Artykuły

Sceniczne wcielenie Marka Hłaski

W twórczości literackiej Marka Hłaski "Pętla" zajmuje szczególną pozycję. Przetłumaczona na wiele języków, stanowiła źródło inspiracji dla radiowców, filmowców, a ostatnio także i dla teatru. W 1956 r. dokonano radiowej adaptacji "Pętli", dwa lata później powstał film Wojciecha Hasa z Gustawem Holoubkiem w roli głównej. Minęło blisko ćwierć wieku i w listopadzie 1982 r. odbyła się prapremiera sztuki opartej na tek­ście tego opowiadania. Na Scenie Kameralnej Teatru im. Osterwy w Lublinie przedstawił ją reżyser Roman Kruczkowski. Autorem adaptacji scenicznej jest znany krytyk muzyczny Wacław Panek. "Kiedy po raz pierwszy czytałem "Pętlę" wiele lat temu, będąc jeszcze licealistą - pisał on w programie lubelskiego przedstawienia - zapamiętałem do dziś wrażenie, a ściślej mó­wiąc: sposób obrazowania tego tekstu - gdzie cała akcja rozgrywała się na scenie teatralnej. Minęło lat kilkanaście i znów powróciłem do tekstu Hłaski, tym razem świadomie lokując wy­wołane tym tekstem skojarzenia - w przestrzeni teatralnej. Teatr ma tę szansę umowności, niedookreśloności, która stwarza widzowi dużo większy margines dla wyobraźni niż np. film czy telewizja".

Lubelska inscenizacja Romana Kruczkowskie­go prawie w całości oparta była na umowności, metaforze, przenośni. Kuba, główny bohater "Pętli" (wspaniała rola młodego aktora lubel­skiego, Jerzego Turowicza) - znajduje się cały czas w magicznym kręgu izolacji i zaszczucia. Nie wychodzi poza to sceniczne koło nawet w rozmowach ze znajomymi czy narzeczoną. Pod­aje im rękę nie dotykając dłoni, stuka się kie­liszkiem nie przekraczając umownej granicy krę­gu swojej skazanej na nicość egzystencji. Jego wielki monolog pod koniec przedstawienia na­biera w ten sposób szczególnego ciężaru gatun­kowego: jest porwaną, nerwową spowiedzią czło­wieka, któremu z każdą godziną krąg izolacji zawężał się aż do wymiarów pętli włożonej na szyję.

W Zabrzu w Teatrze Nowym natomiast reżyser i odtwórca głównej roli - Jerzy Król nie zre­zygnował z naturalistycznego tła (mieszkanie Kuby i wnętrze knajpy - w scenografii Jerzego Michalaka, a także tło muzyczne w opracowaniu Marzeny Mikuły). Właśnie w knajpie "Pod Or­łem" rozgrywa się najlepsza scena tego przed­stawienia - rozmowa bohatera z najlepszym kiedyś w tym mieście saksofonistą Władkiem

też zresztą alkoholikiem), zagranym niejako z dystansu, bez przejaskrawień, a jednocześnie bardzo wymownie przez Aleksandra Rządkowskiego. W inscenizacji zabrzańskiej dochodzą też do głosu postacie drugiego planu: Kelnerka peł­na kobiecego wdzięku czynnie towarzysząca knajpianym dysputom (Anna Zapaśnik), Znajo­ma (Grażyna Mścichowska) przypominająca Ku­bie niewygasłe uczucia i dawne nadzieje czy Krystyna (Grażyna Skotnicka) opasująca go nisz­czącą w sumie miłością, miłością litościwą. Postacie są tu pełniejsze ludzkich wymiarów, tło dramaturgiczne dochodzi do głosu, co wcale - jak się okazało - nie niszczy podstawowego rysunku: osobistego dramatu Kuby, człowieka zdążającego świadomie ku samozagładzie.

Wróciłem raz jeszcze do lektury tekstów Hła­ski. I wydaje mi się, że mimo swojej proza­torskiej formy, wiele z nich - a szczególnie właśnie "Pętla" - nosi w sobie duży ładunek walorów dramaturgicznych, ze znakomitymi, często ascetycznymi a pełnymi ładunku nabrzmiałych uczuć dialogami. Czasami napięcia zawarte w dialogach rozmywają się nieco w odautorskie narracji. Może więc warto odczytywać Hłaskę także i poprzez scenę teatralną, poprzez umowność i zawieszenie głosu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji