Artykuły

Pijany świat Hłaski

Niewiele było adaptacji teatralnych opowiadania "Pętla" Marka Hła­ski. Niewiele, gdyż utwór zdobył popularność za sprawą adaptacji filmowej Wojciecha Hasa z Gustawem Holoubkiem w roli głównej. Poza tym trudno teatrowi przyswoić sobie prozę Hłaski. Bo jak pod­kreślają reżyserzy, w "Hłasce nie da się ni­czego oszukać, niczego nadrobić środka­mi aktorskimi".

"Pętla" opowiada jednodniową historię alkoholika Kuby. Obudził się, przysiągł so­bie i Krystynie, że pod wieczór pójdą do przychodni antyalkoholowej. Wszystko do­brze, tylko że do wizyty pozostało kilka go­dzin. Kuba wyczytuje w oczach przechod­niów i pasażerów tramwajów tylko jedno słowo "obrzydliwy pijak". Wdaje się w bój­kę z robociarzami, ma epizod na komisa­riacie milicji. Jeszcze parę godzin..., chce wytrzymać. Wchodzi do knajpy ,,Pod Or­łem". Jedna wódka, druga, przygodna zna­jomość z Władkiem i harmonistą, który tłu­maczy sny, a na finał zapity koniec w ka­łuży. Jak pisze Hłasko, "Czuł wielkie, aż rozsadzające piersi, bolesne szczęście; owo dziwne szczęście upokorzenia samego sie­bie, jakiego doznaje tylko pijak". Do łóż­ka kładzie go Krystyna. Nad ranem Kuba zakłada sobie pętlę ze sznura od telefonu. Utwór Hłaski, co podkreślają krytycy, roi się od postaci przegranych romantyków, ludzi nieszczęśliwych, właściwie martwych takich, jak harmonista z oczami "pustymi jak wyschła studnia".

LEOPOLD TYRMAND O HŁASCE

Każdy, kto go napotkał - dziewczyna, starzec, dziecko, pies - popadał z nim w miłość nagłą i gwałtowną. Chciał być kochany przez każdego, wdzięczył się, krygował i dopraszał miłości. Chciał ją także dawać, a przynajmniej święcie wierzył, że chce. Nawet kła­miąc - a składał się z nieskończoności małych, czasem parszywych, czasem wspaniałych, czasem bezsensownych, czasem ślicznych kłamstw - zawsze przekazywał jakąś prawdę. Nieważną prawdę. Potrzebną prawdę. (...) Było w nim niechlujstwo, nie było w nim śmieci. Było w nim błoto, nie było w nim brudu. Był człowiekiem z mu­łu i kurzu, jak każdy z nas jest, nawet ci wypolerowani i omaszczeni intelektualno-ideowym gnojem, z którego nikt nic nie ma. Z niego ludzie mieli. I curesy, i ubaw, i ból, i jakieś przeko­nanie, że to jest właśnie tak, o jakie najbardziej chodzi tym, którym ciężko, głupio i niesłusznie.

(Z tekstu opublikowanego w paryskiej "Kultu­rze" w 1969 r.)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji