Artykuły

Teatr historii

"Przebudzenie" w reż. Pawła Szumca w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Marcelina Nowakowska w Teatraliach.

'Mówi się, że współczesny teatr przestał opowiadać historie. Może już nie potrafi, może dłużej nie chce - najważniejsze, że rezygnuje z tradycyjnej fabuły. Wielu widzów narzeka na ten stan rzeczy i tęskni za prostą, linearnie prowadzoną opowieścią. Jednak okazuje się to nie do końca prawdą, ponieważ szczególnym powrotem do historii jest z pewnością spektakl "Przebudzenie" w reżyserii Pawła Szumca".

Na Scenie Miniatura Teatru im. Juliusza Słowackiego realistyczna scenografia przedstawia gabinet we współczesnym mieszkaniu. Jest chłodno, ponuro, z dużą ilością szkła i stali oraz meblami całkowicie pozbawionymi wyrazu. Wszystko to czyni z pokoju miejsce nieprzyjemne, wyprane z uczuć. W takiej właśnie, praktycznie niezmienionej przez cały czas scenerii toczy się akcja przedstawienia.

Tematem spektaklu jest strata, pewnego rodzaju ogołocenie, a konkretnie zaginięcie Adama, młodego chłopaka, który nie wrócił z podróży po świecie i nie daje znaku życia. Dramatyzmu tej sytuacji dodaje fakt, że w miejscu, gdzie prawdopodobnie niedawno przebywał bohater miały miejsce zamachy bombowe. Nie wiadomo, czy chłopak w ogóle żyje. Matka z ojczymem czekają na jakiekolwiek wiadomości, trwając w zawieszeniu między nadzieją na odnalezienie Adama a opłakiwaniem go. Zdesperowani wynajdują najróżniejsze sposoby działania: wynajmują medium, proszą o pomoc telewizję. Szczególnie media wpływają znacząco na fabułę, wywołując serię mniej lub bardziej fortunnych zdarzeń.

Akcja rozgrywa się bardzo klasycznie: poprzedzona wstępem, w którym poznajemy głównych bohaterów oraz ich sytuację. Zakończenie jest jednak zaskakujące. Spektakl pozbawiony jest dłużyzn, niepotrzebnych wątków, dygresji, tak że widz w zasadzie nie traci z oczu podstawowego problemu. Niestety, twórcy nie budują sympatii do bohaterów. Nie wiem, czy jest wina tekstu czy aktorstwa - ale efekt jest taki, że ani jedna z postaci dramatu nie przekonuje, nie wyróżnia się, jednym słowem nie budzi absolutnie żadnej emocji. A niektóre rozwiązania dramaturgiczne zamiast wzbudzać grozę czy podnosić napięcie, wywołują śmiech. To samo można niestety powiedzieć o reżyserii światła oraz muzyce, które w wyjątkowo irytujący sposób próbują wprowadzić niepokój, ale ani razu się to nie udaje. Może dlatego, że prowadzone są bardzo przewidywalnie. Aktorzy sprawiają wrażenie, jakby nie mieli niczego do zagrania. Twórcy skupili się na prowadzeniu intrygi, zapominając, że do jej uwiarygodnienia niezbędne są pogłębione psychologicznie postaci. Jeśli nie wierzę w ani jedno słowo wypowiedziane na scenie, cała misternie budowana historia po prostu nie wybrzmi. Nie dotrze do publiczności, ponieważ nie przebije się przez ścianę fałszu.

Co zatem po najciekawszej nawet opowieści, jeśli środki do jej opowiadania nie spełniają swojej podstawowej funkcji? A skoro nie ma historii, to co pozostaje? Nic. Dlatego chyba preferuję jednak bardziej afabularne przedstawienia. Historię także trzeba umieć opowiadać, a nie wszyscy to potrafią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji