Artykuły

Ryzyko życia

TERESA BUDZISZ-KRZYŻANOWSKA gra kobietę, która dowiaduje się, że ma zaawansowanego raka. Bohaterka Dowcipu, sztuki amerykańskiej dramatopisarki Margaret Edson, zawsze unikała uczuć. Jest intelektualistką, profesorem literatury. Wierzy w potęgę rozumu. To teraz jej jedyna broń w walce z cierpieniem.

TWÓJ STYL: Rzadko zdarza się, by de­biutancka sztuka odniosła tak wielki suk­ces. Margaret Edson dostała za nią pre­stiżową nagrodę Pulitzera. Dramat jest wystawiany w amerykańskich teatrach, a na jego podstawie Mike Nichols wy­reżyserował film z Emmą Thompson w roli głównej. W czym Pani widzi siłę tej sztuki?

Teresa Budzisz-Krzyżanowska: to sztuka o godnym umieraniu. Nikt nie może być obojętny wobec te­go tematu. Dotyczy on wszystkich. Zwłaszcza w rozmowie - w formę tego dramatu wpisany jest bezpo­średni kontakt z widzami. Vivian jest współtwórczynią zdarzeń, opowia­da o sobie, o swoim życiu i śmierci. I robi to odważnie. Jej opowieść do­daje rozumnemu człowiekowi siły do podjęcia ryzyka życia i namysłu nad śmiercią. W tym upatruję siłę tej sztuki.

TS: Kiedy Vivian dowiaduje się od le­karza, że ma zaawansowane stadium raka, przyjmuje diagnozę ze spoko­jem. Ale co właściwie można zrobić w ta­kim momencie?

TBK: Nie umiem odpowiedzieć na takie pytanie. Ale Vivian jest osobą silną i potrafiła przyjąć wyrok - bo tak należy przecież rozumieć tę dia­gnozę. Ale to nie pokora wobec losu nią kieruje. To pasja eksperymetu naukowego. Z własnym ciałem i du­szą. Zawsze potrafiła powściągnąć namiętności na rzecz rozumu. Za­wsze trzymała cugle w rękach. Bywała nieludzka w swych perfek­cyjnych, intelektualnych grach. Ze śmiercią też tę grę podejmuje. Ale okazuje się, że wobec cierpienia jest zupełnie bezbronna. Tu ani siła cha­rakteru, ani intelekt nie są w stanie pomóc. Pozostaje po prostu człowie­czeństwo i pokora. A poza tym dzię­ki studiowaniu sonetów świętych XVII-wiecznego poety Johna Don­ne'a Vivian wierzy, że po "przecin­ku", jakim jest śmierć, istnieje życie wieczne. I to pomaga. Na pewno.

TS: Vivian jest silna, ale samotna. Nikt jej nie odwiedza, nikt za nią nie tęskni, nikogo nie obchodzi jej los. Cóż wart intelekt pozbawiony uczuć? Może łatwiej byłoby znieść chorobę, gdyby czuła przy sobie innego człowieka?

TBK: Może. Choć nie na pewno. Może obecność bliskich osób jest w takim przypadku zbyt bolesna, odbiera siły? Nie sądzę, by Vivian była pozbawiona uczuć. Niewiele wiemy o jej życiu. Podejrzewam, że większą jego część spędziła w bi­bliotece nad XVII-wiecznymi tek­stami literatury angielskiej. Może przegapiła prawdziwe życie. A mo­że jest samotna z wyboru. Jedno jest pewne: jej charakter nie ułatwia kontaktów z nią.

TS: Przez cale dorosłe życie Vivian cho­dziła w pancerzu. Była zamknięta w so­bie. Studentom odmawiała życzliwości. Jej zajęcia z poezji przypominały obóz wojskowy. Chyba jej samej nie było z tym łatwo.

TBK: Wymagała bardzo wiele od sie­bie i od innych. Nikomu, a głównie sobie, nie pozwalała na psychiczne, duchowe czy intelektualne lenistwo.

TS: Nawet w obliczu śmierci. Kiedy pie­lęgniarka Suzie okazuje współczucie Vivian, ta ironizuje na temat jej "biednego" mózgu. Czy za silą bohaterki nie stoi czasem pycha, która nakazuje nie ule­gać słabościom?

TBK: Wolałabym pychę zamienić na męstwo. Pycha jest grzechem. Mę­stwo cnotą. Nie wiem, czy Vivian jest grzeszna, czy cnotliwa. Wiem, że lekcję pokory przyjmuje z trudem. Ale "biednej" Suzie i jej sercu przy­gląda się z tym samym zdumieniem i życzliwością jak młodemu lekarzo­wi i jego naukowym pasjom. Sama sobie się przygląda i ma coraz wię­cej wątpliwości.

TS: Margaret Edson, nauczycielka przed­szkolna, żeby napisać tę sztukę, zatrud­niła się w szpitalu. Czy miała Pani bliski kontakt z chorobą nowotworową?

TBK: Los mi tego oszczędził. Ale wi­działam ludzi, którzy zmagając się z własnym cierpieniem, pięknie ży­ją i potrafią wspomagać w cierpie­niu innych.

TS: Co ta sztuka nam daje?

TBK: Powinna przypomnieć wszyst­kim, że obok życiowych pasji i roz­licznych talentów warto kultywo­wać, uszlachetniać, hodować w sobie jak najdłużej i najpiękniej talent by­cia człowiekiem. To pomaga i żyć, i umierać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji