Artykuły

Kult średniactwa

Na deski teatru Studio wchodzi "Amadeus" w reżyserii Zbigniewa Brzozy. Maja Ruszpel rozmawia ze Zbigniewem Zapasiewiczem, od­twórcą roli Salieriego.

Krąży opinia, że nieszczególnie lubi Pan udzielać wywiadów.

Nie lubię, bo często mam do czy­nienia z ludźmi, którzy przychodzą z zerową wiedzą na temat swojego rozmówcy. Jednocześnie zawsze się boję, że ktoś moją niechęć zinterpretuje niewłaściwie, pomyśli, że się nadymam, że zachowuję się jak jakaś gwiazda. W związku z tym bardzo często udzielam tych wy­wiadów ze strachu... Z drugiej strony wiem, że jeśli wy­wiad dotyczy spraw istotnych, to warto te opory w sobie pokonać. Choćby dlatego, że mało się dziś publicznie mówi o problemach na­szego zawodu, o współczesnym teatrze.

Na deskach Teatru Studio można już oglądać "Ama­deusa". Rozmawiamy ze Zbi­gniewem Zapasiewiczem, odtwórcą roli Salieriego.

Przed premierą "Króla Leara" po­wiedział Pan, że dwa razy odrzucił propozycję zagrania tej roli. W przypadku "Amadeusa" sytuacja jest odwrotna - drugi raz zagra Pan Salieriego, którego wcześniej widzowie mogli zobaczyć w Teatrze Telewizji.

Teatr Telewizji to zupełnie inny rodzaj widowiska niż teatr żywy. Ja nawet nie odwołuję się do tego, co było grane w 1993 roku. W Teatrze Studio nie zagramy bezpośrednio takiego najprostszego motywu, że Salieri był zawistny wobec Mozar­ta, czyli motywu, który był jedno­znacznie wyeksponowany w dra­macie Puszkina: zły Salieri i wspa­niały Mozart. Próbujemy tę sytuację skomplikować. To ma być dyskusja dwóch kompozytorów. Salieri nie był złym muzykiem, miał swój pogląd na sztukę, był dobrym rzemieślni­kiem, ówcześnie był bardzo popu­larny Jego nieszczęściem było to, że żył w epoce, w której obok niego po­jawił się geniusz. Poza tym Salieri część umiejętności wykorzystywał na robienie kariery, Mozart tymczasem na takie rzeczy nie zwracał uwagi, bo cały był w muzyce, był muzyką, byt człowiekiem obdarzo­nym przez Boga czymś nadludzkim - talentem. Utalentowani rodzą się raz na epokę. Styk tych dwóch indy­widualności i dwóch poglądów na sztukę najbardziej nas interesuje.

Jak Pan sądzi, kim byłby Salieri, gdyby żył współcześnie w Polsce?

Być może byłby człowiekiem, który w sposób profesjonalny zaj­mowałby się muzyką. Byłby zapewne popularny w mediach, starałby się zaistnieć w środowiskach nowej burżuazji, chodziłby na bankiety. To byłby człowiek, który wykorzysty­wałby swoje umiejętności aby się wypromować, by istnieć poza sferą samego komponowania. Może robił­by karierę ministerialną? Przecież sam fakt, że ktoś dziś umie coś robić, nie wystarcza, żeby zaistnieć. Obec­nie jest to bardzo czytelne. Trzeba wokół siebie robić dodatkową at­mosferę, trzeba umieć się sprzeda­wać. Salieri to umiał. Mozart nie.

Czy podpisałby się Pan pod twier­dzeniem, że Salierim jest po trosze każdy z nas?

Salieri ironicz­nie i tragicznie kończy sztukę in­wokacją do przeciętniaków: "Miernoty wszystkich czasów rozgrzeszam was", bo ma świadomość swojej przeciętności wobec Mozarta. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy przeciętni - dzisiaj obserwujemy swoisty kult przeciętniactwa. Ludzie, którzy mają coś wybitnego do powiedze­nia, funkcjonują w dosyć wąskim obiegu społecznym. Żyje się śred­nio, to średnie jest najlepsze, wy­godne, daje możliwość jakiejś pseudokariery. Myślę, że powinni­śmy się przed tym bronić.

"Amadeus" jest także o niespra­wiedliwości losu... Pan zna tę sytu­ację najlepiej - pierwszy Pana sukces miał miejsce 10 lat po zro­bieniu dyplomu szkoły teatralnej.

Zelwerowicz uważał, że aktor dopiero po 10 latach może poka­zać, co umie. Kiedy jako zupełnie początkujący aktor, 3 lata po dyplomie grałem w "Moralności Pani Dulskiej", przyszedł mój profe­sor Jan Kreczmar i powiedział: "Zdaje się, że z ciebie może będzie w przyszłości aktor". Dla mnie był to wielki komplement. Ale to były zupełnie inne czasy. Nie można się do nich odwoływać, bo one dla młodego człowieka nic nie znaczą. Jest to tylko trucie starego zgreda, że daw­niej było inaczej czy lepiej.

Po prostu wów­czas teatr miał zu­pełnie inną rangę. Teatr był instytucją podstawową - tyl­ko przez teatr można było awansować na rynku. Ak­torzy, którzy dzisiaj słusznie uwa­żani są za czołowych - Marek Kondrat czy Piotr Fronczewski - za­czynali od statystowania, szli natu­ralną drogą. Ale byli dostrzegani. Dzisiaj promowani są ludzie, któ­rzy nie zasłużyli na to, by wykony­wać ten zawód. Jeżeli na czołowe­go artystę wyrasta Piotr Gulczyński z "Big Brother", jeżeli jest bała­gan w mózgach i bałagan w ocenie umiejętności, to nic dziwnego, że ludzie się całkowicie pogubili.

A zagrałby Pan w sztuce gdyby takowa powstała, której tematem byłby "Big Brother"?

Zależy o czym by była. Gdyby ktoś napisał sztukę o pewnym zjawisku socjologicznym, do które należy program "Big Brother", gdyby to zjawisko ktoś właściwie zinterpretował, czemu nie.

Wracając do Salierego, dla mnie jest on człowiekiem, który przegrał swoje życie. Kimś, kto nie tym, kim chciałby być. Zapytam żartem: nie żałuje Pan, że nie jest chemikiem? Studiował Pan przecież na Politechnice...

Chemikiem nie. Czasem żałuję, że nie poświęciłem się naukom ścisłym. Ale kiedy robiłem maturę czasy były inne - to były lata stalinowskie, nie wiedziało się wówczas, co dzieje się na świecie. Uważano, że matematyka jest nauką zamkniętą, nikomu się nie śniło o komputerach, cybernetyce, formatyce. Ale szczególnie się zastanawiam nad tym, "co by było gdyby".

Jak się czuje człowiek, który otwiera encyklopedię i widzi swoje nazwisko?

Przyjemnie. Tym bardziej że aktorstwo jest potwornie ulotnym zawodem - taśmy filmowe się wycierają, a to, co teraz gramy za 20 lat będzie martwe. To miłe, że zostanie po nas jakiś ślad. Jednocześnie znalezienie się w encyklopedii to nie jest jakiś szczególny powód do dumy, nie czuję się od tego czasu zobowiązany inaczej zachowywać, niczego to nie zmieniło w moim myśleniu o świecie. Ale to przyjemne, że ktoś mnie zauważył. Nie będę tego ukrywał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji