Artykuły

Toksyczne zabawy w dziecięcej piaskownicy

"Poobiednie igraszki" w reż. Jacka Gierczaka w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Premiera "Poobiednich igraszek" z pewnością otwiera nowy rozdział w historii Teatru Miniatura. Przejmujący spektakl inauguruje działalność zaadaptowanej na potrzeby prezentacji teatralnych Sali Prób i skierowany jest do młodzieży gimnazjalnej, której praktycznie nie było dotąd w Miniaturze.

Propozycje Teatru Miniatura od lat koncentrowały się wokół dzieci w wieku szkolnym i, ewentualnie, przedszkolnym. Od roku w Miniaturze pojawiają się też bardzo małe dzieci (1-4 lata) na "Afrykańskiej przygodzie". Kolejnym krokiem dyrekcji teatru jest sprowadzenie do Miniatury gimnazjalistów. "Poobiednie igraszki" są właśnie próbą przyciągnięcia do tego teatru młodzieży, która staje przed pierwszymi "dorosłymi" problemami.

Sztuka Romy Mahieu (urodzonej w Polsce autorki hiszpańskojęzycznej) ukazuje gromadkę dzieci podczas zabawy na podwórku. W czasie spędzanym wspólnie, na terenie placu zabaw i okolicznego boiska, dzieci usiłują zachowywać się tak, jak ich rodzice. W krzywym zwierciadle odbijają postawy wyniesione z domu, dodając do tego okrucieństwo i brak zahamowań wobec presji grupy czy łatwość wchodzenia w relacje kata i ofiary. Co znamienne, podział na katów i ofiary jest bardzo płynny.

W gdańskiej inscenizacji plac zabaw przedstawiony jest za pomocą prostych skrótów - w centralnym miejscu znajduje się piaskownica wyłożona żółtymi kulkami jak z Małpiego Gaju w hipermarkecie, obok niej parkowa ławka, śmietniki, huśtawka i obręcz do kosza. Nad nimi rozmieszczono kilkanaście ciekawych, artystycznych fotografii blokowiska, zrobionych we Wrzeszczu (scenografia debiutującej w Miniaturze w roli samodzielnego scenografa Mai Garbarskiej). Dzieci (grane przez dorosłych aktorów) poruszają się w tej przestrzeni swobodnie, podejmując kolejne zabawy.

Niektóre z nich, jak Diego, dopuszczają do zabawy pozostającą przez cały czas poza grupą Susanę. Inne dzieci, szczególnie rodzeństwo Andreas i Claudia, piętnują dziewczynkę, wyzywając jej matkę, a ją samą traktując jak trędowatą. Pomimo tego, że jest najmłodsza, Susana potrafi jednak przeciwstawić się grupie. W roli ofiary występuje też niedorozwinięty Julito, który mimo swoich osiemnastu lat, intelektualnie znajduje się na poziomie grupy kilkulatków, stanowiąc łatwy cel dla mentalnego przywódcy grupy, Andreasa.

Reżyser (a na co dzień aktor Miniatury) Jacek Gierczak stawia na prosty przekaz i równie prostą inscenizację. Nie ma więc gry konwencją, puszczania oka do widzów. Postaci bohaterów budowane są psychologicznie, a na pierwszym planie znajduje się bardzo wymowny, momentami wstrząsający tekst sztuki, do którego udało się zbudować niezłą dramaturgię rosnącego niepokoju (zdarzają się jednak momenty, gdy konsekwentnie budowane napięcie gdzieś się niestety ulatnia). Początkowo niewinne zabawy stają się coraz bardziej okrutne. Świetnie rozwinięty wątek gołębia przyniesionego przez Julito doprowadzi w końcu do prawdziwej tragedii.

Tak pomyślany spektakl może być popisem aktorskim lub przykładem gry zespołowej. "Poobiednie igraszki" są raczej próbą tego drugiego, z jednym wyjątkiem. Świetną rolę opóźnionego w rozwoju Julito buduje Krystian Wieczyński (grający gościnnie), którego bohater kurczy się i jąka usiłując wyartykułować jakieś słowo, a wszystko co mówią do niego dzieci, odbiera z rozbrajającą naiwnością, co dzieciaki często wykorzystują przeciwko niemu. Aktorsko wyróżnia się jeszcze Jakub Ehrlich, mentalny lider grupy, jako Andreas, oraz grająca trochę zdziwaczałą Susanę Joanna Tomasik.

Na tle pozostałych aktorów dobre wrażenie robi grający w spektaklu na własne życzenie Tymon Tymański, który pierwotnie odpowiadać miał jedynie za muzykę do przedstawienia (wiele ciekawych rozwiązań, włącznie z muzyką wykonywaną tylko przez aktorów, którzy sami sobie zapewniają wokalnie warstwę melodyczną - jak podczas procesji pogrzebowej do melodii "Marsza Pogrzebowego" Fryderyka Chopina). Diego grany przez Tymańskiego jako jedyny potrafi skutecznie przeciwstawić się Andreasowi, który przez cały czas zabiega o jego sympatię.

Siłą spektaklu jest jego przesłanie. Mało jest w Trójmieście przedstawień skierowanych do osób w wieku gimnazjalnym, tak dobitnie ukazujących eskalację z pozoru błahych konfliktów i opresję wobec słabszych. Prosta, rzetelna reżyseria i mimo wszystko przeciętna gra aktorska ułatwiają koncentrację na problematyce i wymowie tekstu. A Miniatura, oprócz przedstawienia, które aż prosi się o spotkania pospektaklowe z młodą publicznością, zyskała ciekawą przestrzeń artystyczną w postaci odrestaurowanej Sali Prób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji