Artykuły

Choć instytucje kulturalne mają się źle, to tylko niektóre mogą liczyć na pomoc miasta. Dwa razy w ciągu roku prezydent umorzył podatek od nieruchomości Agencji Artystycznej "Dymek z papierosa", prowadzonej przez Zbigniewa Lesienia [na zdjęciu]. Żaden inny przedsiębiorca, zajmujący się działalnością kulturalną, nie uzyskał takiej pomocy.

W lipcu 2004 r. agencji umorzono prawie 3,5 tys. zł podatku od nieruchomości oraz 300 zł odsetek za lokal przy ul. Ruskiej. Rok później anulowano kolejne należności: 3 tys. zł oraz 36 zł odsetek. Prezydent za każdym razem dostrzegał w działalności "Dymku" ważny interes publiczny.

Spotkanie z Marią Berny

Tymczasem "Dymek z papierosa" rzadko otwiera podwoje dla przechodniów - najczęściej odbywają się w nim imprezy zamknięte, a na drzwiach, zasuniętych szczelnie roletą, nie ma informacji o tym, w jakich godzinach jest czynny. W ostatnich pięciu latach wystąpił tu kabaret Europa z udziałem Grażyny Krukówny i Zbigniewa Lesienia. Były wystawy Łukasza Morawskiego i Waldemara Kuźmy. Klub gościł uczestników debat Socjaldemokracji Polskiej pod hasłem "Kuchnia Polityczna". Gospodarzem była Maria Berny, a jej gościem Krzysztof Teodor Toeplitz.

Wybrańcy, posiadacze kart klubowych, mieli oglądać gwiazdy: Stockingera, Barszczewską, Opanię. Tak przynajmniej deklarował Lesień przed uruchomieniem "Dymku".

- Każdy może przyjść - denerwuje się Zbigniew Lesień. Ale zastrzega, że nie teraz. Bo klub ma wakacyjną przerwę.

Trudna sytuacja

Za każdym razem, gdy przedsiębiorca stara się o umorzenie lokalnych podatków, musi złożyć górę dokumentów. - Każda sprawa jest badana indywidualnie - zapewnia Marcin Urban, dyrektor Departamentu Finansów Publicznych Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

W każdym przypadku przeprowadzana jest analiza finansowa. "Dymek z papierosa" jest w fatalnej kondycji.

Zbigniew Lesień w 2000 r. dostał od miasta lokal bez przetargu. Jego starania poparł Dariusz Speruda, wtedy dyrektor wydziału kultury. Jak się później okazało - nie wiedział o zamkniętej formule klubu. Jak zapewniali urzędnicy, nie mógł liczyć na żadne refundacje (Michał Janicki z departamentu spraw społecznych potwierdza, że ani w tym, ani w ubiegłym roku miasto nie dotowało klubu). Jednak stawka czynszu - ok. 5 zł za m kw. za prawie 150-metrowy lokal w centrum Wrocławia mówi co innego.

Inni mają pod górkę

Na życzliwość, z jaką spotkał się Zbigniew Lesień, nie mógł liczyć Michał Białecki. Prowadzony przez niego Teatr Nowy przez sześć lat wystawiał spektakle, a jego scena była jedną z niewielu, które nie fundowały sobie wakacyjnej przerwy. Na przedstawienia w pasażu Pod Gryfami, Piwnicy Świdnickiej, na dziedzińcu Ossolineum i przy ul. Więziennej przychodziły nadkomplety widzów. Osobnym projektem była scena na basenie przy ul. Teatralnej - tam zespół wystawiał spektakle, organizował koncerty i pokazy filmów niezależnie od pory roku. Kiedy Białecki zadłużył lokal, wypowiedziano mu scenę, mimo że wcześniej zainwestował w jej remont. Kilka miesięcy temu zawiesił działalność.

Szef teatru nie ma już planów artystycznych związanych z Wrocławiem.

- Bez komentarza - ucina rozmowę. Jedno jest pewne - bez sceny Białeckiego pejzaż kulturalny Wrocławia stracił na atrakcyjności. Kabaretowy "Dymek z papierosa" w przeciwieństwie do tego rzeczywistego nie budzi żadnych emocji - ani pozytywnych, ani negatywnych.

***

Kabaret "Dymek z papierosa" założyli w 1952 r. i prowadzili przez 18 lat hrabia Wojciech Dzieduszycki i jego żona Halina. Objeżdżali z nim Polskę oraz środowiska polonijne w Anglii, USA, Kanadzie i w krajach zachodniej Europy.

Pomoc od miasta, w postaci umorzonych podatków, otrzymują także inne instytucje kulturalne, które nie są przedsiębiorstwami i mają inny status prawny niż "Dymek z papierosa" (np. podlegają gminie). W 2004 r. prezydent umorzył pięciu takim instytucjom zaległy podatek od nieruchomości na łączną kwotę ponad 26 tys. zł. Zaś w 2005 roku skorzystała jedna, której anulowano ponad 43 tys. zł podatku.