Artykuły

Pluskwa

Teatr im. Żeromskiego w Kielcach-Radomiu wystąpił z polską prapremierą sztuki poety rewolucji rosyjskiej - Włodzimierza Majakowskiego - "Pluskwa".

Wokół tej premiery rozwinęła się żywa dyskusja na łamach prasy nie tylko poświęconej zagadnieniom literackim. Czytaliśmy rozmaite oceny inscenizacji sztuki, dokonanej przez Irenę Byrską przy udziale pary młodych scenografów- L. Jankowskiej i A. Tośty oraz przy wybitnym udziale personelu technicznego. Różnie także oceniano poziom aktorski przedstawienia i potrzebę ukazania tej właśnie sztuki na scenie prowincjonalnego teatru.

Wydaje mi się, że z punktu widzenia możliwości reżyserskich i aktorskich a także technicznych nic nie stało na przeszkodzie, aby nasz teatr zrealizował ambitny zamiar pierwszej w Polsce realizacji sztuki Majakowskiego. Świadczy o tym rezultat pracy teatru, który ocenić trzeba jako pozytywny. Inna sprawa, czy liczono się przy tym z potrzebami i możliwościami publiczności kieleckiej i radomskiej, i czy nie dokonano tego dużego a nawet imponującego wysiłku w oderwaniu od konkretnych zadań, jakie ma nasz teatr jako jedyna tego rodzaju placówka kulturalna na terenie województwa.

Twórczość Majakowskiego nacechowana była wyraźną dążnością do podporządkowania jej potrzebom chwili, które poeta rozumiał jako konieczności, narzucone przez walkę rewolucyjną i gwarantujące zwycięstwo. W wierszu pt. "Boża Ptaszyna" powiedział przecież: "W naszych czasach ten pisarzem, ten poetą, kto przydatny!". Każdy jego utwór (albo prawie każdy) był plakatem rewolucyjnym. Taka też jest "Pluskwa", komedia napisana w roku 1928, a więc wkrótce po zakończeniu w życiu gospodarczym Kraju Rad okresu zwanego "Nepem" (okres Nowej Polityki Ekonomicznej, trwający od X Zjazdu Partii Bolszewików na początku roku 1921 do XIV Zjazdu tej Partii przy końcu roku 1925). W okresie tym dopuszczono do głosu drobnych przemysłowców i kupców, ujawniono ukryte zasoby kapitału, aby z jednej strony pobudzić życie gospodarcze kraju, z drugiej zaś - rozpocząć jak najbardziej zdecydowaną ofensywę socjalizmu przeciwko resztkom dawnego ustroju.

Nie ulega wątpliwości, że w okresie "Nepu" do głosu doszedł nie tylko kapitał przemysłowy i handlowy. Do głosu doszła także mieszczańska świadomość, mieszczańska moralność - spoza pleców RSFRR ukazał się "ryj mieszczanina". Sztuka była i jest jeszcze uderzeniem w ten właśnie odrażający i odradzający się ciągle ryj.

Czy inscenizacja Ireny Byrskiej jest trafna? Czy zespół aktorski stanął na wysokości zadania? Odpowiedź na te pytania nie da się ująć w krótkie "tak" albo "nie". Niełatwo jest przecież właściwie odczytać tekst, tak mocno związany z chwilą, w której powstawał, niełatwo jest tekst ten podać w innym momencie i w innych warunkach historycznych tak, aby przemówił do słuchacza pełnym głosem.

Budzi wątpliwości np. pewien symbolizm wizualny części I, wyrażający się w dziwaczności kostiumów, masek, gestu itd. Dziwaczność ta sprawia, że ukazujące się na scenie postacie "strasznych mieszczan" z Prisipkinem włącznie zostały odrealnione i nie należą właściwie do żadnej konkretnej epoki historyczne]. Nie są to ani nepowskie ryje z roku 1928, ani też nasze, rodzime z roku bieżącego. Są to niejako ryje idealne. W ten sposób ostrze satyry nie godzi w żywego człowieka, ale w fikcję.

Mimo tego zastrzeżenia i innych, których źródło tkwi we wskazanych przeze mnie trudnościach, stwierdzić trzeba, że teatr dał niewątpliwie maksimum sumienności i wysiłku.

Obok inscenizatorki i reżyserki Ireny Byrskiej, obok wymienionych już scenografów i personelu technicznego, wyróżnić należy niektórych wykonawców spośród wielu ról i rólek. W. Tokarski jako Prisipkin (rolę tę dubluje Z. Zaremba) wybrał właściwą chyba koncepcję odtwarzanej postaci. Prisipkin w jego wykonaniu jest w miarę brutalnym i w miarę oszołomionym perspektywą czekającego go dobrobytu spryciarzem miejskim, który pod wpływem uroków "Nepu" porzuca swoją klasę, aby stać się mężem "nepowskiej córeczki". Tę ostatnią gra z charakterystycznym zacięciem A. Przysiecka.

Bardzo dobrym Bajanem - zdeklasowanym również, ale w innym sensie, "byłym kamienicznikiem", jest T. Kubalski, aktor o wszechstronnych możliwościach, jak o tym świadczy szereg jego ról na radomskiej scenie. Rozalię Pawłownę Renesans, matkę oblubienicy gra M. Winklerówna, jak zawsze pełna wyrazu.

Nie można pominąć milczeniem także dobrych: B. Wałkówny (Dziewczyna i Girl), J. Zbiróga (Reporter), B. Borskiego (Buchalter), A. Balcerzaka (Dyrektor ZOO), M. Machlickiej (Bieriozkina), S. Kamińskiego (Profesor), A. Rokossowskiego (Mówca), a także wszystkich innych, którzy wypełnili swoimi nazwiskami długi wykaz postaci, ukazujących się w dziewięciu obrazach sztuki.

Muzyka Stefana Kisielewskiego, bardzo nowoczesna i bardzo w stylu sztuki, jest, moim zdaniem, równorzędnym artystycznie z innymi czynnikiem przedstawienia. Nadawana jest z taśmy czy z płyty nagranej przez zespół Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją kompozytora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji