Artykuły

Niewydarzony "Ojciec"

"Ojciec" to jeden z najważniejszych i najczęściej granych dramatów Strindberga, w którym konflikt płci - wszechobecny w życiu, obsesjach i twórczości pisarza - osiąga stan ekstremalny. Realizatorem wrocławskiej premiery tej sztuki jest Krzysztof Babicki, jeden z najbardziej utalentowanych reżyserów młodszego pokolenia w Polsce. W śmiertelnym tańcu miłości i nienawiści splatają się Teresa Sawicka (Laura) oraz Igor Przegrodzki (Rotmistrz), aktorzy znakomici, dojrzali, jak mało kto powołani do odegrania tych ról. Oto - zdawałoby się - trzy gwaranty sukcesu, a przynajmniej pewności, że wieczór spędzony w teatrze nie będzie zmarnowany.

Obejrzałem "Ojca" tuż po premierze, w otoczeniu młodej publiczności, której reakcje odbiegały od oczekiwań realizatorów, ale nie mogę powiedzieć, że były fałszywe. Niektóre sytuacje i kwestie odbierała jako komiczne, w ogóle nie postrzegając mrocznego jądra dramatu. Z poddanej zbyt może daleko idącej obróbce sztuki, nadmiernie skondensowanej, a właściwie uproszczonej, ulotnił się duch Strindberga, pozostał jego cień. Uformowana sceniczna przestrzeń - rodzaj klatki, w której są drzwi, ale wydaje się bez wyjścia - nie bardzo spełnia swą symboliczną funkcję, a jako zbudowana z realistycznych elementów dekoracja, drażni niejaką pretensjonalnością. Aktorzy, owszem, powołali zindywidualizowane postaci (najbogatsza tu jest propozycja Sawickiej), które jednak bardziej monologują niż dialogują; brakuje oczekiwanych napięć i iskrzenia.

Paradoksalnie kondensacja dramatu, zamknięcie go w jednej półtoragodzinnej odsłonie, sprawia, że przedstawienie się dłuży i nuży. Nie udaje się uzyskać tej tak charakterystycznej strindbergowskiej atmosfery, która bywa dla widza ciężka i upiorna, ale bez której rzecz traci swą głębię. Gdyby porównać bohaterów sztuki do drapieżnych ryb skazanych na wspólne życie w ciasnym akwarium z zatrutą wodą, to w przedstawieniu przypominają te same ryby, które miotają się, wypadłszy z tego akwarium na zewnątrz.

Zapewne moje nieukontentowanie jest w jakiejś proporcji do wielkich oczekiwań. Bo po cichu spodziewałem się wydarzenia. Wydarzenia nie ma. Nie chciałbym jednak zbyt pochopnie zniechęcać widzów do oglądania "Ojca". Teatr na szczęście jest sztuką zmienną. Przedstawienia potrafią się z dnia na dzień doskonalić i wzbogacać. A Strindberg to dramaturg, którego trzeba poznać, jeśli się chce pojąć złożoność ludzkiej natury i dotknąć bolesnych paradoksów uczuć i namiętności, w tym tak podstawowych, a ze sobą splecionych, jak miłość i nienawiść.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji