Sarkofag na radomskiej scenie
- "Sarkofag" Władimira Gubariewa jest najnowszą sztuką na scenie radomskiego Teatru Powszechnego. Jak po premierowym przedstawieniu czuje się reżyser?
- Chciałbym przypomnieć, że jest to polska prapremiera "Sarkofagu". Niby mała rzecz, a dowodzi odwagi podjęcia tego tematu w pierwszej kolejności . Z różnych względów wybraliśmy właśnie tę sztukę. A jak się czuję? Po premierze, szczerze mówiąc, człowiek ma pewien niedosyt - nigdy nie osiąga się tego, o czym i pan dobrze wie, co zamierzano. Natomiast muszę stwierdzić fakty, które cieszą - reakcję publiczności i godną atmosferę odbioru sztuki, z którą udało się zawędrować od Czarnobylu a więc tragicznego miejsca wypadku, do sprawy mającej kontekst szerszy. Bo Czarnobyl, uogólniając, to wszystkie elektrownie atomowe na świecie, opady radioaktywne, to sprawa zbrojeń i rakiet, wyczerpanie ekologiczne. W tym sensie, jak sądzę, przedstawienie odebrane zostało właściwie.
- "Sarkofag" to szczególny gatunek sztuki. Dziennikarz "Prawdy" wysłany na miejsce katastrofy w elektrowni czarnobylskiej w celu napisania reportażu - pisze sztukę dramatyczną, która następnie zrobiła wręcz światową karierę. Wystawiono ją w RFN, USA, Anglii, Związku Radzieckim. I teraz na scenie radomskiego teatru.
- Wprowadzając "Sarkofag" do naszego repertuaru łączyliśmy to z pewnego rodzaju ryzykiem. Sztuka jest trudna i przeznaczona dla widza przygotowanego. Publiczność, która była na premierowym przedstawieniu, wydaje mi się, spektakl odebrała właściwie i w skupieniu. Warto było dla tej publiczności zagrać.
- Czy zespół występujący w "Sarkofagu" spełnił pana oczekiwanie?
- Zespół spełnił swoje zadanie, ale czy optymalnie? Gdyby pan spytał o to aktorów, każdy odpowiedziałby, że nie. Taki niedosyt zawsze dobrze świadczy o ludziach twórczych.
- Czy sztuka o tego rodzaju wyrazie społecznym i politycznym cieszyć się będzie powodzeniem?
- Nie sądzę, aby cieszyła się szeroką frekwencją. Tego nie zakładaliśmy. Jeżeli będzie inaczej, zaświadczy to o pewnej dojrzałości społeczeństwa naszego miasta, które już nieraz dało tego dowód na widowni teatralnej. Ale mimo wszystko jest to sztuka elitarna, dla ludzi, którzy obserwują z pewnym niepokojem świat - to po pierwsze, a po drugie - i to jest ważne - dla ludzi, którzy interesują się wielkimi przemianami w Związku Radzieckim. Sztuka jest dowodem innego nastawienia do twórczości, innych stawianych jej wymagań. W Związku Radzieckim, uogólniając, żąda się teraz od twórców absolutnej szczerości. Twórczość jest wielkim sprzymierzeńcem każdego myślenia humanistycznego. Jeśli ustrój socjalistyczny jest humanistyczny, a jest nim niewątpliwie niezależnie od wszystkich błędów i odchyleń, to wielka twórczość w sensie humanistycznym jest jego sprzymierzeńcem. "Sarkofag" abstrahując od tego, czy to jest wielka twórczość, czy tylko uczciwa w wymiarze reportażu ma ważne znaczenie propagandowe. Ale jest to inny rodzaj propagandy od dotychczas uprawianej. Dla mnie ma to znaczenie kapitalne i sądzę, że publiczność również zrozumie to jako nową jakość naszych czasów.