Artykuły

Motyl zwyciężył

Międzynarodowy Festiwal Działań Teatralnych i Plastycznych Zdarzenia w Tczewie podsumowuje Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Wszystkich spektakli na tej imprezie zobaczyć nie sposób. Do tego dochodzą seminaria, spotkania, projekcje. Choćby się poświęciło czas od dziesiątej rano do pierwszej w nocy, i tak trzeba dokonywać wyborów.

Obejrzałem dwa przedstawienia Teatru Zakład Krawiecki z Wrocławia. "Żona" to dynamicznie odegrana "Martwa królewna" Mikołaja Kolady w reżyserii Rafała Cielucha, z bardzo dobrą rolą Magdy Skiby jako Rimy. Dziewczyny, która spędza życie w osamotnieniu, stróżuje w podejrzanej placówce naukowej, gdzie dorabia wykonywaniem wyroków śmierci na zwierzętach nieprzydatnych już do eksperymentów naukowych.

Paweł Palcat, grający w tym widowisku Maksa, był też odtwórcą głównej roli w "Roxxy Hot", przedstawieniu o transwestycie, gwieździe filmów porno, opartym na sztuce "Patty Diphusa" Pedra Almodovara. Autor pisał o osamotnieniu bohatera(ki).

W skróconym tekście w reżyserii Szymona Turkiewicza dał jedynie wykonawczy popis z nutką erotycznej perwersji. Aktor w kostiumie Drąg Queen przysiadał m.in. na kolanach redaktora Andrzeja Matula i tańczył z widzem wybranym z sali.

Pięknie wypadła "Wyspa umarłych" według "Sonaty widm" Strindberga, przygotowana zespołowo przez Wydział Sztuki Lalkarskiej z Białegostoku, filii Akademii Teatralnej w Warszawie. Uwieszony belki stropowej na poddaszu Tczewskiego Domu Kultury - co najlepiej świadczy o powodzeniu festiwalowych przedstawień - podziwiałem umiejętność znakomitego prowadzenia lalek inspirowanych malarstwem Zdzisława Beksińskiego.

Dużym zainteresowaniem cieszyły się "Powłoki" Marty Dąbrowskiej z warszawskiej ASP. Uwiecznione na płótnach postaci miały poniżej swoje żywe, upozowane odpowiedniki.

Zważywszy, że były to kobiece akty, powodzeniu tej instalacji plastycznej nie należy się dziwić. Powszechną uwagę przyciągał głównie plaster naklejony na pośladku jednej z modelek. Komentarze widzów skupiały się na problemie, czy było to celowe działanie artystyczne.

Przypadek natomiast spowodował, że do widowiska "Kilka błyskotliwych spostrzeżeń (a la Gombrowicz)" [na zdjęciu] z Teatru Dada von Bzdülöw z Gdańska zaplątał się motyl - zapewne figiel zza grobu samego Gombrowicza. Im bardziej Leszek Bzdyl, a zwłaszcza jego dwakroć cięższy partner Rafał Dziemidok - starali się nadać swoim ewolucjom tanecznym lekkość, tym bardziej lotny owad czynił ich wysiłki bezcelowymi.

Dawno nie oglądałem równie fascynującego pojedynku natury ze sztuką. Motyl górą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji