Artykuły

"Straszny dwór" według Żuławskiego

Podczas popremierowego spotkania z wykonawcami reżyser Andrzej Żuławski został owacyjnie powitany. Publiczność biła brawo kilkakrotnie również przy otwartej kurtynie oraz długo po zakończeniu spektaklu. Oznacza to, że oczekiwana z wielkim zainteresowaniem, 10. w historii Teatru Narodowego, premiera "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki będzie zapewne wydarzeniem tego sezonu. Jest to inscenizacja nowatorska, zupełnie inna od dotychczasowych, proponująca nowe spojrzenie na pełne symboli, ale jakże polskie i zawsze wzruszające w warstwie muzycznej dzieło Moniuszki. Reżyser zerwał z dotychczasowymi "tradycyjnymi" wizjami i zainscenizował teatr w teatrze. Wydarzenia na scenie dzieją się w konkretnym 1865 roku, a spektakl od początku do końca oglądają urzędnicy carskiej cenzury. Reżyser udowodnił też, że "Straszny dwór" nie jest muzealnym zabytkiem, ale dziełem soczystym, dynamicznym, a równocześnie pełnym subtelnych obrazów, pięknych melodii solowych i tańców oraz partii chóralnych. Jego koncepcja jest logiczna, spójna wewnętrznie i konsekwentnie przeprowadzona.

- Moniuszko pisał muzykę do tej opery w konkretnym okresie, tzn. po upadku Powstania Styczniowego, czyli ku pokrzepieniu serc - powiedział Andrzej Żuławski. - Teraz znajdujemy się w zupełnie innym czasie historycznym i pozwoliłem sobie na zabieg dodania utworowi odrobiny surrealizmu. Wychodzę z sytuacji wyglądających początkowo na realistyczne, które później stają się komiczne same w sobie lub przez ich wykrzywienie. Chciałbym, aby widz przeżywał w teatrze zarówno chwile wzruszenia jak i autentycznej radości, by przyjął moją propozycję serdecznie i pomyślał może również o stanie swojego ducha. Jest to również okazja do rozważań o tradycji narodowej, patriotyzmie, pracy organicznej. Nasza walka o nowy kształt Polski trwa przecież nadal, chociaż zaledwie od kilku lat jesteśmy narodem naprawdę wolnym. Myślę, że muzyka Moniuszki doskonale współgra z emocjami i wrażliwością ludzi końca XX wieku, a to świadczy o wartości dzieła tego kompozytora, które może być grywane na każdej scenie operowej. Moniuszko wymaga "odkurzenia" i odkrycia na nowo. Jeśli chcemy światu zaproponować coś naprawdę polskiego, to oprócz "Strasznego dworu" doskonale nadają się do tego również inne jego dzieła.

I chociaż wielu malkontentów będzie zapewne silić się na wskazanie niedoskonałości, to chciałbym powiedzieć, że jest to piękne przedstawienie dostarczające publiczności wielu autentycznych i niezapomnianych wrażeń: muzycznych, tanecznych, scenograficznych, kolorystycznych. Orkiestrę TN poprowadził młody dyrygent Piotr Wajrak, doskonale panując nad muzykami, solistami i niekonwencjonalnie rozmieszczonymi chórami. W rolach głównych wystąpili: Tadeusz Piszek - Miecznik, Dorota Radomska - Hanna, Anna Lubańska - Jadwiga, Krzysztof Szmyt - Pan Damazy, Dariusz Stachura - Stefan, Krzysztof Borysewicz - Zbigniew, Agnieszka Dąbrowska - Cześnikowa, Jerzy Ostapiuk - Skołuba. "Straszny dwór" według Żuławskiego trzeba koniecznie zobaczyć, do czego serdecznie zachęcam Czytalników GN. Było to 1394 przedstawienie tej opery na warszawskiej scenie od prapremiery 28 września 1865 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji