Artykuły

Niczym noktowizornia

W ciemnościach ludzie stają się niezgrabni i narażeni na niespo­dzianki obnażające ich prawdziwą naturę. W takich warunkach każe Pe­ter Shaffer działać bohaterom "Czarnej komedii". Aby jednak widzowi umożliwić śledzenie akcji, obowiązu­je podczas przedstawienia konwen­cja au rebours, czyli pełne światło oznacza egipskie ciemności. I na od­wrót.

Nie tak dawno brytyjską farsę przy­pomniał Teatr Telewizji i okazało się, że nadal jest strawna. Włączenie tej pozycji do repertuaru teatru kaliskie­go można więc uzasadnić nadzieją na sukces komercyjny, który - są­dząc po reakcjach premierowej wi­downi - jest możliwy do osiągnię­cia.

Żeby tak się stało, konieczna jest jeszcze staranniejsza synchronizacja pracy ekipy technicznej z działaniami aktorskimi, ale już dziś można pogra­tulować reżyserowi, Janowi Buchwal­dowi trafnych decyzji obsadowych. Wiele zależało od odtwórcy roli Brindsleya, Michała Wierzbickiego, jego wytrzymałości i sprawności ru­chowej, która nie jest tajemnicą od czasu wystawienia "Łysej Śpiewczaki" E. Ionesco. Nie zawiodła Irena Ry­bicka, w roli panny Furnival. Łatwiej­sze zadanie miał Jarosław Witaszczyk, bowiem rolę homoseksuali­stów nie bez racji uważane są za sa­mograj, ale postać Harolda w wyko­naniu tego aktora to majstersztyk, niemal etiuda baletowa.

W ciągu minionych lat polską sce­ną i sercami aktorów zawładnął autor o nazwisku podobnym do tego, któ­re nosi twórca "Czarnej komedii". Nie obyło się bez nieporozumień, bo­wiem niektórzy widzowie długo po­zostawali w przekonaniu, że słuchają tekstu Bogusława Schaeffera i to by­najmniej nie najlepszego...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji