Artykuły

Straszna debata

Dawno już nie czekano tak na operową premierę, jak na "Straszny dwór" w reżyserii Andrzeja Żuławskiego. No ale w końcu Żuławski, twórca "Diabła" czy "Szamanki", to nie tylko artysta wybitny, lecz także potrafiący zaskakiwać, irytować i drażnić. A w tym przypadku już próby były bardzo gorące, niektórzy artyści, jak podawała prasa, rezygnowali ze współpracy z reżyserem.

Po premierze "Strasznego dworu" - podanemu rzeczywiście w niezwykłej tonacji - w prasie zaczęła się debata. "Premiera Moniuszki dowodzi przede wszystkim, że dyrekcja opery warszawskiej bez zahamowań próby warte teatrzyku eksperymentalnego wprowadza na wielką scenę" - pisał w "Życiu" Aleksander Rowiński. Według Doroty Szwarcman ("Gazeta Wyborcza") Andrzej Żuławski przygotował "spektakl naprawdę niezrozumiały, ponieważ pozbawiony sensu i konsekwencji". Z kolei Bartosz Kamiński twierdził w "Życiu" - "Konfrontacja jego [Żuławskiego - MZ] twórczego temperamentu z możliwościami i przyzwyczajeniami warszawskiego zespołu dała mizerny rezultat: spektakl niespójny, pretensjonalny i nieładny". Inny jest za to klimat recenzji Janusza R. Kowalczyka w "Rzeczpospolitej", który choć też ma kilka ważkich zastrzeżeń, to jednak zapewnia, że "Straszny dwór" Żuławskiego to niestereotypowa inscenizacja, "na którą, bezwzględnie, warto się wybrać".

Jedno jest w każdym razie pewne - dzieło Żuławskiego będzie operowym hitem frekwencyjnym. Też dzięki takim recenzjom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji