Artykuły

Czy Mickiewicz wierzył w duchy?

Jeśli nawet nie w duchy, to na pewno w życie duszy i kontakt naszego świata z zaświatami. Każdy roman­tyk w to wierzył, ale każdy inaczej. Mic­kiewicz miał bzika na punkcie wierzeń ludowych, część z nich przejął, przefiltrował i podniósł do rangi romantycznego programu. Tak narodziły się "Ballady i ro­manse", II, IV i I część "Dziadów" oraz parę drobiazgów, które przecież były wyra­zem nie tylko nowego programu literac­kiego, ale i aktem wiary poety. Oczywi­ście wiary trochę innej niż wiara dziada proszalnego z białoruskiego obrzędu Dziadów.

Sądzę, że te sprawy są oczywiste nie tylko dla mnie, ale i dla Adama Hanusz­kiewicza, który tak bardzo przejął się niedomówieniami narosłymi wokół Mickiewicza, że postanowił go trochę na deskach Teatru Nowego odkłamać. "Dozwolone od lat 16-tu" - co to takiego? Pewnie jakaś romantyczna golizna. Ależ nie: to znowu II część "Dziadów" poprzedzona różnymi passusami z Mic­kiewicza i o Mickiewiczu. Ale cóż robi oto na tym półpogańskim obrzędzie ksiądz, który odmawia Anioł Pański? Ksiądz zamiast guślarza. Tego u Mic­kiewicza nie ma! Nie ma w wersji poda­nej do druku, ale jest w prototypie II części "Dziadów", którą przed opubliko­waniem poeta pokazał prof. Borowskie­mu, nauczycielowi filomatów. O czym wówczas rozmawiali - nie wiadomo. W jakiś czas jednak po tej wizycie Mickie­wicz usuwa z tekstu księdza, Anioł Pań­ski i parę innych rzeczy i wprowadza guślarza. Poeta jest też w kontakcie z Lelewelem, którego sugestie idą w po­dobnym kierunku. Z listów cytowanych w programie do spektaklu hanuszkiewiczowskiego można wywnioskować, że Mickiewicz ze strachu przed cenzurą postanowił nie zaczepiać kościoła i wy­eliminował księdza z półpogańskiego obrzędu.

Poeta sam się więc ocenzurował, wprowa­dził wewnętrzną cenzu­rę. Ale my mamy prawo wiedzieć, co myślał na­prawdę, zanim Borowski wyperswadował mu, że lepiej z kościołem nie zadzierać. I z tego prawa Hanuszkiewicz uczynił przesłanie swo­jego spektaklu, który jest wołaniem o prawdę.

Ksiądz czy guślarz? Uroczystość Dziadów miała rodowód pogań­ski i w czasach mickie­wiczowskich wygląda­ła nieco inaczej niż przed wiekami. Uro­czystość tę odprawiał - pisze Mickiewicz - "Koźlarz, Huslar, Gu­ślarz, razem kapłan i poeta". Ale poeta nie tylko takich Dzia­dów nie mógł widzieć, ale najprawdopo­dobniej żadnych zbliżonych do pierwo­wzoru Dziadów nie widział na oczy. Co widział? Prawdopodobnie obrzęd Radawnicy, odprawiany na Białorusi tuż po Wielkanocy w okresie Niedzieli Prze­wodniej. Duchowieństwo (na Białorusi, Litwie czy Ukrainie) nie przepadało wprawdzie za tzw. Przewodami, ale wierni parafianie potrafili zwykle ubła­gać miejscowego proboszcza, żeby po mszy poszedł z nimi na cmentarz i po­wspominał zmarłych. Anioł Pański w ustach księdza unickiego nie dziwi, jeśli pamiętać, jak bardzo spolonizowane by­ło duchowieństwo na ziemiach białoru­skich. I taką modlitwę na Radawnicy Mickiewicz słyszeć musiał. I oto tę mo­dlitwę wraz z księdzem wyrzuca z tek­stu, z obrzędu mocno schrystianizowanego robi półpogański spektakl, na któ­rym pojawia się guślarz o kompeten­cjach fakira i maga.

Czy Mickiewicz istotnie bał się cenzu­ry? Czy Mickiewicz przypadkiem nie prowokował cenzury, jeśli całe "Dziady" wileńskie zbudował na zasadzie sprzeci­wu wobec kryteriów wiary, jakimi kiero­wało się duchowieństwo. II część "Dzia­dów" jako moralitet o podłożu chrześci­jańskim, dziejący się w scenerii właści­wej misteriom pogańskim. Guślarz, który wskazuje na krzyż i powołuje się na Trój­cę Świętą. Czysta obraza Boska. Przecież to uzurpator, który wchodzi w kompeten­cje duchownego, ale potrafi dużo więcej, bo wywołuje i przegania duchy (w dodat­ku przy pomocy zaklęć pogańskich: A kysz, a kysz). Czy ksiądz byłby stosowniejszy? Czy byłby mniej cenzuralny?

Być może Mickiewiczowi chodziło w pierwszym odruchu o oszukanie cenzury. "Dziady" jako utwór rekonstruujący pra­dawny obrzęd pogański wydawały się bezpieczne, jak wszystko, co dotyczy sta­roci. Cenzura zawsze wyczulona jest na aktualia. Mickiewicz przekonał się o tym kilka lat później, kiedy pisząc "Konrada Wallenroda" niezwykle drastyczny pro­blem polityczno-moralny przeniósł do tak odległej przeszłości, że nikt się nie połapał, o co chodzi. Być może z II częścią "Dzia­dów" było podobnie. Jakaś rozpadająca się ka­plica, jakiś guślarz bajdurzący o duszyczkach na dnie rzeczki. A że w tej kaplicy odbywały się sceny, które mogły być gwoździem w oku duchowieństwa - o tym głupi cenzor nie pomy­ślał.

Pierwsza wersja II części "Dziadów" po­wstała prawdopodob­nie w kwietniu 1820 roku. Wersję ostateczną kończy poeta w stycz­niu 1823 roku. W przy­padku twórcy tak dyna­micznego jest to szmat czasu. I Mickiewicz z roku 1823 nie jest już Mickiewiczem z roku 1820. Jest to już poeta dojrzały, o skrystalizowanym świa­topoglądzie. Mickiewicz nie jest wpraw­dzie jeszcze mistykiem, ale na pewno metafizykiem. I im bardziej staje się me­tafizyczny, tym bardziej jest przeciwko kościołowi i duchowieństwu, które potra­fi się tylko modlić i odprawiać pogrzeby. Mickiewicz pisze IV część "Dziadów", która jest przecież wołaniem o przywró­cenie Dziadów. Wprawdzie to przesada, że kościół tak bezwzględnie tępił uroczy­stości pominkowe, ale cóż to szkodziło naszemu Adamowi problem wyostrzyć. Gustaw do księdza:

Ach! najpiękniejsze święto, bo święto

pamiątek,

Za cóż zniosłeś dotychczas obchodzone

Dziady?

Ksiądz:

Ta uroczystość ciągnie z pogaństwa

początek;

Kościół mnie rozkazuje i nadaje władzę

Oświecać lud, wytępiać resztki zabobonu.

Jeśli ksiądz w IV części utworu jest przeciwko Dziadom, to przecież ksiądz nie może w II części odprawiać tychże Dziadów. Ksiądz musiał więc z tekstu wylecieć, żeby inny ksiądz mógł stanąć w obronie chrześcijańskiej praworządności. Co to znaczy: Oświecać lud! To znaczy racjonalizować wiarę, obniżać jej ducho­wą rangę, niszczyć jej tkankę metafizycz­ną. Mickiewicz w "Balladach i romansach" ukazał kostycznego starucha racjonalistę, walczącego z zabobonami. W IV części "Dziadów" zdrowego rozsądku broni ksiądz. W III części utworu mamy rzecz niesłychaną, bo zimny i niedostępny ro­zum zostanie przypisany Najwyższemu, skarga zaniesiona przed oblicze Boga. Tak to przebiegał rozwój młodego Mic­kiewicza, który się wspinał po duchowej drabinie, aż osiągnął takie wyżyny, że spadając omal nie skręcił karku.

Mickiewicz, kiedy zaczynał pisać II część Dziadów, nie miał jeszcze pojęcia, dokąd go ten duchowy rozwój doprowa­dzi. Zaczynał niewinnie, trochę sielsko i anielsko - ksiądz mu jeszcze nie wadził. Jeśli cenzura odegrała jakąś rolę w przeformowaniu II części Dziadów, to na pewno pozytywną, bo literacko-programową. Nie wiemy, o czym rozmawiał Mickiewicz z prof. Borowskim. Czy o cenzurze, czy o ludzkiej duszy, na którą wielu duchownych spoglądało jak na płat wątroby. Mickiewicz zrezygnował z księdza w II części Dziadów i oto utwór automatycznie przeistacza się w miste­rium metafizyczne, Dziadom wyrastają skrzydła. Trochę tak jakby te wcześniej­sze księżowskie paciorki ściągały wszystko w dół, czyniły obrzęd banal­nym. Duchy czyśćcowe na seansie spirytystycznym.

Czy Mickiewicz w to wierzył, czy wierzył w duchy? Oczywiście, że wie­rzył, ale to nie znaczy, że szukał z nimi na co dzień kontaktu i w tym celu łaził nocą po cmentarzu, żeby zobaczyć ja­kiegoś skrzydlatego potwora. Mickie­wicz był poetą, a nie cmentarnym łazikiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji