Artykuły

Zapolska w krzywym zwierciadle

"Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu kończy się taką sceną: po tym, jak przez dom profesorostwa przetoczyła się kompromitująca awantura, w salonie zostaje Dziecko (Ewa Kibler) - czwarta bohaterka sztuki, która najmniej mówi, choć wiadomo, że dla niej jednej rodzinna scysja naprawdę nie jest farsą. Dziewczynka przechadza się wzdłuż sceny i nagle odwraca do publiczności, by w jej kierunku wydmu­chać gumę balonową. Niegrzeczny gest. Ale też przedstawienie Jana Buchwalda, nowego dyrektora kaliskiego teatru, tylko stwarza pozory beztroskiej zabawy starym jak świat schematem humorystycznym: mąż - safanduła, rogacz, żona - trzpiotka, fircykowaty kochanek. Reżyser pociąg­nął bohaterów Zapolskiej grubą, karykaturalną kreską. Tak też przerysował sytuacje. Żona w oczekiwaniu na Fedyckiego przeciąga się erotycznie na podłodze. Gdy wreszcie z nim się spotka rozpoczną swój infantylny teatr zalotów. W II akcie śmiesznie zainscenizowana została scena, w której para kochanków tańczy wykonując najróżniejsze kroki: charlestona, paso dobie, a nawet czegoś w rodzaju break-dance. Profesor (Lech Wierzbowski) przyłapie żonę z kochankiem in flagranti, dostanie nerwowego ataku dopiero wtedy, gdy na łóżku Fedyckiego zobaczy ilustrowane pismo pt. "Świat płciowy".

Buchwaldowi nie zależało specjalnie na odegraniu komedii Zapolskiej w tzw. stylu epoki (można odnieść wrażenie, że czas akcji został przesunięty w lata 20-te). Reżyserowi chodziło przede wszystkim o pokazanie komicznych figur, które w istocie są uniwersalne. Bo niezależna od czasu i miejsca jest obłuda, małość, zwyczajna głupota. Satyra Zapolskiej odkryła w Kaliszu gorzką, w gruncie rzeczy, refleksję nad moralnością, którą ludzie zamieniają w trywialne gesty i zachowania. Buchwald przedstawił bohaterów komedii w krzywym zwierciadle, ale ustawił je także przed publicznością. Jak my w nim wyglądamy?

Spektakl kaliski nie odniósłby pewnie efektu, gdyby nie praca aktorów, którzy w wyznaczonej konwencji dobrze wykonali zadania reżyserskie. Dotyczy to szczególnie Agnieszki Dzięcielskiej, która pokazała w roli Żony jak kobiecy temperament może iść w parze z głupotą. Zabawnie partnero­wał aktorce, gościnnie występujący w roli Fedyckiego Cezary Morawski, który uruchomił wcale niemałą vis comica.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji