Artykuły

Dlaczego Zadara to sukinkot?

Zadara jest strasznym sukinkotem. Ma wszystkie atuty w ręku. Jest świetnie i wszechstronnie wykształcony, choć nie w polskich standardach, dzięki czemu na naszą klasykę spogląda z dziecięcą pasją prostych pytań - pisze Maciej Nowak w felietonie dla Przekroju.

Kto oprócz niego miał ostatnio odwagę wziąć się za "Odprawę posłów greckich", która dla absolwentów polskich szkół ma wdzięk spękanego zbrojonego betonu? Gdy w Instytucie Teatralnym robiliśmy czytania wszystkich utworów scenicznych Słowackiego, on wybrał "Dziady", bo słyszał, że to ważny tekst dla Polaków. Dopiero później zorientował się, że dziadów w naszej kulturze dostatek i te najważniejsze nie powstały pod piórem Słowackiego. Zna wszystkie języki świata, a przynajmniej te, które gwiazda salonów znać dzisiaj powinna. Jest czarujący, jest przystojny, a przy okazji posiada cechę, którą Rosjanie nazywają odariennyj, czyli - obdarzony licznymi talentami. Najważniejszy z nich to małpia umiejętność robienia teatru.

Zainscenizuje wszystko. Kiedyś mówiło się o takich, że wyreżyserują nawet książkę telefoniczną. Dziś książek telefonicznych się nie używa, więc być może należałoby sprawdzić jego sceniczny instynkt na instrukcji obsługi drukarkoskanera, którego ja od miesiąca nie jestem w stanie uruchomić. Zresztą, co tu daleko szukać: w swoim dorobku ma spektakl oparty na wykonywanym na scenie badaniu USG. W rolach głównych wystąpili jego dopiero zbierający się na świat dzieciak oraz trzymająca go nadal w łonie mama, czyli wybitna aktorka, reżyserka i partnerka Zadary, Barbara Wysocka. Ciekawe, czy ich syn podziękuje rodzicom za tak wczesny debiut? Zadara jest też - i tę jego cechę lubię szczególnie - absolutnie nieobliczalny. Trzy czwarte środowiska teatralnego boczy się na zmiany w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, narasta coś, co nazwać można bojkotem, a tu Zadara chwali się, że napisał list do Tadeusza Słobodzianka z propozycją współpracy i będzie robił u niego "Płomienie" Brzozowskiego. Telefony się grzeją, skrzynki SMS-owe zapychają: "Zadara zdrajca", "Zadara fiut". A on przechodzi nad tym z uśmiechem genialnego sukinkota.

Przymiotów w czepku urodzonego potrafi używać bezceremonialnie. Gdy w trakcie realizacji programu telewizyjnego o jego ostatniej premierze zdradziłem, że nigdy nie czytałem "Hotelu Savoy" Józefa Rotha, który właśnie zrealizował z aktorami Teatru Nowego w Łodzi, osmolił mnie wystrzałem z dwururki: - To bardzo charakterystyczne dla polskich intelektualistów, by lekceważyć utwory obcojęzyczne, które dotyczą Polski.

"Hotel Savoy" w reżyserii Zadary ma wszystkie zalety teatru robionego przez sukinkota. Oparty jest na pomyśle prostym i sexy. Postaci i sceny zapisane przez Józefa Rotha rozsypano po wnętrzach mojego ulubionego łódzkiego hotelu Savoy. To w nim przed prawie 100 laty zatrzymał się Roth podczas powojennej ucieczki z Rosji na Zachód. Inscenizacja rozgrywająca się symultanicznie w kilkunastu miejscach nie daje możliwości odtworzenia akcji powieści, ale wprowadza w klimat Łodzi, w której u schyłku I wojny światowej z łoskotem otwierają się wrota piekła XX w. A spod tandetnej sukienki modernizacji w stylu polskiego biedakapitalizmu lat 90. wynurza się budynek nasycony wielkimi emocjami. To przypomina trochę reanimację pacjenta, na którym wszyscy postawili już krzyżyk. Ale nie Zadara. On walczy o Savoy. Podpowiedział nawet obecnym właścicielom, by do szafek nocnych w pokojach włożyli egzemplarze powieści Rotha, ale nie zrozumieli, o co mu chodzi. Zadara uwiódł za to zespół Teatru Nowego, który mieni się wszystkimi blaskami dobrze oszlifowanego brylantu. Latem w Edynburgu widziałem spektakl z udziałem grupy studentów łódzkiej filmówki. Byli śmiertelnie nudni. Pod ręką Zadary te same dzieciaki tworzą hotelowy band muzyczny i przeistaczają się w fascynujące osobowości, choć on sam twierdzi, że w tym projekcie reżyserowanie w ogóle go nie zajmowało.

Reżyser, któremu nie chce się reżyserować. Tak. Bo Zadara robi teatr od niechcenia. Na nic się nie sadzi, niczego nie udaje. Nie walczy o wielkie dzieła, opera magni, szedewry i totalne spełnienia. Od tego są inni artyści. Sukinkota to nie interesuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji