Artykuły

Śmiech ironiczny w "Tangu"

Kazimierz Dejmek zapytany kiedyś, dlaczego tak stale wystawia sztuki Sławomira Mrożka, odpowiedział, iż wie, że na Mrożka zawsze przyjdzie publiczność; można z góry liczyć na powodzenie, autor jest "kasowy".

I rzeczywiście - na niedzielną premierę "Tanga" przybył "cały Poznań", Magnesem zresztą był chyba nie tylko, autor sztuki, ile i reżyser przedstawienia - Marek Okopiński, który z wieloletnich wędrówek po różnych scenach Polski wrócił znów "na chwilę" do Poznania. Gdzie przed laty wpierw był tu popularnym aktorem i reżyserem, a potem cztery sezony dyrektorem połączonych wówczas poznańskich scen dramatycznych. Wystawił wtedy zresztą właśnie "Tango" w roku 1965.

S. Mrożek od trzydziestu już lat obecny jest na scenach Polski (z przerwą po 1968, gdy protestował przeciw interwencji w Czechosłowacji). Znany jest też i wystawiany szeroko na świecie; w tej chwili szczególne triumfy w dobie "głasnosti" odnosi w Związku Radzieckim.

W Polsce karierę zrobiła ostatnio jedna z najnowszych (autor stale jest aktywny twórczo) sztuk S. Mrożka "Portret" z reminiscencjami do czasów stalinowskich.

M. Okopiński sięgnął wszakże po klasyczne już dzisiaj "Tango", najgłośniejszą chyba sztukę S. Mrożka, napisaną przez niego w 1964 roku we Włoszech (pisarz od 1963 roku przebywa na emigracji; mieszka stale w Paryżu).

Ja osobiście do dzisiaj pamiętam sprzed wielu, wielu lat prapremierę "Tanga" w Teatrze Współczesnym w Warszawie z Mieczysławem Czechowiczem, Tadeuszem Fijewskim i Wiesławem Michnikowskim, przejmująca swą grozą przytłoczenia wszystkiego chamską siłą.

Jakie jest dzisiejsze poznańskie "Tango"? Na pewno na premierze podobało się. Świadczyły o tym gorące oklaski po spektaklu. Usłyszałem zresztą taką opinię: "Wreszcie normalne przedstawienie, które ogląda się z przyjemnością, bez domyślania się, co tam autor i reżyser naprawdę chcieli powiedzieć".

M. Okopiński poprowadził spektakl bardzo profesjonalnie. Przedstawienie ma dobry rytm, bawi publiczność. A przy tym - to naprawdę świetnie napisana sztuka! Humor "mrożkowy" powoduje co rusz śmiech na widowni,

W elegancko niedbałej, tworzącej właściwy nastrój, bardzo funkcjonalnej scenografii Zbigniewa Bednarowicza rozgrywają się wydarzenia w domu, gdzie wszystko może się zdarzyć, gdzie nieporządek wszelakiego rodzaju jest dowodem wolności. Pięknie, z dużą swobodą sceniczną gra rolę wyzwolonego z zahamowań i przesądów Stomila - ojca Mariusz Puchalski.

Mariusz Sabiniewicz romantyczno - ekspresyjnie interpretujący postać Młodego Człowieka czyli Artura, chce wyprowadzić rodzinę z chaosu i rozchwiania, chce odnaleźć scalającą wszystko ideę, porządek. Ponosi klęskę. Po zabiciu Artura i sterroryzowaniu wszystkich zostaje no scenie zwycięski cham Edek (Wojciech Kalinowski).

Jest to naprawdę wszystko bardzo profesjonalnie zrobione. Tyle że... Czy ów "mrożkowy" dramat idei trochę już dzisiaj zwietrzał, czy też inne przyczyny to sprawiły, wszakże "Tango" poznańskie poza tym, że bawi, nie porusza jakoś głębiej widza. Odbiera się przede wszystkim ironię S. Mrożka, a nie przesłanie o przygnębiającym zwycięstwie prymitywu nad intelektem i przyczynach tego wszystkiego.

Ale może tak ma być? Może dzisiaj takie czasy, że właśnie śmiech jest sensem, ratunkiem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji