Artykuły

Klasyczny psychologiczny dramat. Nareszcie!

"Kotka na gorącym blaszanym dachu" w reż. Katarzyny Deszcz w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Recenzja Ryszarda Kozieja z Radia Kielce.

Dawno już nie było tak normalnie, jest styczeń, czyli zima w pełni, czyli najpierw napadało mnóstwo śniegu i przyszedł mróz, który też nie jakiś syberyjski, tylko odpowiedni dla tej szerokości i długości geograficznej. W pogodzie po kilku latach zawirowań z powrotem wszystko o właściwym czasie i na właściwym miejscu.

W teatrze też. Nie to, żeby zawirowania, anomalie i odstępstwa od reguły były od razu katastrofą, albo były złe, nie, ale od czasu do czasu dobrze gdy wraca kanon, czyli wszystko o właściwym czasie i na właściwym miejscu. Doskonale napisany, uniwersalny dramat o ludziach z całą ich złożonością, niejednoznacznością niedającą się zaszufladkować, a nie o papierowych, typowych, do bólu przewidywalnych postaciach. Dramat świetnie przełożony na sceniczne możliwości przez reżyserkę i scenografa, z muzyką skomponowaną z wyraźnym wyczuciem, wreszcie z niezwykle starannie przygotowanymi aktorskimi kreacjami doskonale odegranymi na scenie. "Kotka na gorącym blaszanym dachu" Tennessee Williamsa w nowym przekładzie Jacka Poniedziałka, w reżyserii Katarzyny Deszcz i scenografii Andrzeja Sadowskiego z muzyką Krzysztofa Suchodolskiego, której premiera odbyła się wczoraj w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach to taki powrót do normalności w najlepszym tego słowa znaczeniu. Normalności, w której cisza na scenie, długie pauzy, zawieszenie dynamiki akcji w żaden sposób nie nużą, wręcz przeciwnie, przykuwają uwagę widzów.

Dramaty amerykańskiego pisarza z połowy ubiegłego wieku znane są nie tylko w Polsce, ale chyba na całym świecie głównie z adaptacji filmowych. Tennessee Williams osadzał ich akcję w konkretnym współczesnym mu czasie i miejscu amerykańskiego południa lat pięćdziesiątych i najlepiej odczytywać je w tym kontekście, nie zmienia to jednak faktu, że zapisane w nich ludzkie relacje są jak najbardziej uniwersalne i czytelne dzisiaj. Literacka fikcja Williamsa budowana jest na autentycznych przeżyciach, tak można się domyślić, za dużo bowiem w stworzonych przez niego postaciach i sytuacjach psychologicznej, uniwersalnej właśnie prawdy. U Williamsa nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko nieszczęśliwi i to jest właśnie ta prawda oczywista, którą każdy z nas zna ze swego osobistego doświadczenia, bowiem owszem szczęście zdarza nam się, bywa jednak najczęściej jedynie ulotną chwilą, więc czym jest cała reszta? Filozofowie, nawet hedoniści, nie mają co do tego wątpliwości, zaś religie prawdziwe szczęście dopiero obiecują.

Bohaterowie dramatu Williamsa również nie mają złudzeń, wiedzą doskonale co jest powodem ich własnych cierpień, jednak główne postaci tak zostały skonstruowane, że postrzegają je na wyższym niejako poziomie, można powiedzieć filozoficznym. Cierpią, bo mają świadomość swojej wolności ograniczanej przez społeczne i rodzinne normy. Chcieliby wyrwać się, wyzwolić z tych norm, pójść za głosem serca i własnej, tłumionej biologii. Drugorzędni bohaterowie nie mają już w sobie tej filozoficznej świadomości będącej źródłem bólu, co nie znaczy, że nie cierpią z innego powodu. Cierpią, bo nie udaje im się wykorzystać społecznych norm do własnych celów.

Wszystkie te relacje doskonale zagrali na scenie aktorzy. Zachwyca swoją rolą tytułowej Kotki Margaret Beata Pszeniczna. Aktorka stworzyła dynamiczną kreację kobiety świadomej swoich namiętności i potrzeb a jednocześnie świadomej gry jaka wokół niej się toczy i w której uczestniczy znając największy sekret swego męża. Andrzej Plata jako Brick doskonale przedstawił postać słabego mężczyzny uciekającego w alkohol, by stłumić w sobie świadomość homoseksualnej miłości i wszystkich życiowych porażek. Gwiazdą spektaklu jest bez wątpienia grający gościnnie na kieleckiej scenie, wracający na nią po kilku latach, Paweł Sanakiewicz. W nowym przekładzie "Kotki na gorącym blaszanym dachu" Jacka Poniedziałka postać Dużego Taty to człowiek chowający pod maską twardego, bezwzględnego i brutalnego (przynajmniej w języku) mężczyzny, swoją homoseksualną zależność od właścicieli potężnej fermy, którą po nich odziedziczył. Scena rozmowy Dużego Taty z Brickiem, ojca z synem, bodajże najważniejsza w dramacie, to w wykonaniu Sanakiewicza aktorski majstersztyk. Aktor buduje swoją rolę w całym spektaklu wyraziście i konsekwentnie. Doskonała w roli Dużej Mamy jest Teresa Bielińska a scena, w której jej postać przerywa rodzinną kłótnię dzieląc tort, to jedna z najlepszych jakie ostatnio widziałem. To oczywiście kulminacja pewnej akcji, ale proszę sobie wyobrazić dziś teatr, gdzie przez dobrych kilka minut na scenie praktycznie nic się nie dzieje, aktorka zwyczajnie kroi tort i rozkłada kawałki na talerzykach w całkowitym milczeniu, a na widowni absolutna cisza.

Świetni w drugoplanowych rolach są także Zuzanna Wierzbińska jako Mae i Łukasz Pruchniewicz jako Gooper dający upust swoim tłumionym emocjom w końcowych scenach spektaklu. Bardzo ładnie zagrała też jedno z krnąbrnych dzieci Goopera i Mae, Amelka Hynek nie pokazując po sobie ani krztyny tremy, a przecież pełniąc ważną rolę w spektaklu.

Choć dramat nakreślony przez Tennessee Williamsa odgrywa się wewnątrz poszczególnych postaci, całość nabiera jednak sensu w interakcji i dzięki doskonałej grze wszystkich aktorów spektakl rzeczywiście aż kipi od tłumionych i wybuchających w odpowiednim momencie emocji. Długi spektakl, wymagający od widzów skupienia, absolutnie się nie dłuży.

Od kilku lat toczy się dyskusja, czy kielecki teatr powinien wystawiać więcej dobrze sprzedających się komedii, nie mówiąc o farsach, czy bardziej być polem do popisu dla młodych awangardowych twórców, a jeszcze do tego dochodzą, co tu dużo mówić, szkolne lektury. Od kilku lat wiemy, że powinien i tak, i tak. Jakoś zapomnieliśmy, że między komedią, szkołą i ambitną awangardą jest jeszcze klasyczny psychologiczny dramat. Wczorajsza premiera pokazała jak bardzo takie sztuki są nam potrzebne. To zdanie wszystkich, z którymi rozmawiałem po spektaklu, moje oczywiście też.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji