Interesują mnie teatralne wyzwania
PIA PARTUM jest absolwentką Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała też reżyserię dramatu w Akademii Teatralnej. Dlaczego wybrała reżyserię? - Praca w teatrze łączy się z pracą z człowiekiem, nie mogłabym stać samotnie przed sztalugami, bo lubię pracować z ludźmi, a teatr łączy wszystkie dziedziny sztuk - wyjaśnia. W Teatrze Lalek pokazała trudny spektakl dla dorosłych: "Z piasku".
Młoda reżyserka Pia Partum właśnie zadebiutowała we Wrocławiu. W Teatrze Lalek, 1 marca wyreżyserowała "Z piasku" według prozy marokańskiego pisarza tworzącego we Francji - Tahara Ben Jellouna.
Egzotyczne imię i nazwisko nie jest pseudonimem artystycznym. Pia Partum ma szwedzkie korzenie - Szwedem był pradziadek, który przed wojną zamieszkał w Warszawie i jako pracownik Ericssona montował radia. W czasie wojny zaginął i tak urwał się kontakt ze szwedzką częścią rodziny.
Mama reżyserki jest graficzką i architektem wnętrz. Ojciec, Andrzej Partum, był nazywany "królem Krakowskiego Przedmieścia" - malarzem, poetą, kompozytorem, na którego koncerty przychodziły tłumy, performerem o barwnym życiorysie. - Ojciec (już nieżyjący) nie był łatwym człowiekiem w życiu rodzinnym - mówi reżyserka.
Pia Partum jest absolwentką Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała też reżyserię dramatu w Akademii Teatralnej. Dlaczego wybrała reżyserię? - Praca w teatrze łączy się z pracą z człowiekiem, nie mogłabym stać samotnie przed sztalugami, bo lubię pracować z ludźmi, a teatr łączy wszystkie dziedziny sztuk - wyjaśnia.
Jako studentka obejrzała dwa spektakle Petera Brooka. - Jedno genialne, drugie kompletnie beznadziejne. Zaintrygowało mnie to i postarałam się o stypendium na badania poświęcone jego twórczości w Paryżu. Zafascynowało mnie, jak z niczego robi coś, jego prostota myślenia o teatrze bez bajerów, takich jak np. projekcje multimedialne - opowiada.
W Paryżu odbyła staże reżyserskie w Comedie Francaise, a w Polsce asystowała Mariuszowi Trelińskiemu, Andrzejowi Sewerynowi, Jerzemu Jarockiemu. Interesuje ją teatr operowy -w Operze na Zamku w Szczecinie wiosną zeszłego roku wystawiła "Madame Butterfly" Pucciniego. W toruńskim Teatrze im. Horzycy pokazała "Dziedzictwo Estery" Sandora Marasa we własnej adaptacji i reżyserii.
We wrocławskim Teatrze Polskim wyreżyserowała czytanie "Love&Tears" na podstawie Manfreda George'a Gordona Byrona oraz "Łaknąć" Sarah Kane. I zaprzyjaźniła się z Wrocławiem. Tak bardzo, że jesienią zeszłego roku przeprowadziła się tu na stałe. - W moim zawodzie i tak będę pracować w różnych miejscach w Polsce, ale istotna jest baza wypadowa. Wrocław jest świetnym miastem, bardzo otwartym - uśmiecha się. - Mam tu przyjaciół.
Wrocław jest młody dzięki atmosferze młodości - dodaje Pia Partum. Na razie ogląda miasto.
- Trójkąt Bermudzki jest świetny, Ostrów Tumski, wyspy, jestem nową wrocławianką i lubię wszędzie chodzić - wylicza.
W okolicach ulicy Traugutta odkryła sklep z tytoniem, w którym liście sprzedawane są na wagę. - Nigdzie tego nie spotkałam - dziwi się nieustannie.
Chwali pracę z zespołem Wrocławskiego Teatru Lalek. - Na pomysł wystawienia "Z piasku" wpadła Maria Wojtyszko, chciała zrobić coś o Oriencie. Wyzwaniem była nieteatralność tekstu. Dla aktorów jestem pełna podziwu, bo w Teatrze Lalek muszą grać rano w spektaklach, a dopiero potem próbować nowości. Na wszystko mieliśmy tylko niecałe cztery tygodnie - opowiada. I dodaje, że jedynym rozczarowaniem jest wrocławski chleb, gorszy niż w Warszawie.