Artykuły

Szkoła mężów

Wiele rzeczy zastanawia przy oglądaniu Molierowskie] "Szkoły żon". Można zauważać elementy autobiograficzne sztuki, czyli perypetie małżeńskie podstarzałego Moliera z młodą żoną, która nie uchodziła za wzór cnót.

Można podziwiać jak pod ręką pisarza w młodym dziewczęciu, hodowanym przez Arnolfa na uległą żonę, budzi się świadoma swych wdzięków kobieta. Można wreszcie oglądać męski szowinistyczny świata otaczający Anusię i Małgosię.

Ta trzecia płaszczyzna została uwypuklona w krakowskiej inscenizacji "Szkoły żon". To bowiem znacznie liczniejsza na scenie męska populacja wygłasza ze swadą oracje o niewieściej niestałości, przewrotności pań i nieuchronności rogów. "Szkoła żon" staje się bardziej "szkołą mężów".

Arnolf Krzysztofa Globisza to nie upośledzony satrapa, ale ufny we własną siłę, a przede wszystkim pieniądze, współczesny burżuj. Akcja sztuki została bowiem przeniesiona przez Ewę Kutryś w realia współczesnego Paryża; słychać skoczne dźwięki harmonii, sterczą rusztowania, na których rozwieszone są współczesne płachty reklam czekolady i banku. Tamże pewien elegancki, dobrze odżywiony i ufny w swoje możliwości burżuj (biznesmen, rentier?) hoduje w domu naiwne dziewczę - kandydatkę na żonę. Chce, aby owo stworzenie pozostało głupiutkie i absolutnie posłuszne, bowiem w taki sposób można będzie je nauczyć katalogu miłości i powinności małżeńskich. W tej roli znakomicie czuje się Katarzyna Warnke. Jest w swej naiwności tak przekonująca, że aż serdecznie jej współczujemy. Dyga i robi smętne minki, ale na naszych oczach z szarego kaczątka wyrasta piękny łabędź, nie do końca świadomy swoich wdzięków ale już umiejący robić z nich użytek. Do tego zaś popycha ją potęga uczucia do młodego Horacego.

Na scenie króluje jednak Krzysztof Globisz, To on narzuca tempo przemian, to on pod płaszczykiem poprawnych manier ukrywa chamstwo i wyrachowanie. Ale chyba autentycznie kocha dziewczynę i chce jej szczęścia, pojmowanego po swojemu. Kiedy kapituluje przed miłością Anusi i Horacego prawie serdecznie mu współczujemy. To już nie jego czas.

W przedstawieniu nie ma chybionych ról. Na uwagę zasługują: Horacy Marcina Sianki, Alojz Piotra Cyrwusa, Chryzold Jacka Romanowskiego, Oront Zbigniewa Kłosowskiego i Małgosia Moniki Jakowczuk. To dobre przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji