Artykuły

Jeszcze nieraz o niej usłyszymy

Choć KATARZYNA ZAWIŚLAK-DOLNY zaledwie dwa lata temu ukończyła krakowską PWST, już dała się poznać widzom Teatru im. Juliusza Słowackiego jako niezwykle zdolna aktorka, czego najlepszym dowodem rola Lucy Zuker w "Ziemi Obiecanej".

Małe dziewczynki zapytane, kim chcą zostać, gdy dorosną, często odpowiadają, że sławnymi piosenkarkami czy aktorkami, ale nikt nie traktuje ich słów poważnie, bo później często wyrastają ze swoich dziecięcych marzeń. W przypadku Katarzyny Zawiślak-Dolny było inaczej. Decyzję o tym, że zostanie aktorką, podjęła bardzo wcześnie, być może dlatego, że jako córka Bożeny Zawiślak-Dolny, sławnej solistki, od dziecka oswajana była ze sceną: - Gdy rodzicie nie wiedzieli, z kim mnie zostawić, lądowałam w garderobie lub w ostatnim rzędzie widowni, niektóre operetki widziałam nawet po kilkanaście razy. Bardzo mi się to spodobało. Czym wtedy ten świat mnie urzekł? Swoimi kulisami, faktem, że to, co widzimy na scenie, jest efektem pracy nie tylko aktorów, ale całego sztabu ludzi: garderobianych, maszynistów, krawców... I tym, że na scenie choć na chwilę można stać się kimś innym - odpowiada aktorka.

Gdy rodzice dowiedzieli się, że zamierza zdawać do szkoły teatralnej, nie podeszli do tego pomysłu z entuzjazmem, bali się, że ich nadwrażliwa córka nie poradzi sobie ze stresem i zagrożeniami, jakie niesie ze sobą ten zawód. - Ich podejście zmieniło się chyba wtedy, gdy zobaczyli mnie na scenie. Mama na drugim roku moich studiów przyszła na egzamin z piosenki, tata pojawił się dopiero na dyplomie. To właśnie on mnie zapytał, czy umiałabym być szczęśliwa, gdyby okazało się że nie ma dla mnie pracy lub jest, ale w jakiejś "Koziej Wólce". Odpowiedziałam, że tak.

Jednak zaraz po ukończeniu studiów z wynikiem celującym w mistrzowskiej klasie Jerzego Treli, Katarzyna Zawiślak-Dolny otrzymała angaż w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Pracę w nim zaczynała od zastępstw. Jednak niezależnie od tego, czy była to rola Marysi w "Tangu Piazolla", w którą wcieliła się zamiast Barbary Garstki, czy występ w "Draculi" w reżyserii Artura Tyszkiewicza, zawsze do swoich ról przygotowywała się profesjonalnie i z pełnym zaangażowaniem. Potwierdza to opinia Józefa Opalskiego: - Kasię Zawiślak-Dolny znam od dziecka. Byłem też w komisji, która przyjmowała ją do PWST i śledziłem cały tok jej studiów (pisała u mnie także pracę magisterską). Patrzyłem z radością na jej rozwój i - gdy tylko zdarzyła się okazja - przyjąłem ją do obsady mojego "Tanga Piazzolla". Obserwuję ją uważnie przez cały czas. Wśród młodych aktorek wyróżnia się zachłannością na pracę i pewnym perwersyjnym talentem, który rzadko można odnaleźć w jej pokoleniu. Buduje rolę z pieczołowitością i zaangażowaniem, co w połączeniu ze zdolnościami, zapewnia jej szerokie możliwości sceniczne. Jestem pewien, że nieraz jeszcze o niej usłyszymy - zapewnia.

Jednym z największych sukcesów aktorki jest rola w "Ziemi Obiecanej", która w czwartej edycji Plebiscytu Publiczności, oceniającym w kilku kategoriach spektakle-premiery na scenach Teatru im. Juliusza Słowackiego, została uznana za najlepszy spektakl 2011 roku. W wyreżyserowanej przez Wojciecha Kościelniaka sztuce aktorka wcieliła się w postać Lucy Zukerman. Zagranie Żydówki zakochanej do obłędu w Karolu Borowieckim stanowiło dla niej prawdziwe aktorskie wyzwanie: - Była to pierwsza rola tworzona przeze mnie od początku do końca, w dodatku dość trudna. Ale dzięki niej mogłam dotrzeć do emocji, do których do tej pory nie miałam dostępu: szaleństwa, patologicznego wręcz zakochania - opowiada.

"Ziemia Obiecana" to - obok "Tanga Piazolli" czy wyreżyserowanego przez Jerzego Kiliana Czarnoksiężnika z Krainy Oz - kolejny spektakl, w którym śpiew odgrywa bardzo istotną rolę. Ponadto podczas ostatniej Krakowskiej Nocy Teatrów, aktorkę można było zobaczyć na scenie Teatru KTO w spektaklu "Musicodrama 2, czyli JUBI & DEBI" zrealizowanym przez Wojciecha Graniczewskiego na cześć gwiazdy Opery Krakowski Bożeny Zawiślak-Dolny. Zapytana, czy nie stresuje jej śpiewanie u boku artystki uznanej za najlepszą polską odtwórczynię partii tytułowej Carmen w operze Bizeta, odpowiada: - Z mamą występuje się cudownie. Nie strofuje mnie ani nie poucza, chyba że sama ją o to poproszę. Ona po prostu się na tym zna, jest profesjonalistką, której nie umknie zbędny gest czy niepotrzebny ruch. Na scenie jednak jesteśmy dla siebie partnerkami. Gdy ostatnio po spektaklu zapytałam ją, jak mi poszło, zaskoczyła mnie, mówiąc: "Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Gdy razem występujemy, ja skupiam się na czymś innym, jestem na innym poziomie słuchania".

Choć aktorka przyznaje, że dużo pewniej czuje się na scenie teatralnej niż na planie zdjęciowym, zadebiutowała niedawno jako Jagoda w "Zniknięciu", offowym filmie wyreżyserowanym przez Bartosza Kruhlika. O swojej pierwszej filmowej roli opowiada: - Granie w filmie jest całkiem innym rodzajem doświadczenia. Z jednej strony film umożliwia pokazanie ledwie dostrzegalnych detali: porów skóry, delikatnego ruchu dłoni, a z drugiej skazuje zarówno widza, jak i aktora, na czyjąś wizję - zauważa. - Efektów pracy nie można weryfikować na bieżąco, widać je dopiero po montażu. Gest sceniczny w filmie może znaczyć coś zupełnie innego i nie ma widowni, której reakcja pozwalałaby sprawdzić, czy zamierzony efekt został osiągnięty - dodaje. Mimo to nie ukrywa, że jeśli byłaby taka możliwość, to chętnie by ze sobą łączyła aktorstwo teatralne i filmowe.

Najważniejsze jest jednak występowanie w teatrze, bo to zdaniem Katarzyny Zawiślak-Dolny esencja aktorstwa, miejsce, w którym zmaga się ze sobą, z aktorskim warsztatem. Dlatego cieszy się, że od razu po studiach mogła zacząć pracę w teatrze, bo wiedzy dotyczącej tego zawodu nie można uczyć się z książek. - Tylko grając, odpowiadasz sobie na pytania dotyczące aktorstwa. Ostatnio brałam udział w warsztatach z Iwanem Wyrypajewem i Karoliną Gruszką, która przez długi czas była aktorką Teatru Narodowego do czasu, aż trafiła na tego rosyjskiego reżysera. To on zaproponował jej określony, dokładnie sprecyzowany pomysł na aktorstwo, który sprawił, że inne sposoby gry przestały ją zupełnie interesować. Ale takie rzeczy przychodzą z czasem, z kolejnymi rolami. Dlatego tak ważne jest, by mieć szansę grać, poszukiwać, uczyć się, cały czas próbować nowych rzeczy związanych z aktorstwem, żeby mieć motywację, by wciąż od nowa zadawać sobie pytanie: "Czym jest dla mnie aktorstwo?"

**

Na pewno młodzi, na pewno zdolni, na pewno wybijający się... To ich mamy zamiar przedstawiać w cyklu tekstów połączonych nadtytułem "Jeszcze nieraz o nich usłyszymy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji