Nie wszystko na sprzedaż
Artur Urbański, młody reżyser, który za ubiegłoroczny debiut filmowy "Bellissima" zebrał nagrody w Gdańsku, Koszalinie i Wenecji, dzielnie poczyna sobie także na scenie.
W warszawskim Teatrze Rozmaitości wystawił właśnie "Obróbkę" brytyjskiego dramaturga Martina Crimpa. Sztuka jest efektem szoku, którego doznał podczas trzytygodniowego pobytu w 1991 r. w Nowym Jorku.
Crimp znakomicie oddał amerykańskie tempo "wyścigu szczurów" w bezpardonowym zawłaszczaniu wszystkiego, co można uczynić towarem. W rękach cynicznych pośredników na sprzedaż mogą być nawet najintymniejsze słowa, gesty, odczucia. Grabież wartości intelektualnej, podlegającej bezpardonowym prawom komercji, odbywa się nieomal niepostrzeżenie, o czym skuszone łatwym zarobkiem ofiary przekonują się poniewczasie.
Jennifer (Aleksandra Konieczna) i Andrew (Andrzej Chyra) prowadzą agencję autorską. Ich klientką zostaje Anne (Aleksandra Popławska), którą niby od niechcenia wypytują o szczegóły burzliwego związku z Simonem (Rafał Maćkowiak). Anne od niego uciekła, teraz próbuje się usamodzielnić. Agencja zapewnia jej byt w zamian za zwierzenia, które dla tej wciąż zastraszonej dziewczyny są rodzajem seansu psychoanalitycznego.
W biurze małżonków pojawi się również postarzały hipis i kloszard Clifford (Lech Łotocki) z własną sztuką o artyście malarzu, skrycie hołdującemu podglądactwu. Jennifer i Andrew postanawiają połączyć wzięty wprost z życia wątek Annę z propozycjami Clifforda i przekuć je na scenariusz filmowy Aby fikcję uczynić bardziej przekonującą, wykorzystują Anne do cynicznego eksperymentu. Od momentu, kiedy Anne się o tym przekona, sytuacja z wolna zacznie się wymykać spod kontroli, choć rachunku krzywd w pełni wyrównać się nie da.
Artur Urbański zaproponował filmowy sposób odczytania utworu Crimpa. Sceny poprzedzielane są wyciemnieniami, jak przy montażu filmowym. Niespokojną aurę opowieści podkreślają rzutowane na ściany fotosy, skontrastowane ze sterylnym chłodem nowocześnie wystylizowanych wnętrz.
Przedstawienie jest próbą sportretowania współczesnego człowieka, który w fałszywie pojętej trosce o własną karierę i sławę, zapomina o zwyczajnej ludzkiej uczciwości. W tym dobrze zagranym thrillerze psychologicznym, a po części i moralitecie, najefektowniejsza rola przypadła Markowi Kalicie. Aktor bezbłędnie umiał sterować śmiechem widzów jako John, zmanierowany powodzeniem gwiazdor i producent.