Artykuły

Radość ze śpiewania i uczenia innych

PROF. ZDZISŁAW KRZYWICKI ma w swoim dorobku nie tylko znakomite wykonania partii operowych, pieśni oraz utworów oratoryjnych, ale także wykształcenie wielu wybitnych śpiewaków.

Wielka życiowa przygoda Zdzisława Krzywickiego z muzyką rozpoczęła się banalnie - od śpiewania w kościele w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą, gdzie w dzieciństwie mieszkał u ciotki. Jako ministrant o silnym i ładnie brzmiącym głosie miał za zadanie śpiewać podczas mszy głośniej od innych, aby utrzymać właściwe tempo śpiewu. Ksiądz zainteresował się utalentowanym chłopcem i skierował go do organisty na naukę grania.

Gdy miał 15 lat zdał egzamin do powstającego właśnie Zespołu Pieśni i Tańca Centralnej Rady Związków Zawodowych w Skolimowie. Tam był przez półtora roku. W lutym 1955 roku został wydalony z zespołu na podstawie decyzji ZMP za to, że w niedziele chodził na nabożeństwa do kościoła.

Uznali, że się nie nadaje

Egzamin do Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej w Warszawie zakończył się dla Zdzisława Krzywickiego niepomyślnie, bo nie przyjęto go na Wydział Wokalny. Na szczęście w dniu egzaminu Zdzisława spotkał profesor, który znał go z zespołu w Skolimowie. Dzięki jego interwencji, chłopcu pozwolono zdawać na Wydział Instrumentalny i został przyjęty do klasy organów. W programie szkolnym w trzeciej klasie przewidziana była nauka emisji głosu. Zdzisław Krzywicki pobierał ją u prof. Antoniny Pawel-Waśkiewieżowej.

Pewnego dnia przybyła do niej na wizytację prof. Olga Olgina, która pracowała wówczas w wyższych szkołach muzycznych w Łodzi i Warszawie. Zainteresowała się stojącym z boku chłopakiem i zażyczyła sobie, żeby go przesłuchać. Od razu poznała, że Zdzisław Krzywicki ma piękny głos. Po jej interwencji u dyrektorki szkoły, chłopiec został skierowany na "dodatkowy śpiew". Gdy w 1960 roku późniejszy wybitny śpiewak skończył w średniej szkole muzycznej klasę organów, kontynuował w tejże szkole naukę śpiewu, utrzymując się z gry na organach w kościołach.

Po ukończeniu klasy śpiewu w szkole średniej, zdał do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Od 1962 roku studiował tam śpiew solowy na Wydziale Wokalnym. Studia ukończył w roku 1967 w klasie prof. Magdaleny Halfter. W tym samym roku odniósł swój pierwszy znaczący sukces. Zdobył Deuxieme Grand Prix i Puchar Mera Paryża na XIV Międzynarodowym Konkursie Wokalnym w Tuluzie.

W czasie studiów śpiewał w różnych miejscach kraju podczas wyjazdów organizowanych przez Filharmonię Narodową.

- Wyjeżdżało się na tydzień nyską na wybraną trasę, co miesiąc w inny region, na 10 takich tras rocznie - wspomina prof. Krzywicki. - Do południa spotykaliśmy się z młodzieżą w szkołach, a wieczorami obywały się koncerty w szkolnych salach gimnastycznych albo w innych.

Podczas jednego z takich wyjazdów Zdzisław Krzywicki poznał w Ełku młodziutką wiolonczelistkę Krystynę Rorbach, którą później, jako członek komisji egzaminacyjnej, przyjmował do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi. Przypomnijmy, że Krystyna Rorbach została znakomitą śpiewaczką operową i profesorem Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi.

W łódzkiej uczelni muzycznej prof. Zdzisław Krzywicki jest dziś najdłużej pracującym nauczycielem akademickim na Wydziale Wokalno-Aktorskim.

- Prawie wszystkich, którzy siedzą ze mną w wydziałowej komisji egzaminacyjnej, pamiętam jeszcze jako studentów, gdy ja już byłem nauczycielem - mówi prof. Krzywicki, który pracuje na tym wydziale od chwili jego powstania w 1969 roku. Do pracy przyjmowała go prof. Olga Olgina, którą poznał już wcześniej w Warszawie. Początkowo Zdzisława Krzywickiego zatrudniono w łódzkiej PWSM ostrożnie na jeden rok, ale po tym roku otrzymał już umowę na czas nieokreślony. Również tylko rok wystarczył, aby młody śpiewak i nauczyciel akademicki uzyskał uprawnienia adiunkta. Przewód został przeprowadzony w 1970 r. w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. W tej samej szkole w roku 1980 odbył się przewód kwalifikacyjny Zdzisława Krzywickiego na docenta.

Nie bał się wyzwań

Zanim Zdzisław Krzywicki trafił do łódzkiej uczelni muzycznej, był już cenionym solistą Teatru Wielkiego w Łodzi. Debiutował na tej scenie jeszcze przed zakończeniem studiów w Warszawie. Tak teraz wspomina ten debiut: - Kilka dni przed wystawieniem "Halki" w 1967 roku, na którą przygotowałem partię Stolnika, zostałem zapytany czy umiem partię Dziemby. Powiedziałem, że oczywiście umiem, chociaż nie umiałem. Przygotowałem się jednak i 4 marca rano na próbie, a wieczorem na spektaklu zaśpiewałem. Dwa dni później zostałem zapytany, czy umiem partię Zbigniewa ze "Strasznego Dworu". Odpowiedziałem, że tak, wielokrotnie ją śpiewałem, a tymczasem śpiewałem jedynie fragmenty. I znów miałem zaledwie dwa dni na przygotowanie się do próby i do występu.

Dzięki tej niezwykłej odwadze w podejmowaniu trudnych wyzwań, już 8 marca 1967 roku Zdzisław Krzywicki wystąpił w łódzkim Teatrze Wielkim jako Zbigniew w "Strasznym Dworze" Moniuszki. I tak nagle ówczesny student stał się solistą teatru, z którym później zaśpiewał ponad 50 partii operowych.

Jego bas-baryton o pięknej barwie i ogromnych możliwościach wokalnych pozwalał mu wykonywać najważniejsze i najtrudniejsze partie. Jego role na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi to: Stolnik w "Halce" St. Moniuszki, Esamilio w "Carmen" G. Bizeta, Filip II w "Don Carlosie" G. Verdiego, Halicki w "Kniaziu Igorze" A. Borodina, Pimen w "Borysie Godunowie" M. Musorgskiego, Mefistofeles w "Fauście" Ch. Gounoda, Gremin w "Eugeniuszu Onieginie" P Czajkowskiego, Bartolo w "Cyruliku Sewilskim" G. Rossiniego, Herod w "Tragedyi o Janie i Herodzie" R. Twardowskiego i wiele innych.

Z zespołem Teatru Wielkiego w Łodzi Zdzisław Krzywicki odbył liczne tournees, śpiewając czołowe partie na scenach Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Finlandii, Grecji, Jugosławii, NRD, RFN, Szwajcarii i ZSRR.

W 2006 roku z okazji 40-lecia Teatru Wielkiego w Łodzi, prof. Zdzisław Krzywicki otrzymał Srebrny Medal Zasłużony Kulturze "Gloria Artis". Ma też m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Złoty i Srebrny Krzyż Zasługi,

Zdzisław Krzywicki to także mistrz w śpiewaniu utworów oratoryjnych. - Wciągnęła mnie w te wykonania pani Delfina Ambroziak, a później już miałem wiele propozycji od różnych dyrygentów - mówi prof. Krzywicki, który muzykę oratoryjną wykonywał na zaproszenie wielu filharmonii. Śpiewał ją m.in. w Łodzi, Bydgoszczy, Toruniu, Szczecinie, Lublinie, a także za granicą, m.in. w Bułgarii i Szwajcarii. Wśród utworów, jakie wykonywał, były m.in. "Msza Koronacyjna" Mozarta i "Requiem" Verdiego.

Czuł się potrzebny

Z łezką rozrzewnienia wspomina prof. Krzywicki dawne czasy, gdy najpierw on, a później jego studenci zdobywali laury w konkursach wokalnych i na festiwalach.

- Czekały na nas teatry i wszyscy absolwenci Wydziału Wokalno-Aktorskiego mieli gdzie śpiewać - mówi profesor.

- Teraz nikt na nich nie czeka, nikt ich nie chce przyjąć na etat. Najwyżej na jedną czy drugą partię w jakimś spektaklu, na kontrakt, który może szybko wygasnąć i nie zostać odnowiony. Jedyną szansą jest dla nich znajomość języków obcych i wyjazd za granicę. Jednak i to nie daje gwarancji sukcesu.

Zdzisław Krzywicki uczestniczył m.in. w festiwalach im. Jana Kiepury w Krynicy Zdroju oraz im. Stanisława Moniuszki w Kudowie Zdroju, festiwalach organowych w Koszalinie, Darłowie i Łodzi oraz w Festiwalu Gwiazd w Operze Leśnej w Sopocie.

Poza Teatrem Wielkim w Łodzi, występował też na zastępstwach lub gościnnie także na innych scenach operowych, również w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Jako znakomity wykonawca utworów kameralnych, w łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia nagrał m.in. cykle pieśni Bauera, Beethovena, Czajkowskiego, Moniuszki, Szostakowicza i Schuberta, a w Baden-Baden nagrał dla niemieckiego radia 40-minutowy recital pieśni polskich.

Niestety, próżno szukać w sklepach muzycznych płyt z nagraniami Zdzisława Krzywickiego. Najbogatszy zbiór nagrań tego artysty znajduje się w archiwum Radia Łódź. Na bazie tych nagrań powstał 10 lat temu, wydany dzięki osobistym staraniom Ziemowita Wojtczaka, dwupłytowy album zawierający arie i pieśni w wykonaniu Zdzisława Krzywickiego.

Brak nagrań wideo i na płytach CD wynika po części z tego, że prof. Krzywicki nie zabiegał o utrwalenie w tej formie swoich wykonań. Teraz wyjaśnia, że wynikało to z braku czasu:

- Wtedy mieliśmy w Teatrze Wielkim 25 do 28 przedstawień w miesiącu, a nie tak jak teraz - 5 czy 7. O dziewiątej wychodziłem u domu przy ul. Górniczej, od dziesiątej do czternastej trwały próby. Prosto z próby szedłem do szkoły muzycznej, wstępując po drodze coś zjeść. Do osiemnastej uczyłem, a potem biegłem do teatru na spektakl. Zwykle około godziny 22. stałem już na przystanku, by wrócić do domu. Nie miałem prywatnego samochodu, tak jak teraz.

Profesor sam się dziwi, jak wtedy dawał sobie radę. A przecież jeszcze znajdował czas na naukę kolejnych partii, (i to bez takich urządzeń audiowizualnych, jakie mają do dyspozycji współcześni soliści), na kawiarnię i inne rozrywki. Jeździł też poza Łódź śpiewać utwory oratoryjne i występował na koncertach popularnych, organizowanych przez Estradę Łódzką. Jednak najważniejsze były dla niego obowiązki w teatrze i szkole muzycznej.

- Czułem się potrzebny i honorowany - wyznaje. - Przez 12 lat śpiewałem Ramfisa w "Aidzie". Sam, nie było nigdy zmiany. Stolnika w "Halce" śpiewałem w trzech różnych inscenizacjach. Byłem zapraszany za granicę. Śpiewanie dawało mi radość.

Z kolei praca ze studentami dawała prof. Krzywickiemu zupełnie innego rodzaju satysfakcję. Twierdzi, że miał znakomitych studentów o pięknych głosach. Do dziś doskonale ich pamięta i potrafi długo opowiadać o ich zaletach i trudnościach, jakie sprawiali.

Wśród 33 absolwentów prowadzonej przez niego klasy śpiewu solowego, znaleźli się wybitni artyści krajowych i zagranicznych scen operowych, a wśród nich: Zbigniew Macias, Jolanta Bibel, Krzysztof Bednarek, Adam Koziołek, Dariusz Walendowski, Robert Ulatowski, Władysław Podsiadły, Natalia Brzezińska, Włodzimierz Zalewski i Piotr Wołosz.

W tym roku w Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów prof. Krzywicki uczy studentów śpiewania w zespołach wokalnych. Ma też dyplomanta, który chciałby specjalizować się w śpiewie oratoryjnym lub uczyć solfeżu.

Wcześniej Zdzisław Krzywicki był w tej uczelni przez wiele lat prodziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego, a w latach 1999-2002 - kierownikiem Katedry Wokalistyki.

***

PROF.ZW. ZDZISŁAW KRZYWICKI

Urodził się w Warszawie 2 sierpnia 1938 r. Studiował śpiew solowy w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. Tuż po studiach, w roku 1967 został laureatem międzynarodowego konkursu śpiewaczego w Tuluzie. W 1971 r. otrzymał złoty medal na Festiwalu Młodych Laureatów Konkursów Międzynarodowych w Plewen (Bułgaria). Jego piękny bas-baryton oraz duże umiejętności wokalne spowodowały, że w Teatrze Wielkim w Łodzi był obsadzany w najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych partiach solowych. Od 1969 roku do tej pory kształci studentów - na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. W 1990 r. został mianowany profesorem nadzwyczajnym, a w 1994 r. - profesorem zwyczajnym. Z prowadzonej przez niego klasy śpiewu solowego wyszło 33 artystów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji