Dwoje na starcie
Młodzi, utalentowani, debiutowali już podczas studiów, nie mogą narzekać na brak propozycji. Teraz mierzą się z Czechowem. W "Mewie", którą na scenę teatru Studio przenosi Zbigniew Brzoza, jako Nina Zarieczna wystąpi Agnieszka Grochowska. Konstantego Trieplewa zagra Łukasz Garlicki. Premiera w niedzielę
Łukasz Garlicki - Konstanty Trieplew
Już na studiach aktorskich zagrał dwie ważne role teatralne: w "Opowieściach z lasku wiedeńskiego" w Ateneum i tytułową postać w "Kalece z Inishmaan" w Powszechnym. Aktorstwo mu nie wystarcza. Teraz studiuje reżyserię.
Łukasz Garlicki jest synem aktora Piotra Garlickiego. W dzieciństwie powtarzał, że "tak jak tata będzie aktorem". W domu cały czas robiłem teatr. Byłem dzieckiem nadpobudliwym, uwielbiałem się popisywać, być w centrum zainteresowania. Coś mi z tego zostało. Pamiętam wigilię dla dzieci aktorów w teatrze Rozmaitości. Rozrabiałem, chyba wszedłem na scenę, doszło do tego, że aktor prowadzący imprezę musiał zwrócić mi uwagę - opowiada. Z czasem dziecięce marzenia o aktorstwie ucichły.
- Planowałem zdawanie na historię sztuki. Dopiero w czwartej klasie liceum zdecydowałem, że spróbuję dostać się do Akademii Teatralnej - opowiada. Był studentem II roku, kiedy Agnieszka Glińska zaproponowała mu udział w spektaklu "Opowieści z lasku wiedeńskiego". - Czułem się wybrany, byłem jedyną osobą z mojego roku, która dostała taką szansę - mówi. Pół roku po debiucie w Ateneum zagrał tytułowego bohatera w "Kalece z Inishmaan" McDonagha w reżyserii Agnieszki Glińskiej i Władysława Kowalskiego w Teatrze Powszechnym.
Czy dzieciom aktorów jest w tym zawodzie łatwiej ? - Z jednej strony tak - w pracy spotykam osoby, które znają ojca i w naturalny sposób traktują mnie szczególnie. Z drugiej strony wiem, że jestem obserwowany - śmieje się. - Zawsze po premierze dostaję "recenzję" od ojca. Te uwagi biorę sobie mocno do serca.
Wydział aktorski ukończył w 2000 r., jesienią tego samego roku rozpoczął studia na reżyserii. - Chciałbym mieć większy wpływ na spektakl. Aktor jest odpowiedzialny zaledwie za ułamek tego, z czego składa się przedstawienie. Chciałbym móc pełniej wyrazić swój pogląd na świat, pokazać, co widzę, o czym myślę - tłumaczy. Pierwszym spektaklem, pod którym podpisał się jako reżyser, był monodram, "Jak zjadłem psa" Griszkowca przygotowany w Akademii Teatralnej. Zagrał jego kolega ze studiów Łukasz Simlat. - To historia złamanego życia. Griszkowiec swoją twórczość nazywa nowym sentymentalizmem. Okazuje się, że można dziś w teatrze opowiadać o człowieku w sposób dotkliwy, jednocześnie unikając drastyczności, patologii. To wielka dawka poezji.
Jaki będzie jego Konstanty Trieplew? - Siła Cechowa tkwi w celności, a zarazem brutalnym spojrzeniu na najprostsze sprawy. Autor "Mewy" stawia pytania, które zadaje sobie każdy z nas - o cenę miłości, o przemijanie. Opowiada o związkach sztuki i życia. Artyści często nie potrafią rozdzielić tych dwóch sfer - mówi aktor. Konstanty Trieplew to początkujący literat. - Artysta jeszcze nie wykluty, który dopiero szuka swojej drogi - opowiada. - Jak każdy młody człowiek nie ma jeszcze pancerza, skorupy, za którą można się schować. Wszystko bierze do siebie. Mocno przeżywa pisarskie niepowodzenia. Przeżywa niepowodzenia życiowe. Kiedy rozpada się jego związek z młodą aktorką Niną Zarieczną, jemu rozpada się świat. Czuje się oszukany. Na to nakłada się jeszcze jego związek z matką. Czuje się niechcianym dzieckiem, widzi, że matka się go wstydzi, traktuje go jak nieudacznika. To go w dużej mierze kształtuje. Niedoceniany przez matkę, odtrącony przez Ninę, żyje wśród ludzi, ale dotkliwie odczuwa samotność.
Agnieszka Grochowska - Nina Zarieczna
- Jest subtelna, delikatna, wymarzona Nina - mówi o Agnieszce Grochowskiej reżyser "Mewy" w teatrze Studio Zbigniew Brzoza. "Ma w sobie coś z Audrey Hepburn" - pisał jeden z naszych czytelników, kiedy w plebiscycie "Gazety" za rolę Konstancji w "Amadeuszu" wygrała w kategorii "Debiut sezonu 2001/02".
Miała 13 lat, kiedy trafiła do Ogniska Teatralnego przy Teatrze Ochoty. Potem tajniki aktorstwa poznawała w Studenckim Teatrze Prób w Podkowie Leśnej. Do egzaminu na studia aktorskie w Akademii Teatralnej przygotowywała ją pani Ewa Różbicka. - Pomogła mi nie tylko przygotować teksty. Za jej radą moja mama uszyła mi idealną sukienkę na egzamin, w której mogłam robić fikołki, skakać i w której wyglądałam skromnie, dziewczęco - wspomina.
Na II roku studiów zagrała Szekspirowską Julię (w języku niemieckim) w teatrze w Niemczech. Na III roku w spektaklu telewizyjnym "Beatrix Cenci" w reżyserii Jana Englerta. Kilka miesięcy później Zbigniew Brzoza powierzył jej rolę Konstancji w "Amadeuszu" w teatrze Studio. - To przypadek. W dobrym czasie, w dobrym miejscu pojawiła się osoba, która dała mi szansę. Zbigniew Brzoza zobaczył mnie w egzaminie z "Letników".
Za rolę Konstancji w "Amadeuszu" dostała nominację do nagrody Feliksa Warszawskiego. Zaledwie dwa miesiące po premierze zagrała w Studio Śnieżynkę w "Zimie" Griszkowca w reż. Mateusza Bednarkiewicza. - To trudna rola, gram kilka postaci: koleżankę, matkę, kochankę i "Królową śniegu", kogoś, kto jest marzeniem, utraconym szczęściem, śmiercią.
Nina Zarieczna w "Mewie" to interesująca rola na start. Jako Nina debiutowała 25 lat temu w Ateneum Krystyna Janda - dziś Arkadina w "Mewie". - Nina to młodziutka dziewczyna z prowincji - opowiada Agnieszka Grochowska. - Nie dotknęła jeszcze życia, jest nieskażona, naiwna, ale ujmująca, pełna energii, wręcz zarażająca energią. To rodzaj wrażliwości, który nie jest obecnie modny.
Nina marzy o aktorstwie, teatrze. - Chce osiągnąć coś niezwykłego, wyrwać się ze świata, w którym żyje. Jest zaślepiona. Nie widzi, że ma chłopaka, który ją kocha i z którym na pewno byłaby szczęśliwa. Poznajemy ją w momencie, kiedy już wie, że na prowincję przyjedzie "wielki świat", znany pisarz Trigorin. Jej zachowanie jest typowe dla młodych dziewczyn. Pojawia się ktoś, kto jej imponuje, jest autorytetem. I nagle zaczyna mylić zachwyt, chwilowe zauroczenie, z miłością. W okrutny sposób odrzuca Konstantego.
W niedzielę, w dniu premiery "Mewy", Agnieszka Grochowska ma jeszcze jedną premierę. W telewizyjnej, "Jedynce" rozpocznie się serial Andrzeja Kostenko "Zaginiona", w którym zagra córkę Danuty Stenki i Jana Frycza, tytułową zaginioną.
A kilka dni po premierze zacznie zdjęcia do filmu "Warszawa" według scenariusza Dariusza Gajewskiego i Mateusza Bednarkiewicza.
- To opowieść o trzech parach, które przyjeżdżają do Warszawy. A przy okazji opowieść o naszym mieście. Z pozoru brudnym, szarym, w którego środku straszy Pałac Kultury, ale jednocześnie jest w nim jakaś totalna nadzieja. To miasto, które potrafiło podnieść się z gruzów po Powstaniu Warszawskim - opowiada. - Jej partnerem w filmie będzie Łukasz Garlicki, Konstanty w "Mewie". - Cóż, Łukasz nie ma konkurencji - śmieje się.