Rozpoznawanie katastrofy
We wstępie do sztuki autor Władimir Gubariew pisze:
"Na początku maja dostałem delegację do Czernobyla. Telefon z redakcji Znamia: Czekamy na materiał. O wszystkim otwarcie. Objętości nie ograniczamy, formę wybieraj sam. Dogadaliśmy się. Nie spodziewałem się tylko jednego. Tego, że sprawozdanie z tej delegacji będzie sztuką teatralną. Tragedią. Ale nie ja wybierałem gatunek dramatu".
Sztukę pokazywano na wielu scenach ZSRR. Zrobiła światową karierę. Wystawiano ją w RFN, Włoszech, Szwecji, Anglii, USA, Austrii. Przygotowują jej realizację w Japonii. 10 listopada w Teatrze Powszechnym w Radomiu odbyła się polska prapremiera. W godzinę później w Teatrze Popularnym w Warszawie odbywała się równoległa premiera "Sarkofagu". Obie w dobrze brzmiącym przekładzie Andrzeja Wanata.
Jeden z bohaterów wypowiada znamienne dla sztuki zdania: "W tej tragedii najważniejsze są lekcje, które z niej wynikają. Nie mamy prawa ich nie przerobić. To byłoby nierozsądne". Na czym polega owa lekcja o Czernobylu odbywająca się w teatrze? Władimir Gubariew napisał utwór, który wprawdzie jest sztuką teatralną, ale ma jednocześnie bardzo dużo cech reportażu. Z połączenia dwu gatunków literackich powstał ten utwór. Z reportażu wywodzi się duże wyczucie "tematów" i "problemów". Z dramatu przede wszystkim dialog. Stąd powstał utwór sztuka-reportaż, gdzie konflikt między postaciami zastąpiony jest swoistym dialogiem między "tematami", a dramaturgia polega na tym, że wraz z pojawianiem się kolejnych bohaterów utworu, pojawiają się kolejne "tematy". Od tych najprostszych opisujących wybuch w elektrowni, do bardziej skomplikowanych, dotyczących ludzkich kompetencji, odpowiedzialności, wyobraźni, aż do prób głębszej i ogólniejszej refleksji nad wadliwością systemu. Od systemu organizacji poczynając, a na polityce, moralności, filozofii kończąc.
Sztuka Gubariewa jest przede wszystkim próbą rozpoznania katastrofy. Jest pierwszą próbą wszechstronnego osądu. Autor nie pozostawia tu żadnej wątpliwości, że "wybuch" jest także swoistą "eksplozją", wynikłą z nagromadzenia się ludzkich wad, głupoty, bezmyślności, strachu, niekompetencji. Złego funkcjonowania stosunków międzyludzkich i wad systemu. Krytyczny stosunek autora do rzeczywistości, o której opowiada, równoważony jest wpisanym niejako w utwór przeświadczeniem, że ujawnienie wielopłaszczyznowej prawdy o tym wydarzeniu, może na przyszłość zapobiec podobnemu.
Przedstawienie radomskie wyreżyserowane przez Zygmunta Wojdana usiłuje być swoistym kompromisem. Między "prawdą przeżyć", pochodzącą z porządku dramatu teatralnego, wnoszoną przez postaci sceniczne i pojawianiem się, wraz z postaciami, kolejnych "tematów i problemów", wynikających z poetyki reportażu. Ten artystyczny kompromis nie zawsze ma cechy pełnej równowagi. Im bardziej grana jest "psychologia" postaci, tym bardziej przedstawienie traci rytm, dynamikę, prawdę; im bardziej grane są "tematy" tym bardziej przedstawienie ożywa i staje się interesujące. Na szczególną uwagę zasługują dwie role. Ireny Malkiewicz z zapomnianą już nieco dziś teatralną klasą zrealizowana postać Profesor Pticyny i Andrzeja Bieniasza bardzo profesjonalnie zagrana główna i bardzo trudna rola Nieśmiertelnego.
Przedstawienie, realizując przede wszystkim uniwersalne treści utworu, stara się być bardzo potrzebną lekcją z najnowszej historii - dla wszystkich, którzy zechcą się z nią zapoznać.