Trumienny portret Ślązaków
"Piąta strona świata" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Danuta Lubina-Cipińska w Rzeczpospolitej.
Na 84. urodziny Kazimierza Kutza Teatr Śląski w Katowicach przeniósł na scenę jego powieść "Piąta strona świata".
To namalowany w konwencji realizmu magicznego portret Ślązaków. Rodzinne Szopienice Kutza - miasteczko, dziś dzielnica Katowic - są kosmosem na miarę Macondo Marqueza. Świat zaludniają postaci, z których każda ma niepowtarzalną historię.
Bohaterowie "Piątej strony świata" nie są posągowi. Czasem szlachetni, czasem podli, zdolni i do miłości, i do zbrodni. Czym się różnią od innych? Tym, że żyją w narożniku Europy,w tyglu narodów i kultur. W miejscu, gdzie historia bawi się ludźmi. Trwają - to ich cel.
Niełatwo przenieść prozę Kutza na scenę. Wiele tu wątków i postaci - od czasów Bismarcka po lata 70. ubiegłego wieku. Podjął się tego zadania Robert Talarczyk, w którego dorobku są już inne, świetne przedstawienia podejmujące problem śląskiej tożsamości.
Siłą powieści Kutza jest jej język - gawędziarski, barwny, pełen zaskakujących, celnych porównań i humoru. Literacka polszczyzna najwyższej próby przeplata się ze śląską gwarą i niemieckimi frazami. Na scenie brzmi to fantastycznie.
Główne zadanie spoczywa na narratorze, alter ego autora powieści - w tej roli Dariusz Chojnacki. Próbując wyjaśnić powody samobójstwa dwóch przyjaciół, otwiera swą pamięć i poszukuje odpowiedzi na dręczące go rozterki. Jego opowieści towarzyszą scenki. Krótkie, o lapidarnych dialogach - w książce prawie wcale ich nie ma. Scena jest pusta, prawie bez dekoracji, brak niemal rekwizytów. Za to wielką rolę gra światło wydobywające z mroku postaci i wizualizacje inspirowane malarstwem Teofila Ociepki lub wykorzystujące historyczne dokumenty.
Poetyka przedstawienia sugeruje, że Szopienice Kutza to miasto umarłych. Postaci "Piątej strony świata" tylko na chwilę wychodzą z mroku i na powrót w nim giną. W scenie końcowej widzimy ich w chocholim tańcu, są jak zjawy z nierealnego świata.
"Piąta strona świata" to trumienny portret Ślązaków. Ich Śląska już nie ma. Pozostała mitologia, którą Kutz stworzył w swoich filmach i utrwalił w jedynej powieści. Dziś na tej mitologii lub w kontrze do niej Ślązacy próbują budować swą nową tożsamość.
Ci, którzy pragną poznać Śląsk, zrozumieć jego współczesne problemy, powinni wyjść z katowickiego spektaklu usatysfakcjonowani. Ci, którzy Ślązaków postrzegają jako "ukrytą opcję niemiecką", pewnie nadal nie będą w stanie zrozumieć specyfiki tej ziemi i jej mieszkańców.