Artykuły

W ulubionych zakładkach mam taką o nazwie "Bydgoszcz"

Kibicuje siatkarzom Delecty, uwielbia malarstwo Wyczółkowskiego i spacery nad Kanałem Bydgoskim. - Wszystko, co dla mnie ważne, zaczęło się w Bydgoszczy - mówi aktor LEONARD PIETRASZAK.

Lubi pan wracać do Bydgoszczy?

Leonard Pietraszak*: Bardzo. Od razu budzą się we mnie ciepłe wspomnienia. Staram się tu przyjeżdżać przynajmniej raz w roku.

I co wtedy pan robi?

- Zawsze jadę na cmentarz Starofarny na grób matki. Zaglądam też w stare kąty, lubię pochodzić po mieście. Zwłaszcza nad Kanałem Bydgoskim w okolicach śluz. Każda z nich to dla mnie jakaś historia, bo w ich pobliżu chodziłem do szkół. Najpierw do podstawówki im. Matejki, potem do gimnazjum im. Mickiewicza. No, Wyspa Młyńska - gdy tylko znajdę czas, idę tam pospacerować.

A teatr bydgoski, gdzie stawiał pan pierwsze aktorskie kroki?

- Mam oczywiście sentyment do tego miejsca, ale już dawno nie widziałem żadnego tutejszego spektaklu. Wiem, że jest nowocześnie, że to jedna z najlepszych scen w kraju, ale sam ocenić tego nie mogę. Wspominam go za to ciepło. Niedaleko teatru - na ul. Gdańskiej - urodziłem się i mieszkałem. Do tej pory, jak jestem w okolicy, zaglądam do dawnego domu. Mieszka tam teraz bardzo miła pani, która chętnie gości mnie herbatą. Ale wracając do teatru - pamiętam swój debiut w roli statysty. Pierwszy raz na scenie pojawiłem się w latach 50. w inscenizacji "Otella" Hamleta. Stąd wzięła się moja aktorska pasja.

Nie jedyna. Jest też pan zapalonym kolekcjonerem malarstwa.

- To też zaczęło się w Bydgoszczy. Często robiłem sobie wycieczki do muzeum. Teraz jestem ogromnie wdzięczny Wyczółkowskiemu. W młodości to jego twórczość rozbudziła we mnie zainteresowanie malarstwem, chyba najbardziej lubiłem jego "Wiosnę w Gościeradzu". Zresztą Gościeradz raz po raz także pojawia się na mojej trasie, gdy wracam w te strony. Wtedy idę na grób Wyczółkowskiego. Wie pani, gdy TVN chciał, żebym był bohaterem cyklu "Kulisy sławy", postawiłem warunek, że muszą kręcić w Bydgoszczy i że będzie wizyta w muzeum.

Zgodzili się?

- Tak. Zabrałem ich we wszystkie miejsca, o których pani mówiłem. Byli zachwyceni Kanałem, odwiedziliśmy też zbiory malarstwa Wyczółkowskiego. Spędziliśmy tu trzy dni. Ale potem z całego materiału zrobili kilka minut i ten wątek wycięli. Byłem zawiedziony.

Podobnie jak wtedy, gdy przez wiele lat Bydgoszcz o panu nie pamiętała.

- Było mi trochę przykro, ale to nie zmieniło w żaden sposób mojego stosunku do ukochanego rodzinnego miasta. Zresztą teraz trochę się to zmienia. Jestem zapraszany na spotkania, będę mieć nawet swój autograf na Długiej [aktor odsłoni go 10 listopada - red.]. Muszę pani powiedzieć, że wzruszyłem się, jak się dowiedziałem.

Na co dzień interesuje się pan tym, co dzieje się w Bydgoszczy?

- Na komputerze w ulubionych zakładkach mam taką o nazwie "Bydgoszcz". Tam sobie klikam i czytam. Jestem fanem bydgoskiej siatkówki i teraz ubolewam nad tym, że przegrywa Delecta. Kibicuję też siatkarkom Pałacu. Jak tylko mam czas, chętnie oglądam transmisje meczów z Łuczniczki.

* Leonard Pietraszak - urodził się i wychował w Bydgoszczy. Przeszedł do historii polskiego kina dzięki kreacjom w "Vabanku" i "Vabanku II", "Czarnych chmurach", "Czterdziestolatku" czy "Stawce większej niż życie". Wczoraj spotkał się z bydgoszczanami w Bibliotece Głównej, a dziś o godz. 12 pojawi się w UKW (przy ul. Kopernika 1). Wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji