Artykuły

Kolorowe Orszaki Trzech Króli przeszły ulicami Gdańska i Gdyni

Były diabły, anioły, rycerze, dwór królewski, nie zabrakło też żywego inwentarza - mimo, że aura wyjątkowo nie dopisała ulicami Gdańska i Gdyni przeszły kolorowe Orszaki Trzech Króli. W Gdańsku w rolę monarchów wcielili się: Michał Targowski (dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego), Larry Okey Ugwu (muzyk, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury) oraz Adam Hlebowicz, organizator całej imprezy - pisze Jowita Kiwnik w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Mimo, że pogoda nie dopisała (szaro, buro, na termometrach 2 st.C i nieprzyjemna mżawka) w samo południe spod Kaplicy Królewskiej w Gdańsku i tuż po mszy, spod Kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni wyruszyły dwie niezwykłe parady. Orszaki Trzech Króli. W Gdańsku impreza odbyła się już po raz trzeci. W Gdyni - to premiera.

Pomysł Orszaku Trzech Króli narodził się w 2005 roku w Warszawie. Wówczas było to skromne szkolne przedsięwzięcie, które z roku na rok odbywało się w coraz bardziej rozbudowanej oprawie. W 2008 roku jasełka trafiły na deski teatru Buffo, aż wreszcie powstał pomysł przeniesienia akcji w przestrzeń miasta. Po raz pierwszy orszak przeszedł ulicami Warszawy w 2009 roku gromadząc 5 tys. osób. Przełom nastąpił w 2011 roku, kiedy to Trzech Króli po 51 latach ustanowiono ponownie dniem wolnym od pracy. Uliczne jasełka odbyły się wówczas nie tylko w stolicy, ale również w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, Szczecinie i Gdańsku. Rok temu do akcji włączyły się 24 polskie miasta. Oszacowano, że we wszystkich marszach wzięło udział ponad 100 tys. osób.

- Pierwszy gdański orszak odbył się w Parku Oliwskim. Zgromadziło się wówczas ponad 500 osób. W zeszłym roku przemarsz odbył się Traktem Królewskim i zgromadził ok. 4 tys. osób - mówi Hlebowicz. W tym roku gdański orszak po raz kolejny zgromadził tysiące mieszkańców. Podobnie było w Gdyni, gdzie mieszkańcy też chętnie przyłączyli się do świętowania.

W całym kraju scenariusz marszu jest identyczny, na trasie odgrywane są scenki tematyczne - Dialog z Aniołem Bożym, Republika Przyjemności, Walka Dobra ze Złem i Dwór Heroda oraz na koniec odwiedziny stajenki i pokłon dzieciątku.

Całość kończy się wspólnym śpiewaniem kolęd, w myśl hasła, które towarzyszy tegorocznej edycji "Kolędy lepiej śpiewać niż słuchać, lepiej razem niż samemu".

Zgodnie z tradycją trzej królowie symbolizować mają trzy kontynenty: Europę, Azję, Afrykę. W Gdańsku w rolę monarchów wcielili się: Michał Targowski (dyrektor gdańskiego ogrodu zoologicznego), Larry Okey Ugwu (muzyk, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury) oraz Adam Hlebowicz, organizator całej imprezy, członek Stowarzyszenia Sum, które wraz ze stowarzyszeniem Skwer zorganizowało gdański orszak.

- Jak to się stało, że z dyrektora ZOO na jeden dzień zamieniłem się w króla? - śmieje się Michał Targowski: - Znam się z Adamem Hlebowiczem od dawna. On oprócz tego, że jest historykiem, radiowcem, ornitologiem, to jest także zapalonym podglądaczem przyrody, 8 lat temu napisaliśmy wspólnie książeczkę. Kiedy zadzwonił do mnie i powiedział: "Słuchaj Michał, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia..." - to faktycznie nie mogłem odmówić.

- W orszaku wezmą udział nie tylko Trzej Królowie - dodaje z kolei Maria Brzeska-Deli z Centrum Prasowego Orszaku Trzech Króli w Gdyni. - Będzie cały dwór, wojsko, Święta Rodzina i aniołowie a nawet Herod. W ich rolę wcielą się uczniowie, ich rodzice i nauczyciele.

Zarówno gdyński, jak i gdański orszak mógł się pochwalić bogato zdobionymi szatami i nakryciami głów. - Stroje wypożyczone zostały z Teatru Wybrzeże, Opery Bałtyckiej i klubu Plama - mówi Hlebowicz.

- Niestety w tym roku zostaliśmy pozbawieni...brody - ubolewa Michał Targowski. - Podobno bez niej królowie byli bardziej wyraziści. Nie wiem, ja nie ukrywam, lepiej czułem się z brodą...

Gdański orszak wyruszył spod Kaplicy Królewskiej - tu też odbyła się wspólna modlitwa ?Anioł Pański? oraz pierwsza scena: zebranie rycerzy i królów. Stamtąd zebrani podążyli w kierunku Zielonej Bramy. Na trasie królowie odwiedzili też Złotą Bramę - Jedna z najładniejszych polskich bram stała się tego dnia pałacem Heroda. W tej roli pojawił się Florian Staniewski, aktor Teatru Wybrzeże - mówi Adam Hlebowicz. Przemarsz zakończył się przy stajence, gdzie królowie złożyli pokłon. Z kolei w Gdyni pierwsze sceny rozegrały się na odcinku od kościoła do Katolickiej Szkoły Podstawowej przy Parafii NMP, następnie królowie przeparadowali ulicą Świętojańską w kierunku Kościoła św. Antoniego na ul. K. Ujejskiego. Tam też odbyło się wspólne kolędowanie wszystkich uczestników.

Gdańscy królowie tradycyjnie już poruszali się na wierzchowcach. - Rzeczywiście jechaliśmy na konikach - przyznaje Michał Targowski. - Ja tam żadnym jeźdźcem nie jestem ale jakoś przekuśtykałem. Bez obaw, wierzchowce są ze stadniny, która użycza swoje konie na tego typu imprezy. Prowadzili je za uzdę prawdziwi opiekunowie, oczywiście odpowiednio przebrani.

W Gdyni królowie musieli zadowolić się siłą własnych mięśni, bo orszak poruszał się piechotą.

Impreza przyciągnęła tłumy ludzi. - Nie dziwię się - mówi Michał Targowski, który rolę króla piastował już po raz drugi w historii imprezy. - To fajny pomysł. Ludzie są roześmiani, pozytywni. Zjawiła się cała moja rodzina, był też mój wnuk, który nie mógł się nadziwić, że byłem królem. I, że tylko na chwilę - śmieje się dyrektor oliwskiego ZOO.

- Już w zeszłym roku bardzo zaskoczył nad odzew mieszkańców Gdańska - przyznaje Adam Hlebowicz. - Po przejściu całej trasy ludzie chętnie zostali na koncercie kolęd i tłumnie odwiedzali stajenkę, w której czekała na nich Święta Rodzina. W tej roli pojawiła się prawdziwa rodzina - mąż z żoną i paromiesięcznym dzieckiem. Wszyscy chętnie robili sobie z nimi zdjęcia. Była nawet Danuta Wałęsowa z wnuczką.

Tłumnie przybyli też mieszkańcy Gdyni.

Zgodnie z tradycją obydwa królewskie orszaki zakończyły się przy stajenkach. W Gdańsku żłobek tworzyły żywe zwierzęta, wypożyczone z oliwskiego ogrodu. W rolach głównych: kózka i baranek. - Nie godzimy na wypożyczanie naszych zwierząt do żywych szopek, ale to święto tak nam się podoba, że robimy wyjątek - tłumaczy Targowski.

Królowie mieli też do odegrania krótkie scenki.

Targowski: - Każdy z nas miał do odegrania mini-rolę, składaliśmy hołd i każdy król miał powiedzieć swoją kwestię. Jak o tym pomyślę to od razu przypomina mi się taka scenka sprzed roku: powiedziano nam, że nie możemy mieć okularów, wiadomo w tamtej epoce okularów nie używano, za to udało nam się przemycić komórki. I tak każdy z nas miał przed sobą ukrytą w rękawie komórkę, jechał na koniku i uczył się wyświetlonego na telefonie tekstu. Wiadomo jak to jest, nawet jak trzeba powiedzieć tylko dwa zdania to z nerwów ani idzie się nauczyć (śmiech) Myśleliśmy, że nikt nie zauważył a potem żona pokazała mi zdjęcia i tak się składa, że gdzieniegdzie te komórki migają.

Oba orszaki zakończyły się wspólnym kolędowanie. Wszyscy uczestnicy - w obu miastach - otrzymali od organizatorów korony i śpiewniki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji