Grywam role niezwykłe! - wyznaje Paulina Holtz
KG: Długo zastanawiała się pani nad przyjęciem roli Marty w "Powrocie na pustynię"?
PAULINA HOLTZ: Przyjęłam ją bez zastanowienia. Poczułam, że nie mogę postąpić inaczej - Marta wydała mi się fascynująca!
KG: Pani bohaterka wzbudza kontrowersje. To starsza kobieta, która w dłoni trzyma zwykle... butelkę wódki. Łatwo było się wcielić w tę rolę?
PH: Nie. Zagranie Marty od samego początku było dla mnie bardzo dużym wyzwaniem artystycznym. I tak jest do tej pory - wciąż "próbuję" tę rolę, oswajam się z nią. Nadal jest ciężko - postać Marty jest przecież tak inna od tego, co czuję i kim jestem - od tego, jakim jestem człowiekiem. Marta "gra tekstem" tak naprawdę tylko w trzech, czterech scenach sztuki - w pozostałych milczy bądź nie ma jej na scenie. A gra bez otwierania ust nierzadko jest dużo trudniejsza od roli "mówionej".
KG: Długo się pani do niej przygotowywała?
PH: Nie miałam dużo czasu. Próby trwały niewiele ponad miesiąc. Myślę, że to wciąż niewiele, by wejść w skórę kreowanej przez siebie postaci. Tym bardziej że oprócz pracy nad nią miałam także wiele innych zajęć - grałam na planie serialu "Klan" i przygotowywałam się do nowej premiery.
KG: Szykuje pani kolejną niespodziankę?
PH: Owszem! Już 19 kwietnia będzie mnie można zobaczyć w "Teorbanie", spektaklu Sceny Prezentacje. W kogo się wcielę? W dziewczynę, która gra na rzadkim instrumencie. Jak pan więc widzi, grywam kobiety niezwykłe! (śmiech)