Ala z getta, czyli wspomnienia Aliny Margolis-Edelman
"Ala z elementarza" w reż. Agnieszki Glińskiej Tearu Na Woli w Warszawie. Pisze Iwa Poznerowicz w serwisie Teatr dla Was.
Wspomnienia Aliny Margolis-Edelman dotyczą czasów, gdy na ziemi było piekło. Wspomnienia z warszawskiego getta powinny więc porażać. Te jednak nie porażają. Agnieszka Glińska przeniosła tekst na scenę Teatru na Woli, do współpracy zaprosiła Zuzannę Fijewską-Maleszę i stał się cud: mamy do czynienia z trudnym, czasami przerażającym scenariuszem oraz świetną aktorką. Widzowie nie patrzą na nią jak na wykonawczynię, patrzą na Alinkę, są z nią w gettcie, w szafie w czasie czystek gestapowców, na Umschlagplatzu, a po ucieczce - w domu Zyzulców na Ursynowie. Są z dziewczyną, która, będąc w piekle, nadal jest wrażliwa i delikatna. Mimo wszystko.
Przedstawienie zaczyna się sielankowo. Prawie pusta scena, na podeście biurko i krzesło. W tle zdjęcie dziewczynki. Bohaterka siada za blatem i zaczyna wspominać swoje dzieciństwo w zamożnej, żydowskiej rodzinie lekarzy. Rodzice nie są zbyt religijni, dziewczyną i jej bratem zajmuje się niania. To ona prowadza kilkuletnią Alę na lekcje religii. I tu pojawia się pierwsza rysa na jej słodkim życiu: "Alinko, nie możesz chodzić na lekcje religii - jesteś Żydóweczką". Zaraz po niej pojawia się następna - "Żydóweczka" nie może należeć do zuchów.
A potem jest już wojna, Warszawa i getto. Czas przerażającego, zwierzęcego strachu, czas marzeń o następnym wschodzie słońca. Widzowie słuchają opowieści Ali o życiu w getcie, o pobycie w internacie szkoły pielęgniarskiej, zabawach i żartach młodych panienek. Słuchają historii ośmioletniego brata dziewczyny, który - wyszkolony przez matkę - przechodzi na aryjską stronę. Czują strach małej Żydówki schowanej wraz z innymi w szafie w czasie czystek niemieckich. I razem z nią żyją w polskiej rodzinie po aryjskiej stronie.
Margolis-Edelman często wspomina swoją matkę, ale mówi także o innych matkach z getta. Tych, które wysyłają swoje dzieci "za mur" i tych, które same decydują o ich śmierci.
Najbardziej poruszające w przedstawieniu są momenty niedopowiedziane. Po wybuchu powstania w getcie Alina chodzi pod mur, widzi łunę, czuje swąd spalenizny i słyszy komentarze stojących obok grupek wyrostków. Jak reaguje żydowska dziewczynka po polskiej stronie? - "Tego co mówili nie będę powtarzała, nie chcę".
Glińska i Fijewska-Malesza stworzyły przejmujący spektakl o odwadze, sile, wierze w ludzi i w życie. Alina, jej brat i matka przeżyli wojnę. Narratorka została wybitnym lekarzem pediatrą, poślubiła jednego z przywódców powstania w getcie, założyła fundację "Dzieci niczyje". Była wszędzie tam, gdzie działo się coś złego. I pomagała, pomagała, pomagała.