Premiera bez dyrektora
Wystawienie Moniuszkowskiego "Strasznego dworu" jest w życiu każdej polskiej sceny operowej wydarzeniem bardzo dużej wagi. Jest nim zwłaszcza dla teatru noszącego zaszczytne miano Narodowego; dlatego też wczorajsza premiera nowej inscenizacji tego arcydzieła oczekiwana była ze szczególnym napięciem.
Od strony inscenizacyjnej spektakl przygotował znany reżyser filmowy Andrzej Żuławski, dla którego był to debiut w operowym teatrze (jakkolwiek ma on już w swym dorobku filmową wersję "Borysa Godunowa"). Przedstawienie, w oprawie scenograficznej młodego Słowaka Borisa Kudlički i z układami choreograficznymi Hanny Chojnackiej, zapowiadało się, sądząc po wypowiedziach twórców i próbach, bardzo interesująco, a w każdym razie oryginalnie. (Recenzję ze spektaklu, który odbyt się w późnych godzinach wieczornych zamieścimy w numerze poniedziałkowym.)
Kierownictwo muzyczne "Strasznego dworu" w TN firmuje dyrektor muzyczny Grzegorz Nowak - jednakże pierwszymi przedstawieniami dyrygować ma młody kapelmistrz Piotr Wajrak, dla którego będzie to także pierwsza operowa premiera. A więc - aż dwa debiuty w bardzo ważnych rolach.
Tymczasem zaś Teatr Narodowy przeżywa swoiste "trzęsienie ziemi", bowiem jego dyrektor generalny Janusz Pietkiewicz został w tym właśnie tygodniu przez ministra kultury i sztuki oficjalnie zwolniony ze swej funkcji (musiały zaistnieć po temu niezwykle ważne i pilne przyczyny - normalnie bowiem w świecie kultury nie zwalnia się dyrektora teatru na kilka dni przed zapowiedzianą premierą), zaś obowiązki dyrektorskie objął Jerzy Bojar, w swoim czasie wieloletni pracownik Teatru Wielkiego. Zmiany te, niezależnie od ich zasadności, musiały w określony sposób odbić się na atmosferze pracy w Teatrze - powiedziano na konferencji prasowej.
