Do setki w formie
Władze, kosze kwiatów i recenzenci są tylko na premierze. Ale wczoraj wieczorem też w Teatrze Nowym były kwiaty, podziękowania i zaproszeni jak na premierę recenzenci, chociaż tym razem nie była to żadna premiera lecz setny, a zarazem i ostatni spektakl "Piosenek znad Sekwany - Paris, Paris". Od listopada 1990 roku wciąż przez wszystkie te lata utrzymywał się on w repertuarze i bawił publiczność teatralną Poznania. I wczoraj na setnym przedstawieniu też tak było. Publiczność stawiła się w nadkomplecie. W upalny wieczór zasiadła w jakże dusznej salce na II piętrze, w ścisku, ciasnocie z nogami pod brodą, aby przekonać się, że do setki przedstawienie to dotrwało w świetnej formie. I tak jak na premierze bawili nas Dorota Lulka, Paweł Binkowski, Zbigniew Grochal i śpiewający reżyser Andrzej Lajborek.
A swoją drogą co to za teatr. Nie tak dawno żegnaliśmy tu "Damy i huzary" na setnym spektaklu, a teraz piosenki znad Sekwany. Setny spektakl w Paryżu czy Londynie to może i rzecz zwyczajna, ale przecież nie w sześćsettysięcznym mieście. I ten fakt też warto tu odnotować.