Artykuły

Wojciech Majcherek: Bój się bloga?

Będąc pełen uznania dla blogerskiej działalności uczestników dyskusji (ich blogi prowadzone z autentyczną pasją cieszą się ogromną popularnością) pozwoliłem sobie jednak nieco ostudzić ich entuzjazm powątpiewając w to, czy blogi mogą zastąpić profesjonalną krytykę artystyczną? - o dyskusji w radiowej Dwójce pisze Wojciech Majcherek na swoim blogu "Nie tylko o teatrze".

W ubiegłą środę w radiowej Dwójce odbyła się dyskusja, której tematem były blogi jako nowy sposób pisania o kulturze. W rozmowie wzięła udział socjolożka kultury Katarzyna Zaniewska oraz blogerzy zajmujący się różnymi dziedzinami sztuki: Danuta Awolusi (autorka bloga Książki zbójeckie), Jarosław Czechowicz (Krytycznym okiem), Dorota Szwarcman (Co w duszy gra). Ja reprezentowałem blogerów teatralnych. Dyskusję prowadził Bartek Panek. Można jej odsłuchać na stronie internetowej Dwójki w zakładce audycji Rozmowy o zmroku.

Będąc pełen uznania dla blogerskiej działalności uczestników dyskusji (ich blogi prowadzone z autentyczną pasją cieszą się ogromną popularnością) pozwoliłem sobie jednak nieco ostudzić ich entuzjazm powątpiewając w to, czy blogi mogą zastąpić profesjonalną krytykę artystyczną? W sytuacji, gdy krytyka traci miejsce w tradycyjnych mediach (szczególnie w prasie drukowanej) wydawałoby się, że internet ze swoimi różnymi formami komunikacji może być nowym, dobrym medium dla uprawiania krytyki. Jednak coś mnie powstrzymuje, żeby zachęcać koleżanki i kolegów, którzy jeszcze próbują publikować recenzje w prasie, by przeszli do tzw. blogosfery (choć jestem pewien, że niektórzy z nich świetnie by się tutaj sprawdzili). Oznaczałoby to bowiem w praktyce rezygnację z zawodowstwa na rzecz amatorskiego sposobu uprawiania swego fachu. Blog oczywiście daje różne korzyści, przede wszystkim szybkość komunikacji, łatwość dostępu do odbiorcy. Zaryzykowałbym twierdzenie, że moje teksty drukowane w miesięczniku Teatr nigdy nie miały tak dobrego kontaktu z czytelnikami jak te ogłaszane na blogu. Ale różnica jest w jednym punkcie zasadnicza: w Teatrze otrzymywałem honorarium. Nie chcę przez to powiedzieć, że gdyby blogi były płatne problemy by się rozwiązały. Są podobno blogerzy, którzy utrzymują się z tej działalności (zarabiają na reklamach, które umieszczają na swoich stronach), ale raczej nie prowadzą blogów o sztuce. Nawet gdyby były takie możliwości, obawiałbym się, że komercjalizacja blogów źle by im służyła. Pieniądz zepsułby pewnego rodzaju bezinteresowność blogerskiego pisania. Blog chyba powinien być tworzony po prostu con amore.

Pytany jestem czasami, dlaczego na swoim blogu umieszczam tak mało recenzji. Przecież oglądam znacznie więcej przedstawień niż o nich piszę. Być może wielu osobom sprawiam tym zawód. W momencie, gdy blog uruchomiłem (w 2009 roku) nie byłem już szczególnie czynnym krytykiem. Z racji pracy w telewizji właściwie porzuciłem pisanie tekstów recenzenckich. Jednak uznałem, że nie chcę jako bloger teatralny wchodzić w rolę przedsiębiorcy, który uprawia swego rodzaju dumping - odstępuje za darmo swoją wiedzę i kompetencje (jakkolwiek je oceniać) w dziedzinie krytyki teatralnej. Blog daje mi swobodę pisania o czym chcę, kiedy chcę i jak chcę, bez profesjonalnych zobowiązań.

Być może w niedługiej perspektywie trzeba będzie się pozbyć skrupułów, o których wspomniałem. Choć uważam, że póki się da należy walczyć o miejsce dla krytyki artystycznej w dotychczasowym jej kształcie. Analiza spektaklu w recenzji prasowej ma wciąż nieco inny wymiar niż opinia o nim sformułowana na blogu. Najlepszą sytuację ma Dorota Szwarcman, która szczęśliwie zachowuje swoją recenzencką placówkę w opiniotwórczym tygodniku, a blog, który prowadzi stanowi uzupełnienie jej działalności. Ale przewidując rozwój wypadków pewnie należy myśleć o jakiejś platformie internetowej, która stwarzałaby możliwości dla zawodowej krytyki teatralnej. Wzorem może tu być Dwutygodnik.com.

Sam specjalnie nie przeceniam swojej blogerskiej działalności. Lubię ją i sprawia mi satysfakcję, gdy jakieś wpisy spotykają się z życzliwym zainteresowaniem. W tych dniach na liczniku stuknęło sto tysięcy odsłon. Wiem, że inni mogą się pochwalić lepszymi wynikami, ale akurat w tej dziedzinie nie czuję ducha sportowej rywalizacji. Mogę jedynie podziękować tym, którzy śledzą te zapiski.

Blogów teatralnych na razie nie jest dużo, choć e-teatr jak i Dziennik Teatralny uruchomiły do nich dostęp, więc w pewien sposób je popularyzują. Z inicjatywy twórcy Uszatego fotela powstał na Facebooku profil poświęcony blogom teatralnym. Obserwuję te działania z sympatią. Niektóre blogi podczytuję. Niektóre mnie denerwują przede wszystkim dlatego, że są niesystematyczne, a to jest jeden z podstawowych blogerskich grzechów. A poza tym, jak w każdej działalności pisarskiej w ostatecznym rachunku liczy się to, o czym się pisze i jak. Internet nie daje tu żadnych forów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji