Artykuły

Krakowska kultura stanęła pod ścianą

Niestabilność finansową absurdalne rozwiązania prawne, zbyt późne decyzje urzędników, ogromna biurokracja, nadmierna sprawozdawczość. To sprawia, że kultura się dusi, a jej podstawowym zadaniem staje się przetrwanie - pisze Agnieszka Malatyńska - Stankiewicz w Dzienniku Polskim.

Krakowska kultura jeszcze nigdy tak pilnie nie potrzebowała zmian: od prawa poprzez ustalenie przejrzystych zasad finansowania i zarządzania. Rozpoczynamy więc debatę, w której będziemy szukać rozwiązań, które wyrwą kulturę z marazmu. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych do dzielenia się pomysłami.

Niektóre instytucje kulturalne, mimo starania się o dotacje z różnych źródeł, ledwo mają na przetrwanie, a co dopiero mówić o działalności artystycznej. Sponsoring kultury w Polsce prawie nie istnieje, więc nie ma skąd pozyskiwać pieniędzy. Aby uzasadnić swoje istnienie, instytucje muszą działać. Ale jak to zrobić, gdy dotacje są tak niskie, że ok. 90 proc. z nich pokrywa jedynie koszty stałe (m.in. wynajem budynku, gaz, prąd, etaty).

W takiej sytuacji działalność artystyczna wynika z kompromisów, jest doraźna, często przypadkowa Tym bardziej że w kulturze produkcje nie są, bo też nigdy nie były, rentowne. Spektakl, czy koncert na siebie nie zarobi. Bo gdyby tak miało być, to bilet do Opery Krakowskiej powinien kosztować minimum tysiąc złotych, a nie jak teraz od 25 do 120 zł. W Filharmonii Krakowskiej koncert oratoryjny, czyli z udziałem orkiestry, chóru, solistów i dyrygenta to koszt od 45 do 90 tys. zł. Przy widowni, która liczy ok. 650 miejsc i bilecie średnio 25 zł, wpływ do kasy wyniesie maksimum 16,2 tys. zł. Niewiele.

Na marazm złożył się nie tylko kryzys, ale także wieloletnie zaniedbania w kulturze. Dyrektorzy już od lat narzekają na brak stabilności finansowej swoich instytucji. Nigdy nie wiadomo, jaka będzie przyszłoroczna dotacja. - Ta niepewność powoduje, że bardzo trudno jest planować pracę, politykę kadrową czy artystyczną - mówi Romana Agnel, dyrektor Baletu Dworskiego "Cracovia Danza". Szokiem okazało się zatwierdzenie tegorocznego budżetu miasta, z którego wynikało, że np. teatr Groteska czy Balet Dworski "Cracovia Danza" miały otrzymać o ok. 25, 30 proc. mniej. Po korektach jest już lepiej, ale nadal pieniędzy jest zbyt mało.

Gwarancją stabilności finansowej instytucji miał być kontrakt menedżerski, który wprowadziła nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej. Od tego roku dyrektorzy mają wpisane w kontrakcie, ile organizator zamierza przeznaczyć na dotację dla instytucji, podczas trwania kontraktu. - Nie jest to jednak gwarancja - mówi Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej. - To tylko prognoza, która wymaga decyzji i zatwierdzenia. Zobaczymy, jak się to sprawdzi

Ale wejście kontraktów w życie spowodowało też, że w zeszłym roku odbyło się wiele konkursów na stanowiska szefów instytucji kultury. Opisywany ostatnio przez "DP" konkurs na dyrektora Filharmonii Krakowskiej obnażył wady tego typu rekrutacji. Kandydat, który odpadł w konkursie, bo nie spełniał jego warunków, został wybrany w trybie pozakonkursowym. Sprawę analizuje NIK.

Szefom instytucji kultury krępuje życie możliwość podejmowania zobowiązań finansowych tylko w perspektywie roku kalendarzowego. Gwiazdy sprowadza się przynajmniej z dwu-, trzyletnim wyprzedzeniem.

- Nie wolno mi podejmować zobowiązań na przyszły rok. Chcę mieć Mariusza Kwietnia w grudniu przyszłego roku i cieszę się, że on jest dla mnie wyrozumiały, że godzi się na umowę przedwstępną. Inni nie byli wyrozumiali i straciłem solistów - mówi dyrektor Nowak.

W konkursie na granty w Krakowie już się to zmieniło. Jest program, w którym można zdobywać granty trzyletnie. - To nas uwalnia - ocenia Marek Chołoniewski, prezes "Muzyka Centrum".

Wciąż jednak konkursy grantowe są zbyt późno rozdzielane. Do dziś jeszcze nie wiadomo, jaki projekt dostał dofinansowanie na ten rok.

Absurdalna jest także ustawa o zamówieniach publicznych, w myśl której dyrektor musi przeprowadzić przetarg na reżysera czy solistę. A przecież wiadomo, że chce się tego konkretnego reżysera, bo publiczność przychodzi na nazwisko. - Formułuję zapytanie przetargowe na np. reżyserię Laco Adamika i produkuję dokumenty. Gdyby przyszła kontrola... - dodaje Bogusław Nowak.

W tym roku w Krakowie na kulturę zostanie wydanych w sumie ok. 230 min zł. To podobna kwota do zeszłorocznej, ale instytucji jest więcej (m.in. Małopolski Ogród Sztuk).

Tort jest ten sam, ale kawałków trzeba więcej. Chcą po nie sięgnąć następni, młodzi twórcy, którzy czują się pomijani przy podziale pieniędzy i blokowani przez starsze pokolenie artystów. Jak choćby świetna Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, która od kilku lat stara się zostać dotowaną instytucja kultury. Bezskutecznie.

***

BUDŻET KRAKOWSKIEJ KULTURY

Instytucje kultury są finansowane z trzech źródeł:

> największe z nich to gmina Kraków, która na działalność kulturalną przekazuje blisko 120 mln zł (wraz z budżetem Krakowskiego Biura Festiwalowego) na 27 instytucji kultury oraz na granty.

> drugie źródło pieniędzy płynie z Ministerstwa Kultury: blisko 60 mln zł na cztery instytucje (Wawel, Muzeum Narodowe, Stary Teatr i Międzynarodowe Centrum Kultury) oraz na projekty grantowe m.in. dla KBF - 2,5 mln zł.

> ostatnie źródło to samorząd Województwa Małopolskiego: blisko 50 mln zł na 12 instytucji oraz granty.

Przykładowe dotacje na rok 2013:

Stary Teatr - 14,3 mln zł, Wawel - 13,8 mln; Opera Krakowska - 17,6 mln zł; Filharmonia Krakowska - 11,7 mln zł; Teatr im. J. Słowackiego -8,6 mln zł; Muzeum Etnograficzne - 3,1 mln zł; Muzeum Historyczne MK - 22,9 mln zł; M0CAK - 5,9 mln zł; Teatr Ludowy - 4,2 mln zł; Teatr "Łaźnia Nowa" - 3,7 mln zł; "Cracovia Danza - 0,6 mln zł; Capella Cracoviensis - 3,3 mln zł; Sinfonietta Cracovia-1,1 mln zł.

(AMS)

***

Kult

Kulura na smyczy

o tym się mówi. Co przeszkadza w rozwoju krakowskiej kultury? Zapytaliśmy o to szefów instytucji finansowanych z różnych źródeł.

ZOFIA GOŁUB1EW, dyrektor Muzeum Narodowego:

- Najbardziej przeszkadza prawo: stare przepisy niedostosowane do potrzeb muzealnych. Są one na tyle restrykcyjne, że nadają się do łapania przestępców, a nie ułatwiania pracy muzealnikom. Mówię tutaj przede wszystkim o konieczności robienia przetargów niemal na wszystko. Wykańcza nas biurokracja, ciągle robienie planów i permanentna sprawozdawczość. Poza tym od lat już prosimy i czekamy, by powstał algorytm, wzór, który pokaże, ile pieniędzy jest niezbędnych do funkcjonowania danej placówki. Czekamy na ustalenie zasad, na rozpoznanie potrzeb i możliwości danej placówki. Czekamy, jak na razie bez skutku.

ANTONI BARTOSZ, dyrektor Muzeum Etnograficznego:

- Jeśli praca w kulturze ma mieć sens, to musi być ujęta w procesie. Tylko proces przynosi trwale owoce. Jakie widzę rozwiązanie? W wyobraźni praktycznej po stronie wszystkich uczestników gry. Myślę, że nie dość znam i rozumiem uwarunkowania, w jakich działają decydenci, oni zaś nie dość znają i rozumieją uwarunkowania, w jakich pracuje kultura. I tak niezmiennie się mijamy. A wszystko by się zmieniło, gdyby wzajemnie sobie wyjaśniać, gdzie zgrzyta i dlaczego. Bo tylko poznanie rzeczywistości - w obydwie strony - pozwoliłoby popracować systemowo. Pojawiłaby się logika. Teraz przeważa doraźność.

PAWEŁ ORSKI, dyrektor wykonawczy, Stowarzyszenie Muzyki Polskiej:

- Mechanizm finansowania projektów kulturalnych poprawił się w ostatnich latach. Miasto Kraków wprowadziło granty trzyletnie oraz radykalnie uprościło procedurę rozliczeniową. Oczywiście byłoby idealnie, gdyby decyzje w UMK zapadały trochę szybciej, ale to raczej wina biurokracji i rozproszenia decyzyjności niż złej woli. Wciąż jednak absolutnym fenomenem, niestety w znaczeniu negatywnym, w dziedzinie biurokracji i chorobliwego umiłowania różnorakich pieczątek jest Urząd Marszałkowski. Kuriozalne wręcz wewnętrzne procedury rozliczania dotacji poparte absurdalną ilością generowanych dokumentów sprawiają, że kilka lat temu zrezygnowaliśmy z ubiegania się o granty w tej instytucji.

ADOLF WELTSCHEK, dyrektor teatru Groteska:

- Żyjemy w ciągłym stanie niepewności finansowej, co jest trudne do zaakceptowania. Znacznie by nam pomogło, gdybyśmy mieli tzw. wycenę instytucji, czyli informację, ile wynosi niezbędny koszt, aby mój teatr mógł istnieć. W ustawie bowiem jest powiedziane, że organizator ma udostępnić środki niezbędne do funkcjonowania danej instytucji, więc ja się pytam, ile wynoszą te środki niezbędne? Nikt nie chce tego wyartykułować, a nasze dotacje w kryzysie są coraz mniejsze; nie dostajemy wystarczających funduszy na działalność merytoryczną. Sprawozdawczość jest przerażająca. Raz na kwartał, a ponadto jeszcze raz na pół roku składam sprawozdania merytoryczne. Organizator nas kontroluje, trzyma na smyczy,

abyśmy nie przejadali pieniędzy. Bo głównym zarzutem jest, że kultura przejada pieniądze. Kontrakty menedżerskie dla dyrektorów, które funkcjonują od tego roku, nie są zobowiązaniem organizatora, że instytucja, która prowadzi, otrzyma wystarczające pieniądze. Wymagany jest zawsze wysoki poziom, ale ból, jak to zrobić w mizerii finansowej, jest zawsze po naszej stronie.

ANA NOWICKA, dyrektor teatru Barakah:

- Problem z finansowaniem instytucji kultury w Krakowie polega na tym, że urzędnicy niechętnie wspierają nowe projekty. Nie ufają nowym twórcom. Stawiają za to na zasłużone instytucje i znane marki. Kiedy wraz z Moniką Kufel rozpoczynałam działalność autorskiej sceny, w Urzędzie Miasta usłyszałam, że najpierw musi się nami zainteresować sponsor, a dopiero później urząd może nas wesprzeć finansowo. Własnymi siłami zdobywałyśmy więc na starcie pieniądze i niskim kosztem produkowałyśmy spektakle.

(AMS.UW)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji