Artykuły

Premiera Opery na Zamku

Z sobotniego premierowego spektaklu tanecznego w hali szczecińskiej Opery na Zamku - "Ngoma - tańczący słoń" - wychodziłam zmęczona. Ale nie przedstawieniem, bo to jest znakomite, ale... zachowaniem publiczności, zarówno dzieci, jak i ich rodziców - pisze Monika Gapińska w Kurierze Szczecińskim.

I jeszcze z przekonaniem, iż koniecznie muszę się ponownie wybrać na inscenizację, ale mając pewność, że opera zrezygnowała z "interaktywności" w takim zakresie, jaką zastosowano ją na premierze. Oto stary Ngoma (w tej roli Piotr Zgorzelski) snuje opowieść o swoim życiu. Wspomina dżunglę, z której trafił do szkoły tańca, oraz przyjaciół spotkanych w mieście, choćby kurczaka i kota. Spektakl, w reżyserii, choreografii i według scenariusz Karola Urbańskiego (wielkie brawa za pomysł na całość!), urzeka w warstwie tanecznej i choreograficznej.

Znakomitym pomysłem było też zaangażowanie taperki, która grając na fortepianie, tworzyła, na zmianę z puszczaną muzyką mechaniczną doskonałe tło opowieści.

Niestety, całość zaczęła być ciężka w odbiorze, kiedy artysta grający starego słonia wyszedł do małej publiczności, zachęcając do wspólnej zabawy. Dzieci ochoczo skorzystały z tej okazji, ale zaraz pojawił się problem z ogarnięciem chaosu, jaki zaczął się tworzyć przed sceną. Dzieci zaczęły biegać po schodach, krzyczeć, dyskutować, wchodzić na estradę, przysiadać się do taperki. Pracownicy opery mieli problem z opanowaniem tej sytuacji. A przy tym wielu rodziców ze spokojem siedziało na widowni, przyglądając się temu, co robią ich pociechy. Tak jakby był to festyn w parku, a nie spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji