3 spektakle (fragm.)
Z inscenizacją "Nieboskiej Komedii" wystąpił Teatr Polski w Bydgoszczy. Odnotowując ten fakt, wypada przede wszystkim wyrazić satysfakcję z tego, że po okresie przesadnej nieufności wobec "trzeciego wieszcza" zajmuje dramaturgia Krasińskiego należne jej miejsce w codziennym życiu polskiego teatru, a stosunkowo niewielka nadal ilość premier wynika już nie z ideologicznej rezerwy, ale z samego stopnia trudności, jakie przezwyciężyć musi inscenizator, by meandrom historiozoficznej retoryki Krasińskiego sprostać. Bydgoska propozycja Zygmunta Wojdana nie rości też sobie pretensji, by dorównać w błyskotliwości przedstawieniom Hanuszkiewicza czy Swinarskiego; reżyser ograniczył się w Bydgoszczy do podania zarysu fabularnego dramatu, akcentując w nim wątek rewolucji. Powstał spektakl może nie fascynujący, ale klarowny, z czytelnym rozstawieniem akcentów myślowych. Pankracy i Hrabia Henryk przedstawieni są jako rzecznicy postaw społecznych, stąd mniejszą uwagą darzy teatr początkowe partie tekstu, które służą podbudowie osobistej tragedii Henryka-człowieka i Henryka-poety; stąd wyeksponowanie masowych scen rewolucyjnych (czasami z przesadą brzmi tu ton forte). Wśród wykonawców zasłużył na życzliwe odnotowanie Zbigniew Mamont, który do roli Pankracego wniósł wiele nerwowego żaru, wniósł wiarę w tragiczną słuszność swoich racji. Hrabiego Henryka grał Czesław Stopka, jakby poddając się trochę sugestii aktorskiego wykonania tejże roli przez Hanuszkiewicza.