Lubię zmiany
- Uważam, że trzeba się od czasu do czasu pokazywać w telewizji. Nie brzydzę się występowania w serialach. Lubię zmiany - mówi ROBERT ROZMUS.
- Niedawno wygrał pan turniej tenisa ziemnego artystów i aktorów w Pogorzelicy. Pokonał pan starszego pana, czyli Jana Englerta...
- O, nie! O Janku nie należy tak mówić. Jest zawsze w świetnej formie i doskonale przygotowany!
- Ale kondycję miał pan lepszą od Marcina Dańca, który przegrał z 60-letnim panem.
- Ten facet po sześćdziesiątce, czyli Tadek Borowski, jest męczennikiem tenisa! W samych superlatywach mogę o nim mówić. Biega jak sarenka i gra wyrafinowany tenis, chociaż amatorski.
- Dużo przebywa pan na korcie?
- Więcej czasu spędzam na polu golfowym. Chcę się podciągnąć w tej dyscyplinie. Niektórzy mówią, że tenis jest pokrewny golfowi. Może ułatwić tzw. swing golfowy, czyli uderzenie piłki. Nawyki tenisowe także pozostają i to niekiedy przeszkadza w golfie. Kiedyś zawodowo grałem w tenisa stołowego. Trzeba było podjąć decyzję: czy być mistrzem świata, czy postawić na szkołę aktorską. Zostałem wyedukowanym aktorem Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi.
- Jest pan związany z jakimś teatrem, czy nadal pozostaje wolnym strzelcem?
- Wolny strzelec. Muszę się pochwalić, że dostałem główną rolę u Romana Polańskiego, który robi musical "Taniec wampirów", na podstawie jego filmu z 1967 r. "Nieustraszeni pogromcy wampirów". Bardzo się z tego cieszę. Zapraszam w październiku na premierę. Musical ten grany jest w Europie od kilku lat z wielkim powodzeniem.
- W ilu serialach telewizyjnych pan występuje? Bo można się już w tym zagubić. Jest spora grupa aktorów, którzy właśnie w ten sposób zdobyli popularność.
- Ja gram w "Bulionerach", ale nie jakąś pierwszoplanową rolę. Uważam, że trzeba się od czasu do czasu pokazywać w telewizji. Nie brzydzę się występowania w serialach. Lubię zmiany. Mogę wystąpić w musicalu, mogę zagrać w serialu i kabarecie. Cieszę się, że ludzie chcą mnie oglądać i przychodzą na Rozmusa. To potrzebne każdemu artyście.
- Dziękuję za pogawędkę i życzę miłych wakacji.
Na zdjęciu: Robert Rozmus.