Artykuły

Bajka, która nie jest bajką

"Kopciuszek" w choreogr. Eugenio Scigliano Bałtyckiego Teatru Tańca w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Ewa Wójcicka w serwisie Teatr dla Was.

Jak księżniczka to koniecznie w balowej sukience; najlepiej różowej lub błękitnej. Takie wyobrażenie panuje wśród dziewczynek - ale nie tylko. Ja również oczekiwałam spektaklu rodem z Disneyowskiej opowieści, mimo że Kopciuszek do moich ulubionych księżniczek nie należy. Jednak reżyser spektaklu, Eugenio Scigliano, postanowił odejść od baśniowych realiów i pokazać, że taki scenariusz może się zdarzyć wszędzie.

Akcja gdańskiego Kopciuszka dzieje się w fabryce. Właścicielką przedsiębiorstwa jest macocha biednej dziewczyny. Kopciuszek ciężko pracuje w zakładzie pracy prowadzonym przez próżną i samolubną kobietę, usługuje jej córkom i znosi upokorzenia z ich strony. Książe jest przedstawicielem tamtejszej śmietanki towarzyskiej. Elegancki, wytworny, samotny, i tak jak w bajce, postanawia wydać bal. Pojawia się też postać dobrej wróżki, która przynosi kopciuszkowi pantofelki. Wszystkie elementy bajki niby się zgadzają. Księżniczka - jest, Książe - obecny, macocha z córkami - na posterunku, dobra wróżka - czai się w pobliżu. Czego tu brak?

Tak bardzo odczuwalna staje się nieobecność magicznej aury, która bajkom towarzyszy zawsze. Co więcej - brak tej magii wręcz przeszkadza w oglądaniu spektaklu. Jako widz liczyłam na cudowne zdarzenia, chwile zaskoczenia, a tymczasem nic tylko ta pozbawiona wyrazu fabryka. Magia, która mogłaby się przejawiać w zabiegach scenicznych czy kostiumach została zastąpiona "względnym realizmem", co spektaklowi nie wyszło na dobre.

Scenografia nie robi większego wrażenia. Fabryka jest szara i brzydka. Brakuje tu kontrastu pomiędzy tym, co codzienne, a tym, co piękne, magiczne i w pewnym sensie niedostępne.

Kostiumy też nie wzbudzają zachwytu. Suknia balowa Kopciuszka niczym nie przypomina tej z bajek, co zawiodło zapewne młodszą część publiczności. Podobnie jest z kostiumem dobrej wróżki. Czarodziejce odebrano charakter. W swojej quasi-sukni nie wygląda ani na starszą matkę chrzestną, ani na oniryczną czarodziejkę. Gdzie te wszystkie baśniowe, kolorowe akcesoria? Same brokatowe pantofelki nie wystarczają...

Postaciami, które wyróżniały się były Macocha oraz jej dwie córki. W czarnych strojach skrojonych na wzór eleganckich kostiumów, z pełnym temperamentem, odegrały swoje role. Były zadziorne, epatowały złością i przebiegłością, a w dodatku poprzez ruchy ciała ukazały pokraczność, niezgrabność i nieatrakcyjność swoich postaci.

Zespół Bałtyckiego Teatru Tańca, mimo że z gracją i wyrafinowaniem zaprezentował taneczne konstelacje figur nie był w stanie samym tańcem wprowadzić widza w czarodziejską atmosferę. A przecież nawet we współczesnej wersji bajki można przemycić trochę cudowności, która pozwoli się rozmarzyć.

Zamysłem włoskiego reżysera było pokazanie, że historia Kopciuszka jest uniwersalna, powtarzalna i może spotkać każdego z nas. Jednak efektem finalnym powinna być choćby odrobina rozmarzenia, zatopienia się w pragnieniu, które może kiedyś się spełni. Natomiast gdańska inscenizacja tego poziomu refleksji w sobie nie ma. Magiczny, bajkowy Kopciuszek zamienił się w czysto realistyczną opowieść. Młodzi widzowie mogą czuć się zawiedzeni brakiem baśniowego anturażu, ja również.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji