Zły senator Korzeniak - dyrektor zielonogórskiego teatru zagra w "Barwach szczęścia"
Za pięć minut sława - może obwieścić Robert Czechowski. Dyrektor Teatru Lubuskiego dostał dużą rolę w serialu "Barwy szczęścia", gdzie wprowadzi sporo zamętu jako paskudny szwarccharakter, senator Korzeniak.
"Barwy szczęścia" to jeden z hitów telewizyjnej "Dwójki", zaraz po "M jak miłość" jeden z najchętniej oglądanych seriali w Polsce. Widzowie śledzą perypetie przebojowej dziennikarki Marty i przedsiębiorczej Kasi. W obsadzie znani i lubiani: Katarzyna Zielińska, Katarzyna Glinka, Olaf Lubaszenko. Do zacnego grona dołączył Robert Czechowski, dyrektor Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze.
I mowa nie o epizodycznym występie, ale o dużej, poważnej roli rozpisanej na 80 odcinków. Z nadzieją na więcej. Jeśli tylko specjalistyczne badania wykażą, że widzowie polubili wątek z udziałem nowego bohatera. Czechowski podpisał umowę w "Barwach szczęścia" na dwa lata.
Dyrektor teatru wcieli się w postać senatora Wiktora Korzeniaka. W świat serialu wgryzie się, świeżo przylatując z Kanady. Kim jest Korzeniak?
- To playboy, karierowicz. W Polsce skoncentruje się na karierze politycznej - opowiada Czechowski. Już pierwszy rys mówi, że jego postać nie będzie pozytywna. Ale to za mało powiedziane. Senator Korzeniak będzie się znęcał nad swoją żoną, bezlitośnie ją bił i poniżał. - To bandzior, świr, wariat - opisuje swoją postać dyrektor.
W rolę fatalnie traktowanej małżonki wcieli się Ewa Skibińska, wrocławska aktorka, znana m.in. serialu "Pierwsza miłość". - Nasze drogi zbiegają się po latach. Jeszcze na studiach mieliśmy okazje grać razem na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu - przypomina dyrektor.
Czechowski na planie spędził już niejeden dzień i niejedną noc. Nakręcił 11 scen. Jak wrażenia? - To nieprawdopodobnie profesjonalni ludzie. Wszyscy świetnie przygotowani, skuteczni, nienaganni. Kręcą po sześć dubli. Nie mogą sobie pozwolić na jakąkolwiek fuszerkę - opowiada. Specjalnie dla "Gazety" dyrektor-aktor wygłasza jedną z kwestii, jaką wypowie przed kamerami. Brzmi: - Kochanie, dlaczego mi to robisz? Przecież wiesz, że nikt cię nie będzie kochał tak jak ja. Wychodzę, nie wrócę prędko. Bądź grzeczna.
Czechowski znalazł się w obsadzie "Barw szczęścia" nie przez przypadek. Badania wykazują, że widzowie są już znudzeni w kółko tymi samymi aktorami. Łakną nowych twarzy. - Gubią się, jeśli wszędzie widzą warszawskich aktorów. Wszystko im się myli, gdy dany aktor jest Romanem w jednym serialu, a Zdzisławem w drugim - tłumaczy "senator Korzeniak".
Ekipa "Barw" odnalazła go po zdjęciach do filmu "Od pełni do pełni", w którym zagrał. Komedia z gwiazdorską obsadą wejdzie do kin pod koniec listopada. Nie była to pierwsza propozycja od twórców popularnego serialu. Już raz Czechowski odmówił udziału. Miał się wtedy wcielić w męża bohaterki granej przez Dorotę Segdę. - To był gorący czas przed premierą, nie mogłem się zgodzić - wyjaśnia.
Czechowski jest absolwentem Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie i Wydziału Aktorskiego PWST we Wrocławiu. Wykładał na Wydziale Lalkarskim i Aktorskim we wrocławskiej PWST. Zagrał w kilku filmach, m.in. "...jestem przeciw", "Remis" czy serialu "Popielec". Jeszcze nie wiadomo, kiedy pojawią się odcinki "Barw szczęścia" z jego udziałem.