Artykuły

Kraków. Grudzień z Kantorem w Cricotece

- Kantor powinien się stać dla Krakowa tym, kim jest np. Miró dla Barcelony. Będziemy nad tym pracować w nowym muzeum - mówi dyrektor Cricoteki. I zaprasza na grudniowy projekt "Radykalne języki"

Joanna Targoń: Co roku 8 grudnia, w rocznicę śmierci Tadeusza Kantora, Cricoteka coś przygotowywała - wystawy, projekcje, spotkania. No i oczywiście na Kanoniczej stali chasydzi z deską ostatniego ratunku i Wieczny Wędrowiec. W tym roku jest to spory projekt artystyczny, jakiego do tej pory chyba jeszcze nie było.

Natalia Zarzecka, dyrektor Cricoteki: W tym roku postanowiliśmy pokazać, czym Cricoteka chce i może się zajmować, gdy już będzie miała nową siedzibę. Nasza budowa trwa od prawie czterech lat. Tak naprawdę czekamy na budynek od lat 20. Uznaliśmy, że choć jeszcze nie jest gotowy, powinniśmy wyjść naprzeciw tym wszystkim, którzy przyjeżdżają do Krakowa dla Kantora, nie tylko badaczom, lecz także artystom inspirującym się jego ideami, rozwijającym je w swoich pracach. No i tym wszystkim, którzy interesują się Kantorem jako widzowie. Kantor powinien się stać dla Krakowa tym, kim jest np. Miró dla Barcelony. Będziemy nad tym pracować w nowym muzeum.

Kiedy je zbudujecie?

- Liczymy na to, że w przewidywanym terminie, czyli we wrześniu przyszłego roku. Cricoteka sama prowadzi tę inwestycję, co pochłania dużo czasu. Od roku intensywnie pracujemy nad programem, wymyślamy, w jakim kierunku moglibyśmy pójść. Zaczęliśmy współpracę z Joanną Zielińską, która przez parę lat była kuratorką Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu i ma doświadczenie w budowaniu programu instytucji od podstaw. Zaprosiliśmy ją też dlatego, żeby pokazać Kantora w kontekście sztuki współczesnej. We współczesnej sztuce Kantor jest obecny przede wszystkim jako prekursor działań performatywnych, artysta operujący różnymi gatunkami sztuki. Do teatru wprowadzał malarstwo, z malarstwa wyprowadzał teatr, pisał, a przede wszystkim był twórcą happeningów. Ciągle wokół niego coś się działo. I to dzianie się jest najważniejsze. W ostatnich latach były dwie wielkie wystawy, które zderzały Kantora ze sztuką współczesną. Pierwsza z nich - "Teatr Niemożliwy" w Zachęcie w 2005 r., konfrontowała prace Kozyry, Kuśmirowskiego, Żmijewskiego, Althamera z twórczością Kantora. Druga wystawa, której współkuratorem był jeden z naszych gości, Yann Chateigné Tytelmann, pokazywana w Barcelonie, a potem w Lizbonie, nosiła tytuł "Teatr bez teatru" i poświęcona była performatyce - od Meyerholda i Schlemmera po największe gwiazdy teatru XX w.; z Polski - Kantor i Grotowski.

Tradycyjny zestaw, można powiedzieć.

- Można, ale Kantor był prezentowany nie jako twórca "Umarłej klasy", ale jako autor happeningów - pokazano "Maszynę aneantyzacyjną", rękopisy dotyczące happeningów, to, co w twórczości Kantora można nazwać działaniami performatywnymi. I od tych działań wychodzi projekt "Radykalne języki", który pokazujemy w grudniu.

Skąd ten tytuł?

- Tak widzą twórczość i osobowość Kantora kuratorki projektu - Joanna Zielińska i Maaike Gouwenberg. Jako niezwykle radykalną, łamiącą wszelkie reguły i przekraczającą granice.

Według jakich kryteriów zapraszaliście artystów na te trzy dni?

- Przykładowo kluczem do tego, co będzie się dziać 9 grudnia, w niedzielę, jest podejście artystów do przedmiotu. Dla Kantora przedmioty, które pojawiały się w jego twórczości, były bardzo ważne, poczynając od deski czy koła obecnych już w jego pracach z czasów wojennych. W jego teatrze przedmioty nie były zwykłymi rekwizytami, ale obiektami autonomicznymi, których rola w spektaklu jest równie ważna jak rola aktora.

To też dzieła sztuki - wydaliście nawet katalog obiektów, organizowaliście wystawy im poświęcone.

- W połowie lat 80. Kantor, przerażony tym, że te tak pieczołowicie tworzone obiekty znikną, tak jak znikają scenografie teatralne, powołał komisję, w skład której wchodzili prof. Mieczysław Porębski, Zofia Gołubiew, Krzysztof Miklaszewski i Konstanty Węgrzyn. Komisja zdecydowała, że te obiekty są dziełami sztuki. I te przedmioty są bazą naszej kolekcji - 24 obiekty wybrane przez Kantora i wszystkie scenografie - od "Umarłej klasy" po "Dziś są moje urodziny". Teraz na wystawie zobaczymy coś innego.

Czyli co?

- To, czego zwykle nie oglądamy na wystawach, a w przedstawieniach mogliśmy nie zauważyć. Niewielkie przedmioty - trąbkę z "Umarłej klasy", butelkę z "Dziś są moje urodziny", gwoździe z krzyża z "Wielopole, Wielopole". Na wystawie te obiekty zostaną zderzone z pracami współczesnych artystów - jednym z nich jest Nathaniel Mellors, który tworzy obiekty, bazując na technologiach wykorzystywanych w kinie do tworzenia obiektów specjalnych. Jego rzeźby przypominają androidy, jakby były wyjęte z filmów science fiction.

To rzeczywiście zderzenie, bo jakoś androidy nie kojarzą się z Kantorem.

- W marcu tego roku brałam udział w sesji zorganizowanej w Institut International de la Marionnette w Charleville-Mézieres, gdzie Kantor kiedyś prowadził warsztaty. Była to sesja "Nadmarionety i manekiny - Craig, Kantor i ich współczesne dziedzictwo", poświęcona wpływowi Craiga i Kantora na współczesny teatr. Kantor i Craig to były dwa najważniejsze nazwiska. Kilka referatów było poświęconych robotom czy projekcjom wideo jako współczesnym marionetom.

W jaki sposób odwołujecie się do performatywności Kantora?

- Moglibyśmy zrobić zwykłą wystawę - wynajęlibyśmy salę, pokazalibyśmy i Kantora, i artystów współczesnych, dołączylibyśmy tekst programowy. Ale poszliśmy krok dalej - kuratorki zbudowały cały program do oglądania i przeżywania. Namawiamy np. ludzi, żeby sami zostali performerami - przetłumaczyliśmy fragmenty książki Yoko Ono "Grapefruit", wydanej w 1964 r., w której są zebrane różne propozycje performance'ów. To pierwsze tłumaczenie tej klasycznej już książki artystki działającej na tym polu.

Zapraszamy na dwa niepowtarzalne dni performatywne - niepowtarzalne, bo będą wtedy pokazywane akcje przygotowane specjalnie na tę okazję. Choćby inscenizowany wykład Sebastiana Cichockiego, w którym występują sopranistka i brzuchomówca. Kto z nas widział brzuchomówcę? Kojarzy się nam z cyrkiem, a kiedyś to, że głos wydobywał się nie z ust, było odczytywane jako głos z tamtej strony, jako głos śmierci. I tutaj jest powiązanie z Kantorem.

Co poleca pani szczególnie?

- Namawiałabym do obejrzenia performance'u muzycznego Nicole Beutler [na zdjęciu] 9 grudnia. I do projekcji rejestracji spektaklu sławnego duetu Elmgreen & Dragset (w 2011 r. zostali nagrodzeni na Biennale w Wenecji). Te spektakl nosi tytuł "Drama queens", a jego bohaterami są rzeźby i obiekty, które wymieniają poglądy na temat aukcji sztuki: "Kroczący człowiek" Giacomettiego przemawia ze szwajcarskim akcentem, "Króliczek" Jeffa Koonsa biega i chce imprezy, a wszystko rozwiązuje pudło "Brillo" Warhola.

Wprowadzeniem jest wykład Yanna Chateigné Tytelmanna w sobotę o godz. 17, który opowie o związkach Kantora i współczesnych artystów; dobrze więc byłoby od tego wykładu rozpocząć udział w naszej akcji.

Gdzie będzie się ta akcja rozgrywać?

- Przy ul. Sarego 7, w salach teatru Bagatela - kiedyś, przez długie lata, były tam magazyny Cricoteki. Na Kanoniczej natomiast pokażemy inny nurt działań, które pragniemy realizować w nowym budynku. Będą to warsztaty prowadzone przez aktorów Cricot 2 - Ludmiłę Rybę i Marie Vayssiere oraz Bogdana Renczyńskiego. Zainteresowanie jest ogromne, wiele osób chce brać udział w tych warsztatach. Będą się odbywać tam, gdzie Kantor pracował ze swoimi aktorami, a my prezentujemy wystawy. 9 i 16 grudnia odbędą się otwarte pokazy tych warsztatów. 8 grudnia, tuż po pokazie "Żywych pomników", zaprezentujemy pierwszy raz w Polsce film o pracy Kantora w Institut International de la Marionnette w Charleville-Mézieres. Te wydarzenia realizowane są w ramach projektu "Muzeum Migrujące", którym rozpoczęliśmy we wrześniu proces promowania naszych przyszłych działań. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się zorganizować podobne projekty. Planujemy, aby jeszcze przed przeprowadzką warsztaty na Kanoniczej poprowadzili inni aktorzy Cricot 2. Jeszcze w grudniu zobaczymy ich na spotkaniu kończącym cykl projekcji związanych z wystawą poświęconą spektaklowi "Dziś są moje urodziny", które odbędzie się 11 grudnia.

Oba projekty - "Radykalne języki" i "Muzeum Migrujące" - to zapowiedź naszej działalności w nowo powstającym budynku. Na górze w nowej konstrukcji będą sale wystawowe, a na dole w starej elektrowni - sala wielofunkcyjna, gdzie planujemy działania performatywne, m.in. takie, jakie proponujemy w tym roku w grudniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji