Przypowieść biblijna
Pracował w Izraelu jako robotnik budowlany w hucie szkła, pomocnik geometry w firmie mierniczej i nawet jako operator samolotu. Opisał swoje doświadczenia w powieści "Nawrócony w Jaffie", jednej z cyklu utworów izraelskich. I właśnie tę mało znaną w naszym kraju powieść Marka Hłaski wybrał Jan Buchwald na swoje przedstawienie dyplomowe w warszawskim Teatrze Powszechnym.
Czy uległ Pan modzie na Hłaskę? - pytamy reżysera spektaklu tuż przed premierą (28.11.).
- Myślę, że Hłasko jest modny z tych samych przyczyn, dla których i ja go wybrałem. W tej literaturze jest wieczna i niezmieniająca się wiara w podstawowa wartości moralne, które powinno się odbudować w świecie. Powieść "Nawrócony w Jaffie", napisana na emigracji, jest silną, gorącą a zarazem gorzką i ironiczną deklaracją, nie pisarza, lecz człowieka. Poprzez umiejscowienie akcji w Ziemi Świętej stworzył Hłasko rodzaj biblijnej przypowieści naszych czasów.
Pełnej zarazem przygód...
- Oczywiście. Akcja pełna jest dynamiki i powieść doskonale poddała się adaptacji teatralnej. Starałem się maksymalnie ją zdialogować i powstał spektakl, który można nazwać teatrem literackim.
Doświadczenie nauczyło nas, że Hłasko trudno poddaje się adaptacjom
- Wiedziałem o tym, ale myślę, że główną pułapką jest język Hłaski, potoczysty, pełen kolokwializmów, który żywcem wzięty z książki często na scenie brzmi sztucznie.
Mamy nadzieję, że Pan tego uniknął...