Artykuły

Jezioro łabędzie

Wszyscy pamiętamy "biletowe szaleństwa", gdy do Warszawy przyjeżdżali z "Jeziorem Łabędzim" na kilka występów - balet Opery Poznańskiej, czy w czasie Festiwalu młodzi tancerze radzieccy. Nic dziwnego, że zabijano się o bilety, "Jezioro" jest przecież jednym z najpiękniejszych baletów świata. Klapa na prapremierze przed 80 laty nie zapowiadała bynajmniej późniejszego powodzenia. Triumfy tego pierwszego - i najlepszego - baletu Piotra Czajkowskiego datują się od czasu słynnej inscenizacji Mariusza Petipas [właśc. Marius Petipa] i Leona Iwanowa [właśc. Lew Iwanow] w 1895 r., którzy dokonali zresztą niemałych zmian w libretcie.

Piękna muzyka odzwierciedlająca tragiczne dzieje nieszczęśliwej miłości i losu zamienionej w łabędzia Odetty jest znakomicie stopiona z librettem baletu.

Jest on nie tylko ulubionym baletem publiczności, ale i tancerzy, którzy zawsze marzą o odtwarzaniu jego pięknych ról owianych już legendą dzięki takim wykonawcom jak: Matylda Krzesińska, Olga Preobrażeńska, Tamara Karsawina czy za naszych już czasów Halina Ułanowa.

"Jezioro" otwiera w historii baletu światowego nowy rozdział. Przed tym na ogół muzyka baletowa ograniczała się do akompaniamentu i były to raczej pantomimy. Balet Czajkowskiego jest zaś samodzielnym utworem muzycznym, o bogatej, oryginalnej muzyce. Dzięki swej wielkiej emocjonalności, bogactwu tematów, melodyjności, "Jezioro" - niezależnie od wykonań baletowych - stanowi atrakcyjną pozycję koncertową jak najlepsza muzyka symfoniczna.

Geniusz Czajkowskiego sprawił, że znane podanie o dziewczynie i jej przyjaciółkach zamienionych przez złego czarownika w łabędzie przybrało tak piękny, wyrazisty, melodyjny i wzruszający kształt muzyczny. Muzyka Czajkowskiego oddaje doskonale różne zmienne nastroje podania - od głęboko lirycznych, do najbardziej dramatycznych.

Libretto "Jeziora" ulegało w ciągu lat zmianom, największe wprowadził Petipas. W jego inscenizacji rolę Odetty i Odylii tańczyła ta sama tancerka. Tak czy nią młodzi tancerze radzieccy, których oglądaliśmy w czasie Festiwalu.

Stanisław Miszczyk już w poznańskiej inscenizacji powierzył te role dwu tancerkom. Tak zresztą wystawiała "Jezioro" Waganowa. Koncepcja ta wydaje się słuszna, gdyż niespodziewana przemiana tej samej tancerki ze szlachetnej Odetty w złą Odylię jest sprzeczna z dotychczasowym obrazem Odetty, uosabiającej dobroć i piękno.

Przedstawienie "Jeziora Łabędziego" w Operze Warszawskiej jest nowym osiągnięciem baletu warszawskiego. Zawdzięcza on je Miszczykowi, który dokonał olbrzymiej pracy podnosząc poważnie poziom tańca corps de ballet. Tak doskonale tańczącego zespołu nie oglądaliśmy dotąd na Nowogrodzkiej.

Szczególnie silne wrażenie wywołują sceny, w których tańczą soliści i 24 łabędzie; zresztą chyba zawsze najbardziej podobają się w tym balecie właśnie te akty, tj. II i IV. Piękne sylwetki tancerek, ich duża gracja, gęsi pełen poezji wzbogacają piękno samego tańca. Ciekawy, pomysłowy i ślicznie komponujący się układ tańców Miszczyka ma i tę przewagę nad tradycyjnymi układami, że toczy się płynnie, a nie polega na "numerach" poszczególnych solistów, wychodzących z kulisy - wykonujących swój taniec i znów schodzących ze sceny.

Bardzo dobrze wykonane zostały wszystkie divertissement i stawki. Poczynając od wariacji w I akcie (Halina Maculewicz i Florentyna Puchówna) przez pas de quatre z II aktu (Barbara Andrzejaczek, Aleksandra Borsch, Jadwiga Kostrzemska i Barbara Leśniewska) - do licznych tańców w akcie III. Podoba się tu taniec węgierski - w układzie i wykonaniu. Solo tańczą na zmianę - Flarentyna Puchówna z Haliną Maculewicz. Chyba mniej udany jest taniec hiszpański, który szczególnie szpecą brzydkie kostiumy. Natomiast wie ile uroku posiada taniec 6 narzeczonych.

Chociaż niewątpliwie siłą przedstawienia jest doskonały taniec całego zespołu, wielu solistów odnosi w tym pięknym spektaklu wielkie sukcesy. Największe wrażenie wywiera taniec Olgi Sawickiej w roli Odetty. Jest to chyba największy sukces artystyczny naszej tak bardzo utalentowanej tancerki.

Wydaje się ona stworzona do roli Odetty. Jej taniec to jedna wielka poezja gestów i przeżycia. Wzrusza każdym pas, podziwiamy nieskazitelną technikę i grę rąk. Rękom Sawickiej, wyrażającym wszystkie zmienne nastroje i przeżycia nieszczęśliwego łabędzia wypadałoby poświęcić specjalne uwagi.

Odettę tańczy także Maria Krzyszkowska, wybitna primabalerina, dawno nie oglądana w Warszawie. Rola Odetty jest nowym osiągnięciem w jej karierze artystycznej. Taniec Krzyszkowskiej ma wiele wyrazu, wzrusza, podziwiamy jej grację, elegancję, wdzięk i ładną sylwetkę.

Odylię tańczą na zmianę - znakomita tancerka Olga Glinkówna i młodziutka Liliana Wolska, która po dłuższej chorobie wróciła na scenę. Glinkówna jest doskonale obsadzona w roli Odylii, tańczy bezbłędnie, wykazuje wysoki poziom tancerki klasycznej. Utalentowana, pełna młodzieńczego wdzięku i uroku Wolska sprawiła miłą niespodziankę.

Zygfryd - Witolda Berkowskiego to nowy sukces wielkiego tancerza. Świetna technika, elegancja, znakomity gest i świetny skok składają się na doskonałą kreację. Tańczący także tę rolę Zbigniew Strzałkowski, pierwszą poważniejszą rolą potwierdził, że należy do najbardziej utalentowanych tancerzy młodego pokolenia.

Rola Rudowłosego zdaje się nie bardzo odpowiadać Zbigniewowi Kilińskiemu, a może tylko nie odpowiada mu ten układ tańca? Niemniej Kiliński tańczy doskonale, gdyż ten znakomity tancerz nigdy nie zawiedzie. Młody Stefan Wenta w tej samej roli wykazał dalszy rozwój swego dużego talentu. Z dwóch błaznów bardziej podobał mi się Witold Gruca, choć i Edmundowi Nowakowi nic nie można zarzucić.

Nieprzyjemnym zgrzytem w przedstawieniu są brzydkie dekoracje i kostiumy. A ileż poezji, tajemniczości można wydobyć właściwym ukazaniem tafli jeziora, oświetlonego blaskiem księżyca? Ileż radosnego nastroju można wydobyć piękną dekoracją parku królewskiego, ileż pola do popisu ma inwencja malarza w odtworzeniu zamku książęcego? Niestety, na scenie panują szmira i odpustowe lanszafty. Również nieporozumieniem są kostiumy, nieliczne tylko wytrzymują krytyczną ocenę.

Muzyka Czajkowskiego nie może brzmieć całą pełnią swego uroku, gdyż orkiestra Opery jest zdekompletowana. Posiada m.in. zmniejszony zespół smyczkowy. W tych warunkach należy uznać jej wysiłki za uwieńczone powodzeniem. Pięknie grają swe sola - skrzypkowie Mieczysław Halik i Aleksander Cholewski oraz wiolonczeliści - Jerzy Węcławski i Kazimierz Blaschke. Dyryguje Tadeusz Wilczak, który także sprawuje kierownictwo muzyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji