Artykuły

Raport o stanie społeczeństwa

"Niewierni" Piotra Rowickiego w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Grzegorz Reske, juror 19. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Widzowie czekają przez zamkniętymi drzwiami teatralnej. Drzwi otwierają się w ostatniej chwili, tłumnie wchodzimy środkiem sali na widownię. Miejsca dla nas przeznaczone rozplanowano symetrycznie po prawej i lewej stronie. Jak w kościele, gdy się idzie środkiem nawy. Kroczymy po dywanowym chodniku, który biegnie przez całą długość sceny, aby na koniec wspiąć się kilkoma schodkami w niszę wbudowaną w ściankę horyzontu sceny. Co tworzy ołtarzową przestrzeń, mimo że nie widać żadnych religijnych atrybutów. Wchodzimy, tuż za nami wchodzą aktorzy, idą do ław z przodu sceny, bez oparć. Na dobrą sprawę są jednymi z nas: siedmiu widzów z pierwszych rzędów.

Każdy z nich przyszedł z opowieścią, ale zaczynają od wspomnień z dzieciństwa. Od skojarzeń z przeszłości, które w nich budzą kościół, ksiądz, religia. Jak deklarują twórcy, w tej części widowiska aktorzy mówią za siebie. Mozaika wspomnień układa się w pokoleniowe doświadczenie dzisiejszych trzydziestokilkulatków. Pokolenia, które dokonuje właśnie w Polsce obyczajowej rewolty. Ale czas na wypowiedzi osobiste mija bardzo szybko. Już po chwili aktorzy kolejno przyjmują na siebie rolę reprezentantów ludzi, którzy z różnych powodów z kościołem postanowili zerwać.

Choć do tematu realizatorzy podeszli arcypoważnie, na scenie nie brak lekkości i dystansu. Ironii też nie, chociaż udało się Piotrowi Ratajczakowi i aktorom zatrzymać przez granicą złośliwości czy szyderstwa. To ważne w dzisiejszej dyskusji społecznej, której skrajnie spolaryzowana struktura coraz mocniej przebija się także w kulturze. W spektaklu nie ma żadnego ideologicznego zacietrzewienia. Choć, owszem, od początku znamy tezę. Piotr Rowicki w swoim tekście nie daje dopuszcza do głosu drugiej strony. To nie jest spektakl o plusach i minusach bycia bądź niebycia w kościele, o dwóch stronach jakiegoś medalu. To jest po prostu spektakl o kilku osobach, które z różnych powodów i w różnych okolicznościach postanawiają na drodze administracyjnej zakończyć swoje relacje z kościołem katolickim.

Sześć opowieści, czasem zabawnych, czasem absurdalnych, od niemal komediowej opowieści Pawła Pabisiaka, o prostym, zadziornym taksówkarzu z małego miasta, który o swoje prawo do życia poza Kościołem walczy jak westernowy jeden przeciw wszystkim, po przejmującą historię Joanny Król, o lekarce specjalizującej się w onkologii dziecięcej, która wiarę utraciła w obliczu bezmiaru cierpienia swoich pacjentów. Wszystkie opowieści zaczerpnięte zostały z życia. Na scenie słyszymy świadectwa realnych ludzi, historie nie koloryzowane, ułożone tylko przez dramaturga w blisko półtoragodzinną całość.

Ratajczak umiejętnie zagospodarowuje drugi plan każdej z mini historii, każąc pozostałym aktorom szkicować postacie z kolejnych opowieści. To małe bestiarium polskiej przestrzeni społecznej. Mamy tu i zideologizowanego sędziego i chowającego się na plebanii proboszcza, i bełkoczącą trzy po trzy "celebrytkę". Moherów tu nie więcej niż co dzień na ulicy, a od czasu do czasu w tylnym rzędzie mignie nawet całkiem porządny duchowny.

Krakowscy Niewierni to klasyczny teatralny "doc". Trudno więc roztrząsać artystyczne walory spektaklu. Bez wątpienia udało się zgromadzić Ratajczakowi bardzo równy zespół aktorski. Cała siódemka do ostatniej sceny jest wiarygodna i zaprzyjaźniona ze swoimi bohaterami. Reżyser sięga zresztą do sprawdzonych wykonawców, z którymi już pracował przy wcześniejszych projektach. Widać też na przestrzeni czasu, że spotkanie Rowickiego z Ratajczakiem daje coraz lepsze efekty, a na teatralnej mapie rośnie kolejny sceniczny tandem.

"Niewierni" to kolejny już w tym sezonie przykład, że teatralna publicystyka problem z Kościołem w Polsce stawia na czele gorących tematów. W tej kategorii spektakl Łaźni Nowej plasuje się w czołówce. Bez zacietrzewienia i bez taryfy ulgowej. Ratajczak ze współpracownikami stworzył widowisko nie pod krytykę, czy media; chodziło mu przede wszystkim o wywołanie dyskusji wśród widzów. Wystarczy posłuchać głosów w kolejce do szatni, by stwierdzić, że udało się to znakomicie. Przy okazji Łaźnia Nowa mogła powrócić do swej roli równoważnika w stosunku do konserwatywnej i klasycznej części krakowskich przybytków sztuki.

W polskim teatrze, gdzie chwilowo wszystkie formy przemieszały się do cna, "Niewierni", w swojej czystości teatru dokumentu, błyszczą ogromną mocą. Czekam z niecierpliwością na kolejny spektakl duetu Piotrów: Rowickiego i Ratajczaka. Udowodnili że posiedli umiejętność prostego komentowania otaczającej nas rzeczywistości. Trzymać będę kciuki aby jej nie stracili. Potrzebujemy dziś takiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji