Bestseller dla najmłodszych
W teatrze powinno być wesoło, ładnie i kolorowo. Takiego rodzaju postulaty wysuwa najczęściej widz. Co setny, a może co pięćdziesiąty domaga się, aby było mądrze, jeszcze mniejsza ilość głosuje dodatkowo za nowoczesnością. Stąd też największą popularnością cieszą się barwne widowiska, które zresztą mogą odpowiadać gustom wszystkich wymienionych grup.
Takie właśnie spektakle oferuje w bieżącym sezonie Teatr Polski. Dorosłym widzom sprezentował "Księżniczkę Turandot", na którą walą ludzie drzwiami i oknami. W sobotę zaś niemniej okazały upominek otrzymały dzieci w postaci "Niezwykłych przygód pana Kleksa".
Urocze bajki Jana Brzechwy zrealizowano z niezwykłym rozmachem, wręcz przepychem. Dekoracje nie mają nic z umowności. Jeśli bohaterowie bajki podróżują statkiem, to jest on nieomal naturalnej wielkości i w dodatku jeszcze się porusza. Gdy akcja toczy się w podwodnej krainie, grą świateł i odpowiednio zabudowaną przestrzenią uzyskuje się i to złudzenie. Podobnie z kostiumami. Są bajecznie kolorowe, pomysłowe, niby żywcem wyjęte z najpiękniej ilustrowanych bajek dla dzieci.
Ale teatr zadbał nie tylko o efekty wizualne. Spektakl obfituje w tańce i śpiewy, niektóre bardzo zresztą wpadające w ucho. Małym widzom dano też szansę czynnego uczestniczenia w przedstawieniu. Rozpoznają postacie z bajek Jana Brzechwy (w niedzielę egzamin z lektur nie wypadł najlepiej), pomagają szukać Alojzego Bąbla, która to zabawa wciąga je dość skutecznie.
"Niezwykłe przygody pana Kleksa1' otrzymały też doborową obsadę aktorską. Trudno wymienić tu ponad dwudziestoosobowy zespół, ale nie sposób nie wspomnieć choć o przezabawnym, bardzo swobodnym także w partiach wokalnych i tanecznych BOGUSŁAWIE DANIELEWSKIM (pan Kleks), o HALINIE MILLER i NICE SOŁUBIANCE nader udanie odtwarzających dwóch urwisów (Adaś i Tomek Drops), o KRZESISŁAWIE DUBIELÓWNEJ i JADWIDZE SKUPNIK (Małgosie), które dały prawdziwy popis temperamentu, komizmu i wdzięku. Z epizodów najlepiej zapamiętałam prześmieszną parę: JADWIGA ZIEMIAŃSKA (Bajdała II) i JERZY FORNAL (Bajdała I), SABINĘ WIŚNIEWSKĄ (Zawodnik III),
która rozbawiła dzieci do łez oraz prawdziwie baśniowo-królewską IRENĘ REMISZEWSKĄ (Królowa Aba). JACEK DZISIEWICZ, jako Soczewka potwierdził swoje umiejętności, dostrzeżone podczas poprzedniej premiery.
Nad całością czuwała MARIA STRASZEWSKA. Chyba trochę za krótko, co mam nadzieję będzie niedostrzegalne po kilkunastu przedstawieniach. Dłużyzny w scenach tekstowych tym bardziej się odczuwa, że choreograficznie przedstawienie toczy się gładko. Są to jednak zastrzeżenia zbyt drobne, aby mogły podważyć przychylną opinię o najnowszej premierze. Wszystko zatem wskazuje, że będzie to kolejny bestseller sezonu, a że przeznaczony dla najmłodszych widzów, wypada temu pomysłowi tylko przy klasnąć. Dzieciom, chowanym na telewizji, kukiełki już nie wystarczają. I dobrze, że Teatr Polski wziął to pod uwagę.