Dzisiaj prawdziwych cudów już nie ma
"T.E.O.R.E.M.A.T." w reż. Grzegorza Jarzyny w TR Warszawa. Pisze Marek Kujawski w serwisie Teatr dla Was.
"T.E.O.R.E.M.A.T." Grzegorza Jarzyny to inscenizacja będąca dosyć swobodną, swoiście uporządkowaną i uładzoną, interpretacją filmu Pier Paolo Pasoliniego "Teorema" z 1968 roku.
Przedstawienie jest hołdem oddanym nietuzinkowemu poecie, reżyserowi i filozofowi, który zwykł nazywać siebie po prostu "P.P.P." Sposób zapisu tytułu sztuki w oczywisty sposób koresponduje ze znakiem rozpoznawczym, jakim stały się inicjały Pasoliniego.
Teorema (wł.) lub teoremat to termin oznaczający z jednej strony tezę, twierdzenie, z drugiej zaś strony, oznaczający wrażeniowy widok, czy też intuicyjną ilustrację owej tezy, ale również (z greckiego) oglądanie, kontemplowanie.
"T.E.O.R.E.M.A.T." miał premierę w 2009 r. Teraz jest jednak okazjonalnie wznawiany.
Przedstawienie zaczyna się od wywiadu udzielanego przez Paola, właściciela fabryki (Jan Englert). Później poznajemy rodzinę przemysłowca, która żyje ustabilizowanym, własnym życiem pełnym nudy i rutyny. Pewnego razu posłaniec przynosi telegram: "Przyjeżdżam jutro". Wkrótce pojawia się tajemniczy Gość, który po kolei zostaje kochankiem wszystkich domowników. Od tej pory w każdym z nich zaczyna dokonywać się przemiana. Za sprawą kolejnego telegramu, Gość znika. Teraz nic już nie będzie takie, jak było dawniej i nikt już nie będzie takim, jakim był przedtem. Wszelkie ograniczenia znikną.
Dla porządku podaję, iż w przedstawieniu występują: Lucia - matka - Danuta Stenka, Odetta - córka - Katarzyna Warnke, Pietro - syn - Jan Dravnel, Emilia - służąca - Aleksandra Konieczna, Angelino - posłaniec - Rafał Maćkowiak, Gość - Sebastian Pawlak.
Spektakl Jarzyny został doskonale wyspekulowany i wysmakowany. Inscenizator wybrał z filmu jedynie część wątków, przy czym poddał je swobodnej interpretacji. Pokazał to, czego nie ukazał Pasolini. Pominął to, co u P.P.P. nie było (lub też właśnie było) zbyt dosłowne. Jarzyna w znacznie większym stopniu położył nacisk ma stronę estetyczną i wizualną. Obraz Pasoliniego podkreśla wymowę etyczną i eteryczną.
Świat reżysera filmu jest poszarpany i wielotorowy. U Jarzyny - co wynika także po części ze specyfiki teatru - świat przedstawiony jest ułożony, jest linearny, prosty, choć nie jest jednoznaczny. Np. Jarzyna rozbudował wątek posłańca - diabła, któremu towarzyszy motyw muzyczny z filmu Pasoliniego "Ptaki i ptaszyska" ("Uccellacci e uccellini") z 1966 r. W dziele filmowym postać ta pojawia się migawkowo zaledwie dwa razy.
Interesująca jest funkcjonalna i minimalistyczna, w znacznej też mierze umowna, scenografia Magdaleny Maciejewskiej. (Ciekawe jest np. to, iż rysunek bramy z filmu, która symbolizuje zamknięcie i ograniczenia, odnajdziemy w linii kanapy w przedstawieniu teatralnym. Frapujący to cytat. U Pasoliniego brama zamyka świat domowników, u Jarzyny kanapa zamyka scenę.)
Na uwagę zasługuje niezwykłe, filmowe i wręcz mistrzowskie, operowanie światłem autorstwa Jacqueline Sobiszewski oraz wyjątkowo staranne zakomponowanie każdej sceny. Perfekcja w tym zakresie sięga nieomalże ideału. Także przejścia od sceny do sceny, współtworzące konstrukcję spektaklu, przypominają montaż filmowy.
Jak Pasolini, tak i Jarzyna jest bardzo oszczędny w słowach. Film i spektakl praktycznie pozbawione są dialogów. Oba dzieła mają wiele miejsc niedopowiedzianych i obaj twórcy pozostawiają je takimi w sposób, bez wątpienia, zamierzony. Reżyser spektaklu jedne wątki pomija, inne redukuje, przestawia ich kolejność, inne z kolei eksponuje, eksploruje i swobodnie reinterpretuje. Jarzyna (którego spektakl jest znacznie dłuższy od czasu projekcji filmu) wypreparował zaledwie część zdarzeń i pokazał je nie tylko w powtórzeniach i parafrazach, ale również przy zastosowaniu hiperboli.
Jarzyna nie analizuje, lecz ukazuje to, co sobie zamierzył i pozostawia widza samemu sobie. Pozostawia go często bezradnego i zagubionego we mgle wlewającej się z zewnątrz, przez drzwi tarasu, do domu przemysłowca. (To oczywiście obraz symboliczny, ukazujący nieuchronność przemian.) Jarzyna nawet nie stawia pytań, lecz zmusza innych do ich formułowania i do poszukiwania na nie odpowiedzi.
Reżyser spektaklu czasami wchodzi w delikatny dyskurs, a nawet w polemikę z Pasolinim. Prowadzi z nim niemy, ale odważny dialog. Aktorzy spektaklu teatralnego wypowiadają te same słowa, ale i powtarzają te same ruchy, co aktorzy Pasoliniego. Ba, niekiedy nawet ich przedrzeźniają i w ten właśnie sposób nawiązują rozmowę. Wspaniale robi to Aleksandra Konieczna, ale i Rafał Maćkowiak (brawo!). I tak, u Jarzyny, Emilia, która pragnie zwrócić na siebie uwagę gościa, zakłada korale, u P.P.P. natomiast - zawstydzona swym pragnieniem mężczyzny - zdejmuje klipsy.
Gra aktorów jest bardzo dobra, a momentami godna jest wyrazów najwyższego uznania.
Pasolini to duchowość i mistycyzm. Jarzyna do biologizm, witalność i fizyczność. To, co Pasolini sygnalizuje, Jarzyna pokazuje bez ogródek. "Teorema" przedstawia dramat rodziny i daje diagnozę kondycji zmieniającego się społeczeństwa burżuazyjnego końca lat sześćdziesiątych, Jarzyna ukazuje zmianę jaka już się dokonała. Diagnoza współczesnego społeczeństwa końca pierwszej dekady nowego wieku jest bardziej gorzka.
W filmie P.P.P., Chrystus wskazuje drogę wyciągniętą ręką. W naszym świecie, świecie o czterdzieści lat późniejszym, żadnych drogowskazów już nie ma. Nasza rzeczywistość jest pozbawiona duchowości.
W obrazie Pasoliniego ratunkiem była ucieczka do mistycyzmu (co jest podkreślone także przez wykorzystanie "Requiem" W. A. Mozarta). Dzisiaj już nikt w cuda nie wierzy. Dlatego u Jarzyny, Emilia nie będzie już lewitowała, a dialog Angelina z wróblami będzie przerywała przeszywającym krakaniem.
"T.E.O.R.E.M.A.T." to spektakl wyjątkowy, i tak jak film, godny jest obejrzenia z największą uwagą.