Co nowego w teatrach Wrocławia? (fragm.)
Najruchliwszym, najbardziej doświadczonym reżyserem wrocławskim jest Jakub Rotbaum. Po interesującym "Weselu" a przed przygotowywanym obecnie "Hamletem", wystawił obecnie Rotbaum w Teatrze Polskim "Operę za 3 grosze" Brechta. Sukces u prasy. Powodzenie u widzów.
O twórczości Brechta mówi się w Polsce wiele, jest ona tematem poważnych studiów, miarą Brechta mierzy się wiele zjawisk życia teatralnego - ale gra się u nas Brechta w dawkach wciąż zbyt oszczędnych i odmierzonych, by nie rzec - skąpych. Wystarczy powiedzieć, że do tej pory nie mieliśmy polskiej prapremiery "Matki Courage", że "Pana Puntilę" grał tylko Teatr Wybrzeża. Tym większa zasługa Rotbauma, że po raz pierwszy w Polsce Ludowej przypomniał Brechtowską "Operę", tak sławną z przedwojennej inscenizacji Schillera.
Oryginalna "Opera żebracza" Johna Gaya (z 1723 r.) należy do klasycznych utworów tzw. komedii łotrzykowskiej, które ostrą krytykę stosunków społecznych łączą z wysławianiem ludzi luźnych, żyjących poza porządkiem feudalnym. Ich bohaterami są "rycerze gościńca", nieustraszeni bandyci, wszelkiego autoramentu wykolejeńcy, żebracy, prostytutki. Bandyta Mac Majcher to wielkomiejski odpowiednik rozbójników wiejskich i górskich zbójników. Jego funkcja to poniekąd rycerskie regulowanie najbardziej uderzających nierówności społecznych. Brecht przejął z Gaya wątek fabularny - przerabiając go zresztą po swojemu - unowocześnił jego sceniczny wyraz, zaostrzył krytykę społeczną i stworzył widowisko cierpkie i ostre.
Inscenizując tę "Operę" trafił Rotbaum na tworzywo teatralne bardzo odpowiadające jego upodobaniom, i temperamentowi twórczemu. Pokazał też widowisko bujne, stylowe zawierające szereg scen bardzo dobrze nawiązanych i rozwiązanych. W osobach Ireny Szymkiewicz i Zbigniewa Wójcika trafił na wyborną Polly, najlepiej odpowiadającą brechtowskim założeniom gry, i na dobrego Majchra, w miarę romantycznego bandyty i romansowego kochanka. Znalazł też scenografa, który bardzo dobrze wyczuł atmosferę i plastyczne wymogi "Opery" (Aleksander Jędrzejewski). Również Jerzy Adamczak jako Pryszcz, "król żebraków" stworzył mocną figurę w konwencjach brechtowskich. Kostiumy Jadwigi Przeradzkiej.
Widowisko obciąża jednak poważnie jego niejednolitość, pewien brak reżyserskiej konsekwencji. Tam gdzie, Rotbaum stara się być wierny zamysłom i wskazówkom Brechta - daje spektakl dobrze skomponowany i zagrany - momenty wesela Polly z Majchrem i spotkań żebraczych u Pryszcza a przede wszystkim sceny w: zamtuzie (dobrze zróżnicowane i wygrane role Haliny Dobrowolskiej, Marleny Milwiw, Barbary Jakubowskiej, Sabiny Wiśniewskiej i młodej aktorki, oznaczonej trzema gwiazdkami). Ale bywają i sceny, w których od ostrości i drapieżności Brechta reżyser odstąpił - wówczas przedstawienie przechyla się niepotrzebnie w stronę lekkiej komedii muzycznej (gdy songi brechtowskie zaczyna się traktować jak arie operetkowe) lub pustej farsy w stylu "Werbli i trąbek". Najbardziej zawiniło tu niewłaściwe obsadzenie roli szefa londyńskiej policji, który winien być groźnym i odpychającym przedstawicielem bezdusznej i sprzedajnej władzy, a nie dobrodusznym wesołkiem, niezdolnym muchy ukrzywdzić.