Byłam tam...
No, takich, co nie wylewają za kołnierz, zna w Polsce chyba każdy. Mówimy o nich: pijak. Lub: alkoholik Zamiast: człowiek chory. W miarę tolerancyjnie traktuje się jedynie ludzi znanych. Aż także ich zaczyna się z czasem omijać, schodząc z drogi jak nosorożcom...
Dramatyczną szamotaninę z samym sobą i nieobcym mu nałogiem alkoholowym pokazał Marek Hłasko w "Pętli". Był z tego kiedyś film z Sonją Ziemann, z którą pisarz się ożenił, i co źle się skończyło. Nie bez udziału alkoholu. Teraz dla sceny kameralnej Lubuskiego Teatru "Pętlę" zaadaptował, o ile wiem, niepijący Andrzej Buck, wyreżyserował zaś Zdzisław Wardejn. Głównego bohatera Kubę gra Wojciech Czarnota, w kilka postaci wciela się w kolejnych odsłonach przez zaciemnienie Artur Beling, w czym czuje się jak ryba w wodzie. Trzy różne kobiety zaprezentowała Kinga Kaszewska-Brawer, dziewczynę z przeszłości śpiewa Marta Artymiak, podobno niedługo - Czarnota. Spektakl trzyma w nacięciu. Budzi refleksję. Można z nim tu i w trasę. Szkoda tylko, że uzależnieni czy choćby ci, co na skraju, do teatru nie chodzą...
Artyści plastycy spod znaku ZPAP poczuli potrzebę zbliżeń wobec ogólnej alienacji. Toast za lepszy byt w nowym roku wznieśli naleweczką pana Witka Nowickiego pod pyszny schabik w sosie kiwi autorstwa pani Barbary Schiller. Ekstra ciasto upiekła małżonka pana Zygmunta Prangi. I chociaż kilka razy wyskakiwano do nocnego po Pana Tadeusza, nie podcięło to skrzydeł gorącej, twórczej dyskusji. Zamknęliśmy rok zyskiem 2.400 zł - pochwaliła się szefowa galerii. Bo kto ma dzisiaj na plusie? - Ja mam zero, westchnęła cicho obok mnie malarka. To znaczy wszyscy znajomi chcą ją w domu mieć, ale za darmo. Gdyż sami są na minusach. Takie czasy...