Artykuły

Wrocław. Jak Teatr Polski wydaje publiczne pieniądze

Kontrolerzy urzędu marszałkowskiego zarzucili dyrektorowi Teatru szastanie pieniędzmi. Czy mieli rację? A może nie znają się na sztuce? - bada Marcin Rybak w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Oto opowieść, jak we wrocławskim Teatrze Polskim wydawane są publiczne pieniądze.

Czy nasze ustalenia dowodzą, że dyrektora sceny należy ścigać za rozrzutność, czy nagradzać za wspieranie sztuki na najwyższym światowym poziomie? I odwagę sięgania po niebanalne rozwiązania?

A może, jak twierdzi minister kultury Bogdan Zdrojewski, dyrektor Krzysztof Mieszkowski zawinił brakiem asertywności w kontaktach i kontraktach z artystami?

Idzie o premierę spektaklu "Poczekalnia.0" [na zdjęciu] światowej sławy reżysera Krystiana Lupy. Sztuka została nagrodzona na krakowskim festiwalu "Boska Komedia". Jednak kontrolerzy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego wystawili druzgocącą recenzję finansowej stronie przedsięwzięcia. W wystąpieniu pokontrolnym padają ciężkie oskarżenia. Najpoważniejsze, opatrzone komentarzem "rażąca niegospodarność", dotyczą wypłacenia honorarium za pracę, która jakoby nie została wykonana.

Dyrektor teatru reaguje z oburzeniem. A nasz grudniowy artykuł opisujący ustalenia kontroli, nazwał złamaniem prawa.

Spektakl "Poczekalnia.0" wystawiony został po raz pierwszy we wrześniu 2011 roku. Przeszło dwa lata później niż zakładano w maju 2008 roku. Wtedy dyrektor Mieszkowski podpisał umowę z Krystianem Lupą. To wybitna postać polskiego i światowego teatru. Roboczy tytuł: "W stronę Jelinek". Lupa zobowiązał się wyreżyserować przedstawienie "na podstawie wybranego i opracowanego" przez siebie tekstu austriackiej noblistki Elfride Jelinek. Premierę zaplanowano na czerwiec 2009, a pierwszą próbę na 7 kwietnia 2009 r. Tydzień przed pierwszą próbą Lupa dostarczyć miał opracowany przez siebie tekst.

Tego samego dnia, czyli 16 maja 2008 r., podpisano dwie umowy. Na reżyserię i opracowanie tekstu sztuki oraz na wykonanie przez Lupę scenografii. Pierwsza opiewała na 110 tys. zł, druga na 40 tys. zł. Teatr wypłacił artyście 45 tys. zł (po 30 procent zaliczki).

Pod koniec marca 2009 r. podpisano aneks do umowy: projekt przedłużono o rok. Pierwszą próbę przesunięto na 4 maja 2010 r., a datę premiery na 18 września 2010 r. Finansowe założenia umowy nie zmieniły się. Ten termin też nie został dotrzymany. Umowa przewidywała możliwość sięgnięcia przez dyrekcję Teatru po kary, odszkodowanie, arbitralne wyznaczenie nowej daty dostarczenia dzieła. Pod groźbą zerwania kontraktu. Tak się nie stało. Na początku września 2010 r. podpisano z artystą kolejny aneks do umowy. Zamiast Elfride Jelinek Krystian Lupa miał się zmierzyć z przedstawieniem "według tekstu Doroty Masłowskiej".

Co się działo między 16 maja 2008 a 1 września 2010 roku?

Lupa tłumaczy, że miał wtedy przygodę z Faktory 2 (przedstawienie Lupy w Teatrze Starym w Krakowie - M.R.), która się przedłużała. Przyznaje, że opóźnienia na pewno kosztowały dyrektora Mieszkowskiego dużo stresów. Jednak obie strony trwały przy tym, żeby wspólnie zrobić coś w Teatrze Polskim. Tak Lupa rozumie swoją umowę z maja 2008. Jako deklarację, że chce przygotować dzieło dla wrocławskiego teatru. Oraz jako formę swojego poparcia dla Krzysztofa Mieszowskiego jako dyrektora. Przekonuje, że w samą materię teatru eksperymentalnego, poszukującego wpisany jest poślizg.

Ludzie z teatru tłumaczyli kontrolerom, że artysta nie zdążył, bo miał inne zobowiązania oraz, że szukał właściwego tematu i nie mógł go znaleźć. "W związku z wystąpieniem komplikacji terminowych po stronie Pana Krystiana Lupy (konieczność wywiązania się Jego z zobowiązań na rzecz innych zagranicznych teatrów podjętych jeszcze przed terminem zawarcia umowy z teatrem) trwały telefoniczne negocjacje mające na celu ustalenie nowych, realnych terminów realizacji przedmiotu umowy" napisał kontrolerom Aleksander Rudkowski, specjalista do spraw organizacji pracy artystycznej.

Piotr Rudzki kierownik literacki teatru: Na początku w teatrze pojawił się pomysł by Lupa wystawił jeden z nieprezentowanych dotąd na polskich scenach utworów Elfide Jelinek. Został on przyjęty z ciekawością przez reżysera. Potoczyły się na ten temat wstępne rozmowy, a dział literacki przygotował i wysłał reżyserowi teksty pisarki. Lupa zapoznał się z nimi jednak żaden go nie zainteresował". Rudzki podaje konkretny przykład: "Wśród przesłanych Lupie przez teatr dramatów Jelinek znalazła się m.in. sztuka "Rechnitz Anioł Zagłady". (...) Wydawało się, że zainteresuje ona reżysera".

"Umowa o dzieło nr 226/08. Paragraf 1: "TEATR zamawia a TWÓRCA zobowiązuje się do wykonania reżyserii przedstawienia (...) na podstawie wybranego i opracowanego przez Twórcę (...)".

- Umowy z artystami nigdy nie będą szablonowe choć taka umowa ma wszelkie cechy umowy formalno-prawnej. Z pewnością można mieć większe zaufanie do najwybitniejszych twórców - komentuje minister kultury Bogdan Zdrojewski. - Zdarzają się, choć rzadko sytuacje, w których artysta nie wywiązuje się lub wywiązuje się częściowo z umowy z teatrem. W takim wypadku dyrektor powinien odzyskać, przynajmniej częściowo, wypłacone honorarium.

We wrześniu 2010 roku powstała więc koncepcja teatralnego eksperymentu o roboczym tytule "X Peryment". Lupa miał pracować tak jak lubi. Piotr Rudzki: "Sposób powstawania tekstu wynikał z niechęci czy lepiej niewiary Lupy w literaturę w teatrze, czyli skończony, napisany przez jednego autora homogeniczny tekst. W życiu nikt nie mówi na co dzień okrągłymi zdaniami (...). Chyba po raz pierwszy w historii teatru dramatopisarz miał napisać tekst na podstawie obejrzanych improwizacji aktorskich (...). Sytuacja unikatowa i dlatego też podszyta ryzykiem artystycznym".

Umowa z firmą "Syndykat Autorów" która reprezentowała Masłowską, podzielona została na trzy etapy. W dwóch pierwszych zadaniem pisarki było uczestniczenie w "próbach, inscenizacjach i improwizacjach mających charakter sesji dramaturgicznych".

Miała "wnosić swój osobisty wkład autorski i merytoryczny w zakresie Projektu (...)". Efektem miało być powstanie "elementów literackich koncepcji dramaturgicznych". Potem Masłowska miała przygotować na piśmie "zarys dramaturgiczny".

Trzeci etap zaplanowano po przyjęciu i zaakceptowaniu przez teatr i Lupę "zarysu dramaturgicznego" z dwóch pierwszych etapów. "Strony w odrębnie zawartej umowie uzgodnią warunki napisania utworu scenicznego". Po pierwszym etapie autorka miała dostać 7 tys. złotych plus VAT, po drugim 15 tys. zł plus VAT

Realizacja "X Perymentu" ruszyła z kopyta. Od 26 do 29 listopada 2010 r. pisarka uczestniczyła w próbach. Już 1 grudnia Syndykat Autorów wystawił fakturę na 7 tys. zł plus VAT jako "honorarium autorskie dla Doroty Masłowskiej, pierwszy etap projektu X Peryment". Pieniądze wypłacono 15 grudnia. Tego samego dnia zwolniono autorkę z obowiązku napisania "zarysu dramaturgicznego". Nie obniżając honorarium.

Tydzień później kolejny aneks do umowy zmienił zasady drugiego etapu. Pisemny "zarys dramaturgiczny" mógł ale nie musiał powstać. Finansowa część umowy bez zmian. Honorarium miało być wypłacona za udział autorki w próbach ORAZ "zarys dramaturgiczny". Termin: 5 marca 2011 r. Tego dnia "Syndykat" wystawił fakturę. "Zarys" nie powstał.

Tymczasem Lupa wciąż czekał na sztukę Masłowskiej. Czekał też dyrektor Mieszkowski. Pod koniec stycznia 2011 poprosił Urząd Marszałkowski o 250 tys. zł dotacji na "wspólny projekt Lupy i Masłowskiej". "Połączenie światów Lupy i Masłowskiej stworzy na pewno nową jakość w teatrze".

Miesiąc później do Urzędu wpłynął kosztorys. Czytamy w nim, że chodzi o przedstawienie do tekstu Masłowskiej. Autor tekstu według dokumentu miał dostać 20 tys. zł. Lupa pamięta, że Masłowska zrezygnowała z napisania sztuki w lutym. Ale jeszcze w styczniu i w lutym pisarka uczestniczyła w drugim etapie prób. No i 21 lutego Mieszkowski nazwał ją "autorką".

Piotr Rudzki: "Zadanie okazało się dla niej za trudne. Jak się wydaje trochę przerosła ją ta niecodzienna sytuacja twórcza (...). Teatr nie ma żadnego materialnego śladu pracy Masłowskiej gdyż nie wyszła ona poza etap pracy koncepcyjnej. Nie przysłała (...) żadnego tekstu, uczciwie przyznając, że ta bezprecedensowa sytuacja przerosła ją. Ale takie ryzyko artystyczne było w ten projekt wpisane".

Monika Regulska reprezentująca Dorotę Masłowską w rozmowach o umowach z Teatrem Polskim przekonuje nas, że nie było mowy o napisaniu tekstu sztuki przez Masłowską. Umowa z autorką, mówi Monika Regulska, zakładała elastyczne warianty rozwoju sytuacji twórczej. Począwszy od wspólnej pracy z aktorami a skończywszy na "efekcie materialnym w postaci dzieła dramatycznego."

Przytacza fragment wywiadu, jakiego Lupa udzielił "Rzeczpospolitej": O swojej współpracy z Masłowską mówił: "Zaproponowałem jej przygodę inną. Nie chodziło o to, że napisze sztukę tylko, że będziemy sobie snuć albo hodować nową sytuację prowokowaną przez aktorów".

Monika Regulska dodaje, że dzięki elastycznemu i nowoczesnemu podejściu Teatru Polskiego udało się obu twórcom rozstać "przy zachowaniu integralności artystycznej i twórczej obojga oraz przy wzajemnym szacunku". A wszelkie zarzuty dotyczące wysokości wynagrodzenia uważa za "absolutnie pozbawione podstaw".

- Autorka, i ja byłyśmy usatysfakcjonowane współpracą z Teatrem Polskim - mówi Monika Regulska. Lupa dla "Rzeczpospolitej: " Myślę, że Dorota przeczekała odpowiedni moment. Mówiła: "Jeszcze popatrzę". Tak sobie patrzyła i czekała a teatralna rzeczywistość powstała bez niej". A w programie "Poczekalni.0" napisano o Masłowskiej: "Była przy poczęciu".

Pod koniec czerwca Teatr i Krystian Lupa podpisali aneks do umowy z maja 2008 r. Reżyser miał napisać tekst sztuki "Poczekalnia, o". I dodatkowe honorarium 20 tys. zł.

Była też nowa umowa. Krakowski aktor Piotr Leszek Skiba stale współpracujący przy projektach teatralnych Lupy zobowiązał się przygotować projekt kostiumów do sztuki. Honorarium: 27 tys. zł.

Gdzie ten projekt? Zapytali kontrolerzy Urzędu. "Kostiumograf nie złożył projektu kostiumów" - napisała w wyjaśnieniu Jadwiga Ziemińska zajmująca się w teatrze kostiumami.

Tyle że honorarium zostało wypłacone. Pani Jadwiga w miejsce projektów miała powycinane z gazet i ponaklejane na kartkach postacie. Złożyła je do archiwum jako "Projekt kostiumów".

Krystian Lupa mówi, że domaganie się materialnego śladu po projektach kostiumów to nadmiar biurokracji. Wszak aktorzy byli ubrani. I to nie w przypadkowe stroje.

A Skiba kostiumy opracował tak jak robi zawsze. Chodząc do lumpeksów i kupując różne ciuchy. Potem dodatkowo przerabiając je. Reżyser dodaje, że Skiba często więcej wydaje na przeróbki w kostiumach niż dostaje honorariów za nie.

Reżyser przyznaje, że gdyby teatr o to poprosił dostałby zdjęcia każdej postaci ubranej w kostium według pomysłu Skiby. A "wycinanki z gazet" to po prostu źródło inspiracji. Nic więcej.

Dyrektor czeka aż ktoś go wreszcie zrozumie. Ktoś spoza kręgu wielbicieli i wyznawców jego artystycznego talentu. Od lat powtarza się scenariusz: kontrole zarzucają mu rozrzutność. On odpowiada, że nie oni znają się na sztuce.

"Zadaniem państwa (...) jest stworzenie optymalnych warunków do pracy artystycznej twórcom tej rangi co Krystian Lupa" - napisał w odpowiedzi na zarzuty "Wystąpienia Pokontrolnego". "Tak jak nie do końca da się przewidzieć przebieg i finalny rezultat eksperymentu naukowego, na przykład w dziedzinie cząstek elementarnych i wpisane w niego jest ryzyko, dodatkowe koszty, opóźnienia, nieprzewidywalne usterki, zmiany strategii działania (...), jak to miało miejsce w przypadku Wielkiego Zderzacza Hadronów pod Genewą, podobne ryzyko wpisane jest z samej natury w proces twórczy".

Wstępna sytuacja fabularna

Piotr Rudzki: "Krystian Lupa na pierwszej próbie naszkicował aktorom wstępna sytuację fabularną".

Na skutek nieporozumienia, błędnego komunikatu czy niedosłyszenia informacji o trzeciej trzydzieści cztery nad ranem z pociągu wysiadają pasażerowie jednego z wagonów i przychodzą do zdewastowanej poczekalni, na której nie ma żadnej obsługi. Tutaj będą musieli spędzić ze sobą noc, kilka godzin, kilka dni. Nikt nie wie.

Pociąg odjeżdża, a rozbitkowie będą musieli odnaleźć się w nowej sytuacji. Wrzuceni w przestrzeń przejściową, transgresyjną nie unikną konfrontacji z ciemnymi stronami natury człowieka"...

STOP. Kurtyna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji