Artykuły

Krzysztof Rau w pigułce

Zmieniał, budował, reżyserował. I tak całe życie. Gdzie się nie pojawił, tam teatr albo się rozwijał, albo w ogóle dopiero powstawał. Białystok miał szczęście, że miał/ma Raua - pisze Monika Żmijewska, po premierze filmu poświęconego artyście.

O jednym z największych twórców polskiego teatru lalek powstał właśnie film - pierwszy z cyklu "Zatrzymać się w Białymstoku", tworzonym przez wortal TylkoTeatr.com i Fundację Niezła Sztuka. Krzysztof Rau jest bohaterem pierwszego obrazu z cyklu, wyreżyserowanego przez Andrzeja Brańskiego ze Studia Dobrego Dźwięku (przygotowuje obecnie też kolejny film, poświęcony dyrygentowi Jerzemu Maksymiukowi).

Film o reżyserze nakręcony jest w prosty, dość statyczny sposób: Rau chodzi po Białymstoku albo też siedzi w teatrze i opowiada. A że życie miał ciekawe i opowiadać umie ciekawie - to i film, przeplatany archiwalnymi zdjęciami, a także kadrami Białegostoku, na których miasto wygląda magicznie

- ogląda się ciekawie. Faktycznie, tak jak zamierzali pomysłodawcy cyklu - to filmowa opowieść o twórcy, który zatrzymał się w mieście, wrósł w nie, zaświadcza o nim. I co najważniejsze: zmienił jego oblicze, zbudował coś, co we wspaniały sposób procentuje już od kilkudziesięciu lat.

Na spektaklach Krzysztofa Raua wychowało się kilka pokoleń. Wykształcił dziesiątki aktorów - dzięki niemu powstało trzyletnie Studium Aktorskie Teatru Lalek, które później przekształciło się w wydział lalkarski warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej. Zbudował Białostocki Teatr Lalek, któremu przez wiele lat szefował. Jako wieczny eksperymentator - założył pierwszy w Polsce prywatny Teatr 3/4 Zusno. Potem zmieniał bielską Banialukę...

To skrót twórczego życia Raua największy z możliwych. Podobnie trudno jest prawie całe jego życie opowiedzieć w filmie. Ale Brańskiemu udało się uchwycićjego charakter.

Są więc anegdoty z czasów wczesnych, gdy koledzy z Gdańska nie mogli uwierzyć, że Rau rezygnuje z nadmorskiego miasta na rzecz prowincjonalnego Białegostoku - przecież tam niedźwiedzie i co nie tylko... Mało tego, że niedźwiedzie, po przyjeździe Rau spotyka na dworcu słonie! (traf chciał, że właśnie trwał załadunek cyrku).

Z czasów, gdy Białystok wyglądał biednie, ale był ładny a Bojary cudne i egzotyczne. Gdy Świerszcz (który potem zamienił się w BTL) nie miał siedziby, tylko salkę prób w obecnym Muzeum Wojska. Gdy jeździł "ogórkiem" na wioski, na których na przedstawienia czekano jak na Gwiazdkę, zaś do teatru w Białymstoku po bilety ustawiały się ogromniaste kolejki.

Z czasów sprzed lat 40, gdy Rau zrealizował "Kartotekę" - pierwszy spektakl dla dorosłych, kiedy to uświadomił sobie, że chce teatru pełnego, dla różnych widzów, że trzeba mu wykształconych aktorów, a to oznacza, że potrzebna jest szkoła.

Więc stworzył szkolę - na początku nieco podziemne, bo nielegalne - studium aktorskie, które z czasem, z pomocą rektora PWST Tadeusza Łomnickiego, udało się zalegalizować...

Wreszcie anegdoty z czasów, gdy budowano gmach teatru, a że pieniędzy nie było - starali się bardzo wszyscy (na ogłoszenia w prasie przychodziły tłumy, by pracować z łopatami, a sam przykład dał wojewoda)...

Film miał premierę przed świętami w BTL, a w styczniu ma być wyemitowany na antenie TVP Białystok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji